Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2016, 11:28   #140
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Connor i Mikołaj wykiwali ich. Zostawili na pastwę losu, dali dyla wgłąb lasu nie oglądając się za siebie. Szuje. Parszywe szuje. Ange mogła spodziewać się wiele po ludziach, ale takiego tchórzostwa nie. Nie to, żeby to ją zdziwiło, ale po prostu od samego początku tego koszmaru, każdy powtarzał jak mantrę "trzymajmy się razem", "cokolwiek się nie stanie, musimy być razem", a teraz? Spierdolili. Nie ma co owijać w bawełnę, po prostu wzięli nogi za pas, zamiast pospieszyć dziewczyny, które właśnie przeżyły śmierć najbliższej ich sercu osoby. Jak niby miały funkcjonować, jak myśleć samodzielnie? Myśli szatynki były zapełnione krwistą plamą wspomnień, uśmiechem brata, który w myślach wyciskał łzy z jej oczu. Czy naprawdę już nigdy nie usłyszy jak ten się śmieje, nie zobaczy jego radości, nie poczuje pocieszycielskiego ramienia? Ostatnia ich rozmowa nie była zbyt czuła i ciepła. Żałowała, że nie powiedziała mu wtedy jak bardzo go kocha, jak żałuje, że nie spędzali ze sobą więcej czasu, że Arisa ich oddzieliła od siebie i ta więź między rodzeństwem osłabła.
Angelique rozejrzała się mglistym spojrzeniem, kiedy Bear szykował ją do spływu. Nie zauważyła nawet, kiedy miała kask na głowie i nałożony kapok. Zajął się nią jak dzieckiem, było jej wstyd za swój stan. Ale Arisa? Gdzie jest Arisa?!
Obruszyła się, wykrzyczała pytanie, zdenerwowała się. Zawierciła się, by odnaleźć ją wzrokiem. W końcu jednak poddała się. Zachowanie japonki pozostawiało wiele do życzenia. Ange zaczęła się poważnie zastanawiać czy jej aby na pewno zależało na Bruce'ie? Nie zauważyła tego. Jedyne na czym jej zależało, to na sprzęcie, przytuliła się do tej kamery, zabrała ją i zwiała, nie ujawniając informacji jakie były zawarte na nagraniu. Samotna łza znowu zagościła na policzku kobiety, która nawet nie miała sił by ją zetrzeć.
Cienisty potwór zagościł na skraju lasu gotowy do upolowania swych ofiar. Wystrzelił zabójczy kolec, a w tym samym czasie Bobby zrobił unik i pchnął kajak. Spłynęli w dół niebezpiecznego szlaku, woląc śmierć przez utopienie niż od mistycznej istoty, której pochodzenia kompletnie nie rozumieli, a która wzbudzała w nich tak wiele strachu i niepokoju.

Angelique, mimo dużej wytrzymałości, czuła się ledwie żywa. Nie miała sił na wyczołganie się z kajaku, kaszlała tak silnie, że myślała iż wypluje płuca. Straciła na chwilę oddech, dławiąc się wodą, która blokowała dostęp powietrza. Musiała wykrzusić to, co uniemożliwiało jej oddychanie. Bear pociągnął ją wyławiając na sam brzeg, a ona leżała tak jeszcze chwilę próbując pozbierać siły. Czuła się całkowicie wypruta, z emocji, z chęci życia, z energii. Miała ochotę tak już zostać i zasnąć, a najlepiej nigdy się nie obudzić, bo po co? Dla kogo? Sposępniała.
Ciężkie powieki ustąpiły na chwilę, aby spojrzeć co robi mężczyzna. Zainteresowała się tym, że podszedł do jakiegoś obcego kajaka ze szkieletem w środku. Resztkami sił wsparła się na rękach wysilając mięśnie ramion i podniosła się z ziemi. Westchnęła ciężko oraz głośno, podchodząc do jąkały.
- Co tam masz? - spytała zbliżając się. Dziura w głowie trupa ewidentnie ją zaciekawiła, czyżby samobójstwo? Może w kajaku jest więc broń palna? Czy ten człowiek naprawdę nie widział już dla siebie nadziei, że wolał strzelić sobie w łeb? Nie zdziwiłaby się.
Kobieta postanowiła sprawnym, medycznym okiem ocenić ranę oraz postęp degradacyjny zwłok oraz poszukać dokumentów lub jakichś wskazówek w kajaku i wokół niego.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline