Dwójka myśliwych, jacy pojawili się po aktywowaniu pułapki była zaskoczeniem. Spodziewał się raczej kolejnych bestii, niż ludzi na nie polujących. Konstrukcja i działanie pułapki były jednak na tyle skomplikowane, że silni i przy tym zwykle pozbawieni intelektu zwierzoludzie raczej nie zainstalowaliby czegoś takiego w takim miejscu.
Po prawdzie to spadająca i cholernie ciężka klatka byłą dość zaskakującym wyborem, jak na środek Lasu Cieni.
Dwójka obcych wspomniała coś o potworze terroryzującym okoliczne sioła. Może i klatka nabierała przy tym sensu, ale wciąż wymagała sporych nakładów czasu i materiałów podczas, gdy tradycyjny dół z zaostrzonymi palami mógł załatwić sprawę równie pewnie, o ile nie skuteczniej.
Chociaż wtedy Klaus skończyłby nadziany na jeden z tych zaostrzonych pali - czyli miał szczęście, że łowcy dokonali jednak tak nietypowego wyboru.
Gdy okazało się, że jednak nie będą ze sobą walczyć, Magnus podszedł do klatki i oparł się o nią pozwalając odpocząć kontuzjowanej nodze. Długie ostrze zweihandera całkiem dobrze sprawiało się w roli kostura, dzięki któremu mógł nieco ulżyć poharatanej kończynie.
Na wypowiedź młodszego z mężczyzn sugerującego, że Magnusa może co najwyżej dobić, bo leczyć nie potrafi drwal zareagował gniewnym sapnięciem. Młodzik coś szybko go na straty spisuje. Byli w Lesie Cieni i do tego podążali tam, gdzie od smrodu zwierzoludzi aż kręciło w nosie. Tutaj szybko można było z pełni zdrowia i sił człowieka stać się ledwo żywym lub zupełnie już martwym. Zależnie od tego, co bogowie sobie umyślili.
Schulz zamierzał pomóc łowcom w polowaniu na wilkopodobną bestię, a w zamian tamci mieli pomóc im w polowaniu na siepaczy Ragusha. Uczciwy układ, o ile nie zmitrężą zbyt wiele czasu szukając stwora, któremu przeznaczona była klatka.
Klatka.
Ha! Dobre sobie...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |