Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2007, 09:10   #24
Mazarian
 
Reputacja: 1 Mazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemu
Krystaliczna tafla zalśniła delikatnie. Krasnolud niemrawo spojrzał na nią, pojedyncze symbole układały się w wyrazy i zdania. Rozkazy od Doży, ma udać się do... . Na twarzy starego kapitana pojawił się delikatny uśmiech, jego pracodawca znów coś kręci.

***

Essi dobiegła do trapu, to na pewno był ten okręt... chyba. Kiedy doszła już do samego pokładu jakaś silna dłoń pochwyciła ją i pociągnęła do przodu. Hrabia uśmiechnął się delikatnie i powiedział coś. Elfka nie mogła tego jednak dosłyszeć, ogłuszający huk i fala gorąca która omiotła jej twarz świadczyła o tym że dzieje sie coś niedobrego. Antonio stał tuż za nią zasłaniając Essi płaszczem. Płótno dymiło i było wyraźnie nadpalone, nie był to jednak efekt trafienia z broni kryształowej, to coś innego.

Latharias wiedział jedno okręt o zielonych żaglach był niedaleko. Nagle zza budynków wyłoniła się smukła karawela uzbrojona w kilkanaście kryształowych dział gotowych do strzału. Wysokość na jaką były podniesione wskazywała że celem są budynki za nim. Dodatkowo usłyszał głośny chrzęst metalu, nie pamiętał skąd go zna ale to brzmiało jak oddział golemów. Musiał się śpieszyć, sytuacja stawała się coraz bardziej skomplikowana a on nie wiedział o co w niej chodzi.

Pojedynczy atak i dwóch najemników na ziemi na chwile zniechęcił pozostałych do atakowania Thanatosa. Nagle lodowy elf zamarł w bezruchu, gdzieś na końcu uliczki z cienia zaczęły wyłaniać się sylwetki. Poruszali się w równych kolumnach a każdy z nich odziany był w nad metalowy pancerz. Na pierwszy rzut oka było ich co najmniej dwudziestu. Najemnicy to jedno ale to coś... . Obróciwszy głowę elf zobaczył postać stojącą na dachu, jej głowę zakrywał kapelusz. Nagły ruch ręką i kula stworzona z płomieni mknęła wprost w stronę statku.
Jedno uderzenie serca... eksplozja... dym... nic się nie stało. Kula wybuchła za wcześnie jak by tuż przed hrabiom, nie czyniąc nikomu szkody. Z okrętu dało się usłyszeć krzyk - "Thanatos, poruczniku Latharias, szybko na pokład musimy odbijać."

Może to tylko złudzenie ale obydwu lodowym elfom wydawało się że tuż po tych słowach statek delikatnie się poruszył. Czasu było coraz mniej.
 
__________________
"Wiem czego się boisz czarnoksiężniku - śmierci.
Wtedy wszystkie twoje medale i odznaczenia będą już tylko nic nie wartymi symbolami a ty pyłem niesionym przez wiatr" Trian Ó Ellet

Ostatnio edytowane przez Mazarian : 21-05-2007 o 17:14. Powód: błąt stylistyczny
Mazarian jest offline