Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2007, 11:31   #46
Lkpo
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Veibat

No, widać, że jeszcze nie spogląda na mnie ze zgrozą to jeszcze nie wie.
Trochę go to uspokoiło. Nadal nie mógł zrozumieć, po co wrócił. Mógłby jakiemuś urzędnikowi zapłacić aby ten wpisał go na listę weteranów i po krzyku. Trochę był na siebie zły.
Jeszcze jakaś jego część umysłu zapamiętywała obraz Clarie, całkiem zgrabnej. Lecz siłą woli zażegnał to na rzecz trzeźwego myślenia.
Lepiej przyjrzał się "rycerzowi w lśniącej zbroi". Zabawny facet. Ale czyż armia nie jest zabawna? Pokrzyczą i tyle, a jak trzeba to złoto wezmą. Veibat zastanawiał się czego oczekiwać po nim i niej.
Szlachcic zeskoczył z beczki, na której siedział i przemówił
-Jestem Veibat, człowiek od spraw przeróżnych, że tak powiem. Lepszego szpadzisty, Pani, nie znajdziesz nigdzie. Każdy pojedynek jaki miałem, wygrałem ponieważ odbywał sie na moich warunkach. W ciemności widzę nie zgorzej, a i celnie nożami rzucam. Znam wszystkie punkty w człowieku, w które warto celować. Czy coś jeszcze dodać? Może chcesz jeszcze wiedzieć coś o mojej sztuce cichego poruszania się?
Powiedział się, możliwie jak najkunsztowniej. Kochał w końcu sztukę perswazji. Pamiętał jeszcze czasy, zanim poznał Roberta. Był wrakiem człowieka, bez ogłady Dworzańskiej, bez sensu życia. Robił to co robił, nie myśląc o przyszłości.
Tak, teraz znowu się zmienia. Trochę niemożliwe wydawała mu się, aby został szlachetnym wojem, lecz cóż robić. Wiedział tylko, że uczciwa praca go się nie trzyma. Nawet kiedy miał dobre chęci.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline