Gdy Lucyna już się prawie otrząsnęła z chmielowego aromatu to jej koleżka przyjebał jej zdrowo z krzesła, aż ta upadła na ziemię.
-
Zaraz jebnę temu pajacowi co tak macha przyszczapami jak małpa w zoo - powiedziała Świergotka i posłała mu lewy sierpowy, a po chwili prawy prosty w stylu Chackiego Chan czy Bruce’a Lee. Po czym wstała i zatańczyła jak
parabole śpiewając -
Parabole tańczą, tańczą, tańczą, tańczą, tańczą, parabole - zaśpiewała gdy nagle goblin zaczął coś ględzić o jaskini, ale Lucy nie przestawała tańczyć tym razem przyszedł czas na Gangnam Style.
Orki zawsze dobra rzecz - pomyślała elfka przestając na chwilę tańczyć.
-
Nie wiem jak ty ziomuś, ale ja idę - po czym ruszyła nie pytając o drogę mości Jędrka. Chyba jej ten odór na mózg rzucił, bo po chwili idąc znów zaczęła tańczyć tym razem Michaela Jacksona. Cofała się idąc do przodu: -
Patrz jaki trik! - powiedziała Świergotka w stronę Partridge’a.