Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2016, 17:26   #40
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gdy Albert się spowiadał Moutier spoglądał przez szybę. Z każdym słowem przesłuchiwanego usta policjanta coraz mocniej zaciskały się. Papieros w jego ustach bardzo szybko wypalał się, a potężna dawka dymu dostawała się do płuc. Wydmuchiwał ją wprost przed siebie, i patrzył jak smugi osadzają się na brudnej szybie. Palce jednej dłoni zacisnęły się w pięść, gdy opowieść dotarła do momentu jak to użyto pałki do uśpienia jej. Czekał jednak, bowiem chciał by gnój dokończył całą historię. Kolejny papieros w końcu wylądował w popielniczce.


Gniew. To czuł policjant, gdy słuchał tej opowieści. Dziewczyna, do której choć raz uśmiechnęło się szczęście, zginęła. Dla pieniędzy. Nienawidził tego. Świata. Był on okrutny, ale że aż tak? Sam siebie się pytał. Podczas śledztwa na tyle poznał Ludwikę, że stała mu się dziwnie bliska. Jak by nie była tylko ofiarą, a kimś więcej. Smutek malował się na jego twarzy, gdy historia dobiegła końca.

Sprawiedliwość. On jej miał dopilnować. I zrobi to. Bóg mu świadkiem. Każdy z nich odpowie za to co uczynił tej dziewczynie. Albert, Bianchi, Tatuowany. Dorwie ich wszystkich. Pójdą siedzieć, za to że przez swoją chciwość, pozbawili marzeń niewinną dziewczynę. Zamierzał ich posłać do więzienia La Sante

Moutier odwrócił się w końcu od okna i rzekł do Janviera:
-Załatw nakaz aresztowania Bianchiego i wydaj list gończy za Tatuowanym. Rysopis jego poda Albert, jeśli nie mamy go nigdzie w naszych kartotekach - dał znak koledze by wyszedł.

Potem zwrócił się do Tonego:
-Tony, chyba masz wystarczająco materiałów do artykułu ? - zapytał młodego, jakby chciał mu dać znać, że woli zostać z podejrzanym sam na sam. Decyzja należała jednak do Toniego.


Moutier usiadł pierw na przeciw Alberta, i wyjął magazynek, z którego powoli zaczął opróżniać naboje. Sam pistolet powędrował do kabury. Milczał początkowo, jakby chciał zobaczyć ile wytrzyma Albert. Ten wiedział w jak dupnej sytuacji jest, a ten który siedział na przeciw niego nie należał do najprzyjemniejszych. W końcu cisza została przerwana:
-Widzisz masz dwa wyjścia. Wsypiesz wszystkich i może, ale to może nie trafisz do La Sante, albo weźmiesz winę na siebie i trafisz tam. Mi to wisi. Równie dobrze, ten jeden nabój który został w komorze, może nagle wypalić i rozpryskać twój mózg na ścianie. Wisi mi to. Widzisz. Nienawidzę takich jak ty. Normalnie zasłonił bym żaluzje, i obił Ci mordę. Tak że matka rodzona by Cię nie poznała. Teraz jednak jak na to patrzę, za wiele by to nie dało. Wsypiesz wszystkich. Pomożesz nam dorwać Tatuowanego i Bianchiego, a ja może nie wsadzę Cię z nimi do jednej celi, z karteczką dzięki komu się tu znaleźli. Rozumiesz? - stos naboi leżał na stole, uporządkowane w szeregu. - Widzisz, nawet jeśli zdecydujesz się wziąć całą winę na siebie ja i tak ich dorwę. Wszystkich. Bez wyjątku. A ty zostaniesz ulubieńcem więzienia. Znajomi moi już o to zadbają. Wyjdziesz jako stary człowiek, który cierpi na artretyzm i parę innych chorób. A codzienne wydalanie nie będzie dla niego przyjemne - zakończył lodowato.

Czekał na odpowiedź ale wiedział, że Albert nie ma za wiele do powiedzenia. Nie miał żadnej karty przetargowej. A on, Moutier trzymał jego życie w garści. I zamierzał z niego wycisnąć wszystko. Do ostatniego soku. Aż sprawiedliwości stanie się za dość.

-Kogo Bianchi zamierzał wysłać do Stanów? I czy ta dziewczyna wiedziała co się stało z Ludwiką ? - padło na koniec pytanie, bo każdy kto był zamieszany w tą sprawę miał ponieść karę.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline