Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2016, 15:06   #29
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

Dom Klary, Józefów pod Warszawą, ul Zaciszna, wieczór (16.11 - wtorek)
21:00

- Jasne, że nie. Ale najpierw chodź poczytać… - zaprosiła ją kiwając palcem wskazującym w swoją stronę i zwracając oczy ku ekranowi laptopa.
Kruczowłosa zaczęła przebiegać wzrokiem po ekranie.
- Nonono - aż gwizdnęła cicho. - Kasieńka widzę mocno budowała ostatnio pozycję. Wiesz co zrobi Sebastian jak dostanie ten plik? - uśmiechnęła się drapieżnie.
- Nie wiem, ale mam zamiar mu go wysłać. Nie będę czekać aż blondi dobierze się do ojca, a już kręciła się za blisko. W końcu mam komplet. - zeskrolowała machinalnie plik Katarzyny przyglądając mu się.
- Będą Krwawe Łowy - mruknęła. - Za stworzenie potomka, bez pozwolenia. Ostateczna śmierć. Kasia skryje się przed Ernestem w miejscu o którym nikt nie wie - wskazała linijkę traktującą o Pałacu w Wilanowie.
Grażynka przyglądała jej się przymrużając lekko oczy, gdy wspomniała o stwarzaniu potomków bez pozwolenia.
- Czyli… on musi pozwolić, jeśli Ty… dobrze rozumiem?
- Po pierwsze… nie. Mnie i tak chce zabić. Po drugie… dał.
- Hmm… no dobra. Spróbujmy kupić trochę czasu.
- Grażynka przyciągnęła bliżej laptopa, a Klara mogła zauważyć, że dziewczyna wchodzi na e-maila. - I możemy lecieć, gdzie tam chciałaś. - Uśmiechnęła się lekko.
- Jak myślisz. Dobrze aby Sebastian zajął się czymś co sprawi mu jakąś trudność, czy nie? - spytała Klara patrząc spod zmrużonych oczu na Lulu.
- Dobrze by było jakby zajął się czymkolwiek innym niż ja i Ty. Czy trudnym czy łatwym… ? Wiadomo… byle czymś innym. Zastanawiałam się… hmm… - urwała na chwilę - czy nie zagrać odwrotnie. Ale… biorąc pod uwagę to co wiem, a jest tego niewiele. - Uniosła lekko brwi. - To lepiej byłoby umocnić jego pozycję względem Bałałajki niż robić zamieszanie w jego szeregach. Wolałabym odszyfrowywać pliki które w tym by mu pomogły i wyrównały siły o których wspominałaś.
- Dobrze kombinujesz, a co z tym co mamy aktualnie?
- wskazała odpalonego .doc’a.
- Wiem od Indi, że tego chciał za cenę odbicia jej Wojtka. Indi milczy… nie wiem czy temat jest aktualny, ale jeśli coś ma zapewnić Sebastiana o chęci współpracy, posiadanych plikach i kupić nam czas, to jest to dobry początek, hm? Wolę wystawić Kasię niż bezczynnie czekać na jego ruch. - Sumienie Lulu jakoś milczało...
- Możesz - wzruszyła ramionami. - Jeżeli nie widzisz innych alternatyw.
Grażynka przełączyła okienka tak by wyświetlił się teraz plik Ernesta.
- Ten jest mniej interesujący. Wydaje mi się, że w jedynkach jest historia a w dwójkach jakieś bardziej interesujące dane. - Przesunęła laptop tak by Klara dobrze widziała monitor i swobodnie mogła poczytać.
- Zasadniczo tak. Choć to jest ciekawa informacja - Klara wskazała nazwisko “Wieszczyk”. - Bardzo… - uśmiechnęła się lekko.
- Znasz jakieś hmm… nazwisko, po stronie Bałałajki którego odszyfrowanie mogłoby ją osłabić?
- Zapewne nie podejrzewasz CZYM jest Bałałajka? Prawda?

Grażynka pokręciła przecząco głową.
- To… wilkołak - stwierdziła krótko patrząc jak ta informacja zadziała na dziewczynę.
Lulu wywróciła oczami.
- Serio? A Wojtek i jego ludzie?
- Rysiołaki
- Klara doskonale się bawiła. Zapaliła papierosa.
- Koootyyyy?! O...M...G… ej, to dlaczego się nie lubią? Wszyscy są przecież dziwni… - wzruszyła ramionami.
- Ot stare zaszłości, oraz przestrzeń. - Klara otworzyła nową kartę przeglądarki wklepując coś w wyszukiwarkę. Kliknęła odnośnik prezentując stronę o którą chyba jej chodziło.
- Wyjce są zaborcze, chcą wszystko. Dla Sierściuszków nie ma miejsca w ich planach. Kampinos to ostatni kompleks leśny pod stolicą gdzie nie mogą powiedzieć “nasz teren”. Polityka. Tylko za kurtyną. Ot i tyle.

- Hmmm… - Krótki komentarz, Grażynka przelatywała pośpiesznie wzrokiem po stronie. - Głupota. Dlaczego Ty masz z nimi hmm… dobry kontakt?
- Nie mam
- wzruszyła ramionami. - Wyjce może i pałają niechęcią do tych z Kampinosu. Podjeżdżają na siebie, jest wrogość, ot polityka. Ale nas - nie musiała mówić co znaczy “nas”. - Nienawidzą. Wyplenić świat z nas to ich cel. Czasem jedynie tolerują poszczególne osoby. Takie jak ja, z mego klanu.
- Klanu?
- Grażynka złapała za słowo.
Kruczowłosa westchnęła. Oparła się o ścianę.
- Jest dużo szczegółów i niuansów króliczku jakie niełatwo wyjaśnić. Znasz historię o Kainie i Ablu jak mniemam?
- Tak.
- Skinęła głową.
- Wedle Legend Bóg przeklął Kaina za bratobójstwo. Jego klątwą było to, że… był pierwszym z nas. Nie da się opisać słowami jego potęgi. Stworzył potomków, trochę słabszych ale takich jak on. Oni własnych i każde pokolenie było słabsze… ale jego potomkowie założyli linie krwi, klany. Gdy przebudzasz się w nowym życiu, należysz do klanu ‘rodziciela’ prawie nie ma odstępstw od tej zasady. Ja jestem Gangrel, jesteśmy łowcami, związani z natura… mamy dużo wspólnego z ‘wyjcami’ czasem nas tolerują. A ja okazałam się Bałałajce przydatna - wyjaśniła.
- Okej. - Spodziewając się że Klarę może nieco to męczyć, postanowiła na razie nie dopytywać dalej, chociaż biła od niej ciekawość i nadzieja, że kiedyś sama z siebie… może? - To… co z tym nazwiskiem? - Zapytała póki co.
- Hm… widzisz. Bałałajka jest z Rosji. To rosyjskie pchlarze. A w mieście są tutejsze, rodzime. Starszyzna tutejszych psiaków toleruje Bałałajkę, bo wiele włożyła w osłabienie naszej pozycji. Może to nie przyjaźń, ale ostrożna współpraca. Po mieście poszły wieści, że biblioteczka Wieszczyckiego wypłynęła… Może Bałałajka ma jakieś tajemnice. Gdyby rodzime pchlarze dostały coś o niej, może skoczyli by sobie do gardła? - Klara wzruszyła ramionami. Znała tylko rozkład sił w mieście i trochę niuansów, a nie to co siedzi we łbach niektórych. Hm, … ludzi?
- Czyli ona. Bałałajka to jej nazwisko? - Grażynka przemieniła okienka z przeglądarki na spis nazw plików. Najwyraźniej gotowa poszukać, czy taki ma.
- Wątpię. Nie znam jej prawdziwej tożsamości. Oficjalnie to Natasza Andropowa, ale ucho bym dała sobie uciąć, że to nie jest prawdziwe nazwisko. Szuka jej podobno rosyjskie FSB. A kto wie jak znał ją Wieszczycki. W sensie pod jaką tożsamością - skrzywiła się.
- Ale wiesz jak wygląda? - Uniosła lekko brwi. Mam podpisane fotki, one nie są zaszyfrowane.
Kiwnęła głową uśmiechając się lekko.
Wobec czego Grażynki paluszki przeleciały kilka razy po klawiaturze, by w końcu Klara mogła zobaczyć miniaturki obrazków.
- Noo to masz co oglądać. Obiecałam Danielowi, że zadzwonię do niego wieczorem. Możesz w tym czasie przyjrzeć się twarzom. - Przesunęła laptopa w jej stronę. - Tu klikasz i strzałkami przesuwasz. - Dodała jeszcze pokazując palcem… z lekkim uśmiechem.
- Wiem - fuknęła urażona.
Zaczęła przeklikiwać obrazy mrucząc coś pod nosem.
- O, Twój ulubieniec - prychnęła przyglądając się jednemu zdjęciu.
- Kto taki? - Grażynka zajrzała najpierw na nazwę pliku, później na twarz na fotce. W między czasie wyjmowała telefon z kieszeni.
Plik zatytułowany był “Ketil”, fotografia przedstawiała dobrze utrzymanego mężczyznę w okolicach czterdziestki w typie biznesmena.
- To ten co przygotował oprogramowanie dla staruszka - wyjaśniła
- Hmm… - Grażynka uśmiechnęła się lekko. - Anders. No, no. - A jej oczka lekko błyszczały, jakby jakaś żaróweczka w główce mówiła o chęci dobrania się do jego pliku. Mr Anders…
Wystukała na klawiaturze telefonu numer do Daniela.
Tymczasem Klara klikała dalej, Lulu czekając na połączenie zachybotała się odruchowo łapiąc równowagę, gdy kruczowłosa przeleciała do zdjęcia przez które hakerka mało nie rozbiła sobie głowy na Jagiellońskiej. Pół człowieka pół pająka.
- Mhm… nieładny sukinsyn - mruknęła klikając dalej ale zaraz znów się odwróciła dziwiąc się aż tak żywiołowej reakcji.
- Halo? - Daniel w tym czasie odebrał.
- Nooo cześć… - Ton głosu Grażynki był chybotliwy, jakby przed chwilą coś się stało. - To ja. - Wrócił do normy.
- Wszystko okey? - spytał czujnie.
- Taa… tylko widziałam... pająka. Wiesz… - urwała - Miałam się zameldować wieczorem, no to melduję. - Obserwowała ekran i przewijające się zdjęcia.
- Grażynka, nie bądź złośliwa. Martwię się, sama mówiłaś, że jest niedobrze. To nie meldowanie się. Dzięki, że dzwonisz.
- Złośliwa?
- Zdziwiła się.
- No “Melduję się”. Ech, to może ja mam humor skopany, wybacz.
- Hmm… coś się stało? Adaś kazał Ci sprzątać?
- Aż tak źle to nie. Ojciec dzwonił jest na mnie o coś wściekły, nie mam pojęcia o co chodzi, właśnie idę do szacownych rodzicieli.
- Iiii… nie zapytałeś o co?
- Nie. I tak dawno nie byłem, a takie rzeczy przez komórkę wyjaśniać? Trochę bez sensu. A u Ciebie jakaś poprawa?
- Miałeś siedzieć u Adasia i nie wychylać się. Myślisz, że jak ktoś ma Twój adres to nie będzie miał Twoich rodziców? Mogłeś chociaż zapytać…
- A Adasia adresu nikt nie ma? Przecież nie mogę powiedzieć ojcu, że “przykro mi, ale Lulu się w coś wplątała muszę siedzieć 24h u kumpla”.
- No niby tak… ale prosiłam o trzy dni. Mógłbyś mi je dać. Blondyna włamała się do mieszkania. Myślę, że prędzej czy później uderzy w ojca albo Ciebie. Nie w mieszkaniu nie mogła znaleźć nic o Adasiu… więc u niego jesteś akurat bezpieczny.
- Na uczelni wiedzą, ze to mój najbliższy kumpel. Twoja nowa przyjaciółka w Gdańsku namierzyła mnie przez niego. A ojciec to ojciec, był naprawdę zły. Mam ich olać? Rodziców?
- Daniel.
- Przybrała na prawdę poważny ton. - Zrobisz co uważasz, ALE… pamiętaj jedno. Chciałam, żebyś dał mi te trzy dni… żebyś był przez nie całkowicie bezpieczny. Ukrył się w jednym pewnym miejscu. Jeśli ktoś dojdzie do Ciebie wcześniej… zabije. Najpierw Ciebie, a później mnie gdy będę próbowała Cie ratować. Dla swojego, swoich rodziców i mojego bezpieczeństwa powinieneś zapaść się na te trzy dni pod ziemię. Rozumiesz? I to jest gorsze, niż olanie rodziców, którzy Cie kochają i Ci to będą w stanie wybaczyć. Nie wiem co oni kombinują i z której strony uderzą… może teraz już ktoś Cie śledzi bo myśli, że się ze mną możesz spotkać, a ty go prowadzisz do najważniejszych w Twoim życiu osób? Możesz mnie znienawidzić, że moje wplątanie się w cokolwiek tak mocno może Ciebie dotyczyć, ale wolę byś mnie nienawidził i żył. Zrobię co mogę by to się nigdy nie powtórzyło. Obiecuję.
- Mówiłaś tylko bym przeprowadził się do Adasia i nie kontaktował z Twoim ojcem. Skąd w ogóle pomysł, że coś nie tak z moimi rodzicami? Grażynka, to mój tata, ja nie mogę tego olać.
- Nie mówię, że jest z nimi coś nie tak. Mówię, że możesz ich narażać idąc do nich… jeśli ktoś Cie śledzi, tak samo jak siebie, bo mój ojciec zna ich adres.
- Zadzwonię do ojca.

Odpowiedziała mu cisza w słuchawce.
- Grażynka?
- Tak?
- Spytała cicho.
- Myślałem, że zerwało połączenie. Oddzwonię od rodziców dając znać, że wszystko okey.
- Nie znasz numeru. Za ile u nich będziesz?
- Fakt, ciężko się pozbyć przyzwyczajeń. Za jakieś pół godziny.
- Okej… Zadzwonię za 45 minut.
- Nie martw się, przeczulona jesteś. Choć nie dziwię się - dodał poważnie.
- Po prostu się o Ciebie martwię.
- Będzie dobrze. Ja o Ciebie też. Czekam na telefon.
- Obiecaj mi, że później mnie posłuchasz.
- Wiesz co mi się wydaje?
- Daniel odpowiedział lekko smutnym, zamyślonym tonem. - Jakkolwiek Ci co się przed nimi ukrywasz, są może i niebezpieczni… to wygrywają nie wtedy gdy Cię dopadną, ale gdy wzbudzają w Tobie strach, panikę i robią z Ciebie osobę zaszczutą i bojąca się własnego cienia. Ukrywającą się, bojąca konfrontacji. Jak… wtedy przed nią. Może i masz rację, ale ja tak nie potrafię. Przepraszam.
Westchnęła głośno.
- To nie tak. Nie rozumiesz. A ja nie będę Ci tego tłumaczyła, nie przez telefon.
- Ale Ty mnie rozumiesz?
- Znasz mnie Daniel.
- Odparła krótko.
- Znam, przedzwoń. Zobaczysz, że będzie okey.
- Jasne. Pa.



Rozłączyła się. Zerknęła na Klarę.
- Problem? - spytała odrywając się od przeglądania zdjęć.
- Sama nie wiem. Daniel miał siedzieć na tyłku a nie potrafi. Ale… to mi coś uzmysłowiło. Chcę jechać na Jagiellońską.
- Mhm? Po co?
- Muszę posprzątać w mieszkaniu.

Klara uniosła brwi w niemym zdziwieniu, ale nie wnikała. Nie odczytywała tego wszak jako chęć chwytania się za odkurzacz.
- Sama?
Wzruszyła lekko ramionami.
- Mnie raczej nikt nie pozna. Ale tak, wolałabym iść uzbrojona i z Tobą za plecami. Paranoja? - Uniosła lekko brwi.
- Tak. Ale ona czasem ratuje życie.
- To jak? Ale najpierw skończ przeglądać.
- Lulu chwyciła za paczkę fajek, otworzyła potrząsając lekko jakby sprawdzała ile zostało.
Kiwnęła głową.
Chwile jeszcze to trwało lecz w końcu zrezygnowała uznając, że ogląda je znów od początku.
- Nie widzę jej, dziwne, nie ma też kilku osób, które z pewnością powinny być.
- Wiesz, że nie wszystkie dane udało mi się wyciągnąć. Może miałam pecha i akurat jej tu nie ma.
- Grażynka wyciągnęła rączki po laptopa, a Klara podała jej go.
- Jest szansa, że nie udało się zdjęcia a inne jej pliki są? Czy jak nie ma zdjęcia to i inne pliki znaczy szlag trafił?
- Jasne, że jest. Zrobię później spis plików bez zdjęć. Zobaczymy jakie zostaną kobiece i rosyjskie. A… Natasza, nie sprawdziłam w końcu?
- Postanowiła pośpiesznie naprawić ów błąd. Żadnej Nataszy nie było, Klara tymczasem zaczęła szykować się do wyjścia.
- Uzbrojona…? Hm. - wyciągnęła z szafki swój pistolet.
Grażynka uniosła na nią spojrzenie znad laptopa. Skinęła głową przyglądając się broni… w sumie kiedyś nie miała szczególnie głowy by to zrobić. Widziała taki na filmach, choć na żywo przecież do ostatniego czasu ciężko było aby oglądała broń cięższą niż ta jaką miała na strzelnicy. Desert Eagle w rękach drobnej kobiety wyglądał trochę groteskowo, ale trzymała go pewnie. Wsadziła go do torby jaką przywiozła ze sobą wracając z miasta.
- I… nie masz przypadkiem nabojów do tej którą dałaś mi w lesie? Zostało pół magazynka. Wezmę ją ze sobą. - Po czym przeniosła wzrok na laptopa i ewidentnie coś skrobała na klawiaturze.
Klara czekała patrząc ciekawie.
- Piszę e-maila do Sebastiana tak jak rozmawiałyśmy. - Wyjaśniła Grażynka.
- Ok - odpowiedziała choć lekko spięta z ciekawości zaglądała przez ramię.

Cytat:
Do [e-mail]: Sebastian
Załącznik: Katarzyna Gral 2.pdf; Ernest Malcon.pdf
Treść:
obrazek blondi.jpg - [opis: Magda wchodząca do klatki na Jagiellońskiej, zdjęcie przyozdobione różowymi serduszkami i w lewym dolnym rogu różowowłosom postacią z anime przesyłającą w stronę blondyny całusa]

Milusińska ta blondi. Chciała zastać mnie pod prysznicem i się nie udało? Jak jest tak dobra w łóżku na jaką wygląda, to aż żałuję… hmmm...

Dostałam info o Twoim priorytecie.
Wiesz już, że wszystkie pliki są zaszyfrowane? I, że nie ma wszystkich?
Dopóki w spokoju ciała i umysłu mogę brać prysznic potrzebuję minimum trzy dni na jeden plik.
Który następny?
Grażynka skończyła pisać, ale zamiast wysłać, zaczęła powolutku czytać sobie jeszcze raz, jakby upewniając się… czy nie zrobiła błędu ortograficznego albo coś…
Zerknęła kątem oka na Klarę.
- To Twoja broń, Ty pociągasz za spust, sama decyduj.

Cytat:
Do [e-mail]: Sebastian
Załącznik: Katarzyna Gral 2.pdf; Ernest Malcon.pdf
Treść:
obrazek blondi.jpg - [opis: Magda wchodząca do klatki na Jagiellońskiej, zdjęcie przyozdobione różowymi serduszkami i w lewym dolnym rogu różowowłosą postacią z anime przesyłającą w stronę blondyny całusa]

Milusińska ta blondi. Chciała zastać mnie pod prysznicem i się nie udało? Jak jest tak dobra w łóżku na jaką wygląda, to aż żałuję… hmmm...

Dostałam info o Twoim priorytecie.
Wiesz już, że wszystkie pliki jakie mam są zaszyfrowane?
Dopóki w spokoju ciała i umysłu mogę brać prysznic potrzebuję minimum trzy dni na jeden plik.
Który następny?
Poprawiła jedną linijkę, zastukała paznokciami o blat stołu.
Po czym…
nacisnęła
WYŚLIJ.

Poczekała kilka sekund i wyłączyła laptopa. Z … no może nie pełnym wątpliwości umysłem… ale z pewnymi wątpliwościami, odpaliła papierosa zerkając na zegarek.
- Możemy jechać. Akurat będziemy już na miejscu. - Wstała by sama poczynić kilka niezbędnych przygotowań - paląc w trakcie - wśród których głównie znalazł się niezbędny bagaż: papierosy, zapalniczka, klucze, broń… ostatecznie wzięła cały plecak opróżniony z ciuchów.
Klara tylko smutno pokiwała głową, była gotowa.
Grażynka stanęła przyglądając się jej.
- O co chodzi?
Wzruszyła tylko ramionami.
- Nic, według mnie zrobiłaś błąd. Ale nie taki jaki mógłby odbić się na nas. Cieszę się jednak, że podjęłaś decyzję sama.
Grażynka skinęła głową. Po tym ruszyła do drzwi.


Mieszkanie "Lulu"/Ojca Lulu, Praga Północ, ul Jagiellońska, noc (16.11 - wtorek)
Ostrożności nigdy nie za wiele… dziewczyny zmyślnym planem najpierw jedna, sygnał, później druga… wdarły się (no dzięki kluczą) do mieszkania na Jagiellońskiej. Zarówno w mieszkaniu jak i na samej ulicy panował obłędny spokój. Ojciec spał a w około niego nie było pełno pustych butelek i odoru alkoholu, co było dziwnym i całkiem przyjemnym widokiem. Grażynka udała się do swojego pokoju zamykając za sobą i Klarą drzwi. Zerknęła na zegarek. Już miała zabrać się do swojego “sprzątania”, ale czas wskazywał na godzinę “zero”. Wykręciła numer do Daniela rozsiadając się na własnej kanapie.
- Halo? - usłyszała w słuchawce głos przyjaciela.
- Hej. To ja.
- Grażynko cokolwiek…
- Och głuptasie, tak się umawialiśmy?
- przerwał mu radosny, kobiecy głos - Ten chłopak jest bardzo odporny - dziewczyna wyjaśniła przejmując komórkę. - Sama nietuzinkowa, a i znajomych masz ciekawych. Nono! - znów się roześmiała.
Grażynka spojrzała na Klarę z “tą miną”, bledniejąc w oczach. Kliknęła głośnomówiący. Policzyła w głowie do trzech…
- Oh, Magdusia jak mniemam? - Klara na słowa Lulu zesztywniała, zacięła usta w złym grymasie.
- Oczywiście, mówmy sobie na “Ty” - blondynka zgodziła się ochoczo.
- Ej no, chyba nie czujesz się urażona? Skoro zaprzyjaźniasz się z moimi przyjaciółmi to chyba powinnyśmy być na “Ty”, hmm?
- Ależ oczywiście. Zaprzyjaźniamy się bardzo blisko. Jest z Tobą moja “siostrzyczka”?
- Grażynka uniosła wzrok na Klarę, zachowując przy tym mistrzowskie opanowanie.
- Znudziło Ci się rozmawianie ze mną, kochaniutka? Chcesz rozmawiać z nią? - na prawdę próbowała mieć zawiedziony ton głosu.
- Oczywiście, że chcę. Jednak to chyba niemożliwe prawda?
- Zabiję Cię suko, wtedy porozmawiam -
Klara wycedziła korzystając z tego, że Lulu przełączyła na głośnomówiący.
- Hahahahaha, no widzisz. Z rozmowy z nią nici. Ale to dobrze, że jest. Zależy Ci na tym chłopaku Grażynko?
- Sama zauważyłaś, że jest dość ciekawy, prawda? Tak, jego spokój jest moim spokojem. Powiedz mi lepiej, czy Sebastian odebrał już ode mnie e-maila?
- Nie wiem, właśnie jesteśmy na “kolacji” u rodziców Dańcia. Jego mama mnie polubiła, a to ważne by matka lubiła dziewczynę swego syna, prawda?
- Znów śmiech. - Z Sebastianem zobaczę się niedługo, ale najpierw randka. Jeszcze nie zdecydowaliśmy gdzie idziemy. Kino? Taras widokowy Pałacu Kultury? Cmentarz? Sama nie wiem.
- Mhhhmmm… rozumiem. Tylko widzisz… kochaniutka. Wtedy może być już za późno. Jeśli złamiesz mu serce, będę bardzo, bardzo zła. Mam propozycję. Chcesz posłuchać?

Klara odpaliła coś na komórce.
Google maps.
- Oczywiście, że chcę - głos w słuchawce wyrażał zainteresowanie. Klara pokazała bezgłośnie Lulu coś na komórce. Mapę Warszawy. Wskazała pałac kultury, Jagiellońską, wyczekiwała.
- Zadzwoń proszę do swojego Sebastiana, poproś go ładnie by odebrał e-maila, którego wysłałam hmm… z pół godzinki temu, taka szkoda, że się minęliśmy… i gdy go przeczyta zapytaj się go ładnie, czy powinnaś iść na randkę z Danielem. Zadzwonię do Ciebie za hmmm… dziesięć minut i ładnie opowiesz mi na uszko o czym będziesz chciała. - Pokazała Klarze by poczekała.
- Hm, intrygujesz. Dobrze, dla Ciebie to zrobię. Powiedz Klarze, że tęsknię - znów śmiech.

Rozłączyła się.
I milczała.

- Gdzie jest?
- Nie ważne.
- Powiedziała powoli.
Klara przekrzywiła głowę nie rozumiejąc.
- Chyba nie chcesz tam jechać? - przyglądała się jej.
- Może być tak, że jest tam z obstawą. A może być tak, że się nie spodziewa.
- Nie. Nie stracę jednej nocy dwóch osób które kocham.
- Klara właściwie nie mogła mieć wątpliwości, kto jest tą drugą osobą o której mówi Grażynka.
- Nie chcesz choć spróbować? - kruczowłosa zbliżyła się wskazując, że nie myślała o tym, żeby jechać sama.
- Poczekamy.
- Jak uważasz.
- Była lekko zawiedziona, chciała chyba bardzo dorwać blondynkę. Stanęła przy oknie wpatrując się w widok rozciągający się na Jagiellońską.
Grażynka wcisnęła telefon do kieszeni. Zaczęła nerwowo krzątać się po pokoju, nie szukając… wyjmując po prostu z różnych zakątków pewne rzeczy i wrzucając je do plecaka. Były wśród nich pojedyncze zdjęcia wyciągnięte z kilku książek, i dwa albumy najwyraźniej ze zdjęciami.
- Idę na chwilę do pokoju ojca. - Oznajmiła cicho kierując się w stronę drzwi.
Skradała się starając się być bardzo cicho. Wiedziała dokładnie co gdzie leży i czego szuka. Wszelkie notatki w których mogłyby być adresy. Telefon ojca i kontakty. Może już było za późno… a może nie… ale nie tylko Magda i Sebastian mogli jej zacząć szukać i nie tylko oni mogli wpaść na ślad Daniela. Chciała zabrać z mieszkania wszystko co naprowadzałoby włamywaczy na niego, żałując że nie zrobiła tego dawno temu.
Po kilku chwilach wróciła do swojego pokoju. Wrzuciła kolejne kilka zdjęć i notatnik do plecaka.
Aż w końcu nie miała już czego “sprzątać”.
Podczas tych czynności starała się być cicho, ale nie mogła wyeliminować pewnych hałasów. Tu skrzypnięcie drzwiczek regału, tam skrzyp klepki na podłodze. Antoni odwrócił się na łóżku czujnie.
Zogniskował wzrok na córce.
- Grażynka? Wróciłaś?
- Śpij tatku. Pogadamy rano.
- Szepnęła.
- Nocujesz? Zrobić ci herbaty?
- Nie trzeba. Śpij spokojnie. Rano zrobisz mi śniadanie, dobrze?
- Dobrze, aaaa co właściwie robisz?

Podeszła bliżej do niego i pogłaskała go delikatnie po włosach.
- Szukałam jednego zdjęcia, ale już znalazłam. - Ucałowała delikatnie jego czoło. - Pójdę już spać, dobrze?
- Śpij, rano zrobię śniadanie. Ziewnął przeciągle na powrót układając głowę na poduszce.

Grażynka wróciła do swojego pokoju, faktycznie mając w dłoni ostatnie zdjęcie które chciała zabrać z pokoju ojca. Klara wciąż stała przy oknie ale odwróciła się słysząc jak Lulu wchodzi do pokoju. Zbliżyła się do niej i oparła głowę o jej czoło.
- Dorwiemy ich, nie martw się - powiedziała.
Grażynka skinęła w milczeniu głową, po czym pogładziła dziewczynę po włosach i odsunęła się, by ominąć ją i udać się w stronę kanapy. Usiadła na niej podwijając nogi i zaplatając na nich ręce. Wciąż zachowując stoicki spokój wcisnęła twarz między kolana. Siedziała tak nieruchomo, może czasami zaczynając i szybko przestając się kołysać. Czasami odrywała głowę od kolan zerkając na zegarek i znów ją tam chowając.
Klara tymczasem oparła się o parapet spoglądając czasem na “Różową” ale nie odzywając się. Bawiła się telefonem obracając go w dłoni.

Czas w takich momentach zawsze mija powoli.

W końcu Lulu chwyciła za telefon i wystukała na klawiaturce numer do Daniela. Od razu włączyła głośnomówiący i odliczała oczywiście sygnały.
Magda odebrała po...pięciu.
- Taaaaak? - bez problemu skojarzyła kto może dzwonić z zastrzeżonego. - Rozmawiałam z Sebastianem.
- Ahaaaa.
- Cóż, oferta średnio na telefon. Spotkamy się jakoś?
- Serio?
- Spytała jakby zawiedziona.
- Słuchaj śliczny karaluszku. - Magda jakby straciła cierpliwość. - Masz dane, my je chcemy, chcemy mieć pewność, że są nie fałszowane, chcemy mieć pewność, że nie dostanie ich nikt inny. I chcemy Klary. Teraz mamy coś Ci drogiego, dobry czas na otworzenie negocjacji?
- Kiepskie negocjacje. Dane, chcemy, pewność. To mogłabym Wam dać, ale Klarę? I w momencie kiedy stawiasz przede mną sprawę w taki sposób… hmmm… może CI DRUDZY będą lepiej negocjować, może się POMYLIŁAM jednak… jak myślisz ile mi zajmie odszyfrowanie kilku plików…?

W słuchawce usłyszała śmiech.
- Widzisz kochanie. Gdyby nie jedna ciemnowłosa osóbka w tej układance, to ja bym mogła uwierzyć, że wystawienie nas zależy od Twojej dobrej woli. Zresztą Klara będzie szczęśliwa. Kochała ojca, tęskni. Może czas się z nim połączyć? To ją ukoi. - Kruczowłosa zacisnęła pięści i szczęki, na twarzy miała ból i wściekłość. - A Ty? Jak widzisz rozwiązanie aktualnej sytuacji? - blondynka spytała nonszalancko.
- Tak… muszę przyznać, to dość ciekawa sytuacja. Wam na czymś zależy, mi na czymś zależy… może po prostu ja Wam dam to na czym Wam zależy a Wy mi to na czym mi zależy, hm?
- To by wystarczyło, ale jaką Sebastian ma mieć pewność, że kopia nie trafi w inne ręce?
- To dość proste. Daniel wróci do swojego zwykłego normalnego, szarego życia. Znasz jego adres.
- Mam dla Ciebie ofertę. Dla obu z was.
- Blondynka odezwała się po dłuższej chwili. - Daniel zostanie pod opieką na jakiś czas. Byś nie miała głupiutkich pomysłów Grażynko. Nie jestem potworem, będzie miał… mrr... dobrze. Będziesz dawała nam te dane plik po pliku. Jeżeli zaczniesz je fałszować, lub komuś przekażesz, Daniel umrze. A co do Klary - w głosie dało się słyszeć jakieś może lekko cieplejsze tony. - Wiem że słuchasz. Ja cię nie nienawidzę. Ty mnie tak. Jestem nawet gotowa wymóc na Sebastianie by Ci odpuścił. Ale nie gdy ta nienawiść, będzie czaić się w mroku wokół mnie. Zamienimy tą nienawiść w miłość, wiesz jak. Oddzwońcie jak się namyślicie. - Magda zerwała połączenie.
Grażynka wcisnęła telefon do kieszeni przyglądając się Klarze z pytającą miną.
- O co jej chodzi?
- Nasza krew
- odrzekła zapytana ze złością. - Ktoś skosztuje jej raz… zaczyna pałać uczuciem silnym, mocnym, choć co prawda nie zawsze pozytywnym. Po drugim razie wciąż zachowuje swą wolę, ale już ukierunkowuje się ona najczęściej. By czynić co sobie życzy obdarzający swą krwią. Chce się wtedy czynić zgodnie z jego wolą, a jemu przez to łatwiej przekonać do czegokolwiek swego sługę. Za trzecim razem więź się zaciska, staje się kompletna. Więź krwi. Pijący zaczyna kochać swego Pana, czasem bezgranicznie, mocno. Staje się on najważniejszą osobą w życiu. Będąc związanym więzią tylko czasem, na krótko i po wielkim wysiłku woli można oprzeć się jego woli, lub działać przeciw niemu. To nie łatwe. Gdy mija czas, a Pan nie obdarza krwią, jest daleko, więź może słabnąć, można ją zrzucić. Ale przecież chce się być przy nim całym jestestwem, przez cały ten czas… nie usychać z tęsknoty w oddali. A on? Związanego tak śmiertelnika można odżałować, znajda się inni. Ale gdy jedno z nas ucapi drugie w ten sposób? To rarytas, to spora potęga gdy jeden wampir kontroluje innego. Nie wypuści już go tak łatwo.
O to jej chodzi.

Grażynka milczała przez jakiś czas, analizując. W końcu wyciągnęła z plecaka fajki. Przysiadła na parapecie odpalając jednego.
- Chcesz? - Zapytała potrząsając paczką.
Nie odpowiedziała, po prostu wzięła. Była wściekła.
- Masz jakieś schronienie oprócz Józefowa?
- Pytasz o mnie czy o siebie?

Grażynka uniosła lekko brwi.
- O Ciebie.
- Mi wystarczy jakiekolwiek miejsce
- mruknęła. - I skryję się zarówno przed słońcem jak i przed nimi. Poza asfaltem, betonem. O siebie się nie martwię króliczku.
Grażynka skinęła głową. Zaciągnęła się w milczeniu papierosem.
- Co chcesz zrobić?
- Myślisz, że każe mu pić swoją krew?
- Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Możliwe. Nie wiem.
Różowa uniosła na nią wzrok.
- Już wiesz, co planował.
- Kto?
- wyrwała się z zamyślenia.
- Sebastian.
- Nie. Jego ciężko przewidzieć. On nie myśli racjonalnie.
- Hmmm… wracamy? Nie ma co tu siedzieć.

Klara zbliżyła się do Lulu.
- Wrócisz sama? Ja… chce spróbować. Może zdążę.
Pokręciła głową.
- Wiesz, że nie chcę byś się narażała. I na pewno nie pojedziesz sama, jeśli już.
Kruczowłosa prychnęła ze złością.
- Oni - wskazała kierunek mniej więcej centrum. - Zatracają się w dbaniu o własną dupę, to na pierwszym miejscu. Knuciu, mozolnym roztaczaniem wpływów. Może to nie życie, ale to my żyjemy - fuknęła wskazując na siebie by wskazać iż chodzi jej o jej… ród? Klan? Jak sama mówiła. - Ryzyko, jest wisienką na torcie.
Grażynka uśmiechnęła się bardzo, bardzo delikatnie… bo nie była w nastroju na uśmiechanie się, ale słowa Klary jakoś mimo wszystko wzbudziły w niej chęć by to zrobić.
- Wiesz, że na 97% to zasadzka?
Tym razem Klara uśmiechnęła się. Choć nie delikatnie.
- Wiesz jaka jest szansa, że kartka papieru puszczona na ziemię upadnie na róg zatrzymując się i stając tak w miejscu? 50%. Albo tak upadnie. Albo nie. Mogą myśleć, że uderzę. Mogą myśleć, że skupiamy się na izolacji i ukryciu. A sporo ich ghuli i zwykłych cyngli padło przy bunkrach. Muszą mieć czas by odbudować siłę ognia.
- Nie łamiąc przepisów, będziemy tam za hmmm… trzynaście minut.
- Łamiąc nawet szybciej.
- Okej. Ale musisz wiedzieć jedno…
- urwała patrząc na Klarę.
Nie odezwała się, spojrzała tylko wyczekująco.
- Ja jestem skłonna przystać na propozycję normalne życie Daniela w zamian za dane. Zwłaszcza, że prędzej czy później jak nie oni to inni. Nie podoba mi się ta część o mieszaniu Tobie w głowie.
- A jak według ciebie Ty byś wyglądała w tym deal z danymi?
- Jeśli nie dałabym się im złapać, czy jeśli się podłożę?
- Jak będziesz poza ich kontrolą, to w każdej chwili możesz puścić dane komuś innemu. Oni nie są idiotami.
- A ta druga strona, zrobiłaby inaczej?
- Lulu spytała z wątpliwością, jakby odpowiedź była dla niej oczywista.
- Nie wiem, czas ucieka. Jedziesz ze mną?
- A jest jeszcze sens by prosić byś nie jechała?
- Dogasiła papierosa i wstała z parapetu. Udała się w stronę kanapy na której leżał plecak.
- A masz jakiś plan? - Zapytała Klara.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 18-04-2016 o 09:17.
Wila jest offline