Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2016, 19:14   #124
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Mikrusa nie wmurowało w ziemię tym razem, co było poniekąd sporą niespodzianką. Nie rozdziawił gęby, nie zaparł się kopytami w jednym miejscu jak osioł kiedy zobaczył Faith w transformacji do wersji bojowej. Od razu doszedł do wniosku że pora spierdalać. Na razie za najbliższy głaz, ale tak generalnie - to z tego miasteczka. I to jak najszybciej. Kątem oka zerknął za siebie, skoczył i pociągnął za rękę doktorka, by i ten miał choć trochę osłony. Racjonalne i pewne działanie kontrastowało mocno z paniką jakiej namiętnie się oddawał w wojskowym kompleksie.
Otarł pot z czoła i przeładował spaślaka, dokładnie kiedy zaczęła się kanonada a kule zaczęły pruć skały wokół.

- Posłuchaj Eddie - przyklejony plecami do skał Rothstein z trudem łapał oddech. - Ja dalej nie pójdę, jestem za stary. Ci najemnicy są szaleni a Pan Love... On wiedział. Wiedział, że dzisiaj zginie. Ludzie już raz zabili Boga, nie możemy po raz drugi do tego dopuścić.
Początkowo Mikrus chciał pytać czy doktorek też właśnie widzi co się w koło wyprawia. Czy to nie dalsza część jego zwidów z kompleksu. No ale skoro wszyscy zaczęli pryskać a kaem zaczął pruć seriami to raczej jest to prawdziwe.
- Kurwa, ja od początku coś czułem... Że to pieprzone blaszaki. Tylko ich trójka, czy są też inni? - Popatrzył na Rothsteina, ale nie czekał na odpowiedź. - Co Love tam robi, co oni tu kombinują od początku? Co buduje Hope?
- Realizują plan Boga - doktor był święcie przekonany o słuszności strony jaką obrał. - Ludzie czy maszyny, wszyscy jesteśmy narzędziami w jego rękach. Nie ma czasu na dyskusje. Posłuchaj mnie Eddie, każdy z nas wiele zawdzięcza panu Love. Dlatego za nim poszliśmy, tu do Betel. To Mesjasz. Na wielu z nas czynił cuda. Moją Esterę... wyciągnął dosłownie znad grobu. Przepełnia go dobroć i boża łaska, ja to widziałem. On może pomóc Monice. Jest jej jedyną nadzieją.
- No moment, przecież Monice pomożesz ty! - Mikrus skulił się kiedy w ich maluteńką skałkę rypnęły pociski rykoszetując na wszystkie strony. - A ja nie zawdzięczam mu nic. Wóz mi rozjebał, a to świrnięte babsko z cekaemem w bebechach chce mnie rozpylić po pustyni. Z całej tej Trójcy Jedynej Prawdziwej tylko Hope jest w porządku! Gadaj co to jest ten plan Boga...
Wyglądnął szybko zza osłony, szukając wzrokiem Portnera i Setha. Najlepiej by było jakby cyborg rozpirzył szefa najemników, ale Mikrus wiedział że szczęściu czasami należy dopomóc. Jakoś nawet nie zdążył się jeszcze zestrachać tak na prawdę. Za wiele rzeczy działo się za szybko na raz aby móc panikować.
- Nie jestem pewien... To ma związek z Instytutem Badań Kosmicznych i ostatnim aktywnym satelitą, z którą nikt nie miał kontaktu od dwa tysiące dwudziestego. Faith wyciągnęła stamtąd jakiś sprzęt komunikacyjny a Hope... Hope zrobiła coś co powoduje wyładowanie elektryczne aby zasilić jakiś hipergenerator...

Stop. Mikrus zerknął na doktorka, a puzzle wirujące we łbie zaczęły się układać w porąbaną całość.
- Zaraz, chwila. Na dole widzieliśmy dwa wahadłowce, a przynajmniej tak to coś wyglądało. To rzeczywiście jakaś stacja eksploracyjna kosmosu? Instytut Badań Kosmicznych, tak? To by pasowało… Ale po co Love w tym grzebie? - skulił się kiedy seria poleciała im nad głowami. Otworzył szerzej oczy, jakby mu się lampka zapaliła.
- To prawda co mówią w Posterunku? Że na Orbitalu jest broń jądrowa? Że tam są jeszcze sprawne głowice? To dlatego ten kompleks był taki tajny? Oni kontrolowali to stąd? A teraz pozostała jedna, jedyna droga by uzyskać połączenie i kontrolę?
Panika powróciła w jednej chwili, bo Eddie próbował dodać dwa do dwóch. Pieprzone roboty chcą uzyskać nad tym kontrolę, to raz. No a dwa, komu zrzucą w pierwszej kolejności atomówki na łeb? Z kim walczą od tylu i kto stanowi cierń w dupie Molocha? I wtedy już nie będzie trzy…
Wychylił się już we właściwym sobie stanie paniki i rąbnął ze spaślaka do cyborga.
- Aiden!! - rozdarł się - musimy ich powstrzymać!
Przeładował i strzelił znowu, kryjąc się za kolejnym głazem.
 
Harard jest offline