Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2016, 22:36   #44
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Sarnai ogarnęła spojrzeniem pole bitwy i parsknięciem skwitowała całość. Okiem rzuciła na żywych, sprawdzając czy cali, czy ofiar wśród nich nie ma. Powiodła spojrzeniem i po Tremere, na koniec omiatając spojrzeniem Koenitza.
Jeszcze chwila" - odliczała w myślach - "jeszcze podniecenie walką nie opadło. Za chwilę zaczną się kolejne niesnaski i kłótnie.
Skierowała się ku tej samej stronie, z której na plac wpadła, odchodząc cicho w stronę obozu, do swoich.
Nie zdążyła się oddalić jednak wystaraczająco szybko, by nie zostać zaczepiona przez Lecroixa. Francuz zapytał uprzejmie.- Czhy to roshsądne thak samwej sie oddalhacz?
- Nicz nie ształo sze tobie, ani mnie jaksze szła tu. Całysz jako wice
- stwierdziła raczej niż spytała.
- Tegho typu kręatury to… nie są phroblemem. Kolłek w plecy… to klłophot. Przed frogiem z przodu sie obhronie...-wyjaśnił wampir.
Sarnai pokiwała głową.
- Ja bes konia. Czas wraczacz.
- Zafsze… moszna sie na kohnia we dwóch fsiąść.
- stwierdził po namyśle Marcel.
- I za tarcze szłuszycz? - spytała nieco ironicznie Sarnai.
- To ja rahczej za twohją.- zażartował nieśmiało Francuz.- Oczywiffiście nie wąthpię że niezwychcieżona z ciebie wojhowniczka.
- Wincz wszadajm na konia i wraczajmy…
- stwierdziła dziewczyna spoglądając na wampira. - Chyba, sze żosztacz khcesz tu, czekającz. Ja po moich wraczam.
- Damy pszodhem?
- zapytał uprzejmie Marcel wskazując konia, na którym tu przyjechał.- I pefnie lepiej jeszdzisz niż jha.
I widząc dwóch rycerzy Koenitza wjeżdzających na groblę dodał.- Chybha bedzie… mmy… miecz eskohtę.
Sarnai wspięła się z wdziękiem na konia i rękę do maga wyciągnęła by pomóc mu wsiąść.
- Tym lepiej… bacz sze nie benciesz mnie muszał - powiedziała z kamienną miną, że trudno orzec było czy mówi poważnie, czy krotochwile urządza.
Francuz tylko pokiwał głową, starając się utrzymać na wierzchowcu siedząc za Sarnai.
- Tszymaj sze sie - Sarnai sarknęła na wampira i ręce jego poprowadziła, mocniej zaciskając je wokół swojej talii. - waszmoszcz. Inaczej w baknach szukacz mi cze pszyjcie. - to mówiąc pięty lekko w koński bok wbiła i zacmokała na zwierzę, kroku bestii nieco przyspieszając by dwóch rycerzy w czas dogonić.
 
corax jest offline