Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2016, 13:08   #156
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Zejście do podziemi miało być tylko formalnością i dokończeniem pewnych spraw. Zaopatrzeni w nowe mikstury oraz przedmioty, pewni siebie i zdeterminowani, ruszyli schodami na dół, aby odnaleźć w piwnicach źródło złej magii. Wyrocznia zbiegła po schodach najszybciej jak umiała i minęła parter, na którym nagromadzona była niepokojąca siła paranormalna. Cała gromada, wraz z osłabionym Sadimem, znalazła się w lochach wieży. Minęli salę tortur i przemierzali dalsze korytarze. Wszystko ozdobione było licznymi bogactwami, które według Szarańczy miały większą wartość historyczną, niż sentymentalną. Być może dla ludzi nauki były to cenne nabytki, jednak dla białowłosej nie stanowiły większej wartości, albowiem nie były to praktyczne artefakty. Najwidoczniej inne zdanie na ten temat miał Markas, który garściami czerpał z dobrobytu tego miejsca, zapełniając kieszenie po same brzegi. Nie dziwiła mu się, gdyż cała ta wieża była na tyle niebezpieczna, że jeśli już uciekać, to chociaż z czymś, co pozwoliłoby mu zasiedlić się na stałe w jakimś spokojnym miejscu. Kobiecie wydawało się, że Markas był już znużony przygodami i zmęczony życiem, chciał po prostu usiąść i dobrze się bawić, a tyle monet pozwoliłoby mu spełnić marzenie. Niestety, życie nie było usłane różami. Brzęk rozsypujących się monet, których dźwięk pogłosem rozniósł się po korytarzach, zląkł Wyrocznie na tyle, że aż podskoczyła wyjmując kuszę. Zagrożenie jednak nie nadeszło, to tylko monety, powiedziała w myślach. Zdziwił ją jednak fakt, że gdy te już spoczęły na kamiennej posadzce, to ich dźwięk wcale nie ucichł. Wszyscy szybko się przekonali, że popełnili ogromny błąd, wracając w to miejsce.

Wielkie skarabeusze, naturalnie opancerzone przez naturę oraz rój owadów, przybyli jakby ktoś ich tutaj oczekiwał, jakby brzdęk monet miał być sygnałem do ataku. Kobieta wystrzeliła bełt ze swojej kuszy, który mimo iż ranił skarabeusza i pozostał wbity w jego jedno skrzydło, ten zdawał się nawet nie poczuć draśnięcia. Logan i Lorath niemal natychmiast zareagowali, parli do przodu aby zwiększyć dystans między przeciwnikiem, a słabszymi osobami w grupie, jak Szara i Sadim, dla których jeden cios ogromnego robala, mógł skończyć się poważnymi ranami, a nawet utratą przytomności czy też życia.


Szarańcza skupiła całe swoje siły, aby być pożyteczną w tej walce, jednak to wszystko na nic. Schowała kuszę, która była bezużyteczna i sięgnęła do kieszeni po znaleziony pierścień. Obróciła go kilka razy w swych smukłych dłoniach i westchnęła ciężko, przymykając oczy. Nie miała wiele czasu na namysły, a jednak własnie teraz poczęła go marnować. Lorath oberwał mocno i upadł wykrwawiając się. Brog machając rękami na oślep nie zdołał obronić się przed natrętnymi owadami, które sprawiły, że stał się bezbronny w walce ze skarabeuszami. Zachwiał się na nogach i runął na podłogę, zalewając ją swoją krwią. Szarańcza wciąż się zastanawiała i biła z myślami, ponownie westchnęła, jej serce wykonało już ponad czterdzieści uderzeń. Wciąż biło, a ona wciąż stała ściskając pierścień. Odgłosy wokół niech jakby ucichły, krzyki stłumione zostały przez wewnętrzny spokój. Odetchnęła.
Magiczny przedmiot w końcu znalazł się na jej palcu. Wyrocznia odbiegła na bezpieczną odległość, co z początku mogło wywołać w innych poczucie zdrady. Ta jednak szybko się zatrzymała i z pomocą pierścienia telekinezą poczęła zabierać z pola bitwy towarzyszy, którzy nie mogli już się ruszyć. Pozbawieni świadomości lewitowali oddalając się od zagrożenia, które zajęte było walką z przyzwanymi przez Sadima zwierzętami. Dało to Szarańczy czas na to, by odratować Loratha oraz Logana, niestety Brog był już dla niej o wiele, wiele zbyt ciężki. Z pomocą różdżki przywróciła przytomność Lorathowi, jednak na Logana nie znalazła już czasu. Korzystając z mocy telekinezy czuła się już wyczerpana i na skraju całkowitego zmęczenia. Jej ręce były ciężkie, jej nogi zaś jak z waty, zaś ból głowy pulsacją ranił jej umysł. Nie miała jednak innego wyjścia, jak odratować Kapłana właśnie z pomocą nowo nabytej mocy i choć wydawało sie to prawie niemożliwe, Szarańcza jako ostatnia z grupy pokonała korytarze, schody, parter wieży, a gdy znalazła się już na zewnątrz, gwałtownie przerwała więź z telekinezą, co poskutkowało upadkiem Paladyna z niewielkiej wysokości.

- Ciężki skurwysyn, po co podróżujesz z takimi klocami? - zagrzmiał ochrypły głos, a Wyrocznia nie potrafiła zlokalizować skąd dobiegł. Nie był on też ani męski, ani żeński. Kobieta podniosła się nagle na równe nogi i zaczęła nerwowo oglądać wokół siebie, robiąc nawet obrót wokół własnej osi, niczym pies goniący własny ogon.
- Szara, wszystko w porządku? - spytał przejęty jej zachowaniem Lorath, który dłonią tamował jeszcze krwawiący bok. Chciał podejść do dziewczyny, jednak jej dziwne zachowanie zaniepokoiło wszystkich na tyle, że obserwowali ją z bezpiecznej odległości.

- No co tak się wiercisz? Wystarczyłoby zwykłe "dziękuję", a nie jakiś taniec koślawy - ponowił tajemniczy głos, a osoby wypowiadającej te słowa wciąż nie mogła znaleźć.
- Naaah! - zamarudziło przeciągle - Niby słyszysz, a ślepa jesteś jak kret. Tutaj jestem, głupia. Naprawdę nie widziałaś, że pomagam Ci nieść tego spaślaka? Głowę dam uciąć, że patrzyłaś na mnie - westchnęło z ewidentnym przejęciem. Białowłosa wciąż kręciła glową na wszystkie strony, aż w końcu stanęła jak wryta. Spróbowała ściągnąć pierścionek z palca lecz ten... Utknął. Uniosła głowę by spojrzeć przed siebie i nagle upadła w tył, boleśnie obijając sobie pośladki. Oczy Wyroczni otworzyły się tak szeroko, jak jej usta, a wzrok utkwił w niewidzialnym miejscu tuż przed sobą.
- O, no nareszcie. Czyli jednak mnie widzisz? - uśmiech na twarzy tajemniczej istoty nie był niczym pocieszającym, a przerażona mina Szarańczy nie okazała się dla jej towarzyszy oczywistą sugestią, że znowu widzi zjawę. Być może przeraziło ją to, co nadchodziło i niosło ze sobą poważne kłopoty?

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline