| Van Groot zdziwiony podał rękę, ale nie miał na niej żadnych wkłuć, w każdym razie nie takich widocznych. Uścisk też miał dość silny, za to z wyraźną ulgą pozbył się natrętnej pani detektyw.
Messer nic więcej nie znalazł, zresztą ciężko powiedzieć w takich chwilach o znajdowaniu. Wszystko co podejrzane pakowane było w małe lub większe torebeczki i wiezione później do labu, gdzie dopiero zabierano się za badanie. W większości niewiele znajdowano. CSI było ciągle dość popularnym serialem, powracając z nowymi sezonami, ale prawdziwe życie mocno się od tego różniło. Gdyby nie Ferro, sprawy miałyby się nawet jeszcze gorzej - glinom brakowało pieniędzy na utrzymanie posterunkowych, o badaniach czy nowoczesnych laboratoriach mowy nie było. Nawet komputerowi technicy woleli pracować wszędzie indziej. Tu dopiero jak sprawa dotyczyła wielkich korporacji to coś się znajdowało - lecz częściej ci wielcy gracze sami załatwiali podobne sprawy. No i zarabiało się w ich szeregach na pewno lepiej.
Nie miała już nic do roboty na miejscu zbrodni, więc wróciła do ruchliwego komisariatu, gdzie właśnie jakiś facet darł się wniebogłosy, klnąc na nieudolność policji kiedy okradziono go niemal tuż pod komisariatem. Jakaś ładna, młoda posterunkowa w dość komiczny i niedoświadczony sposób próbowała go uspokoić.
Ferro czekał w ich "gabinecie", grzebiąc jak zwykle na komputerze. Pewnie wydobył już co chciał z androidów, sam sprzęt zwykle był mu mało potrzebny do takich operacji, liczyła się pamięć.
- Niewiele mam - powiedział na wstępie. - Żadnych wyraźnych śladów, jedyne co udało mi się zauważyć, to wyczyszczone fragmenty logów u obu androidów. Jedna biała plama u Novy, w noc jej zabójstwa. Druga biała plama cztery dni temu u Malkinsów. To sugeruje, że użyto robotów, ale nie pozwala mi dowiedzieć się niczego więcej. Aha, van Groot już umieścił wpis na blogu o Malkinsach. Nie użył nazwiska, żebym nie mógł od razu tego usunąć, ale i tak jest irytujący. |