Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2016, 17:34   #13
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Słyszałam, że Żelazna Brygada ma obóz na zachód od miasta, zresztą nie tylko oni, jest tam wiele innych grup najemników, Bękart musi mieć naprawdę sporo złota najmując taką rzeszę. - odpowiedziała kobieta siedząca obok Anny na pytanie Adramelekha.
Anna uśmiechnęła się na słowa, które wypowiedział Netsah i dłuższą chwilę spojrzała na umięśnionego barbarzyńce, odzianego w pełen rynsztunek zbrojnego i postać ze szponami zamiast zwykłych rąk. - Mam dziwne przeczucie, że wam się uda. Cały dekadzień nikt się nie zjawił, a teraz patrzcie. - wstała i okrążyła grupę. - sześciu śmiałków, nie wiem jakie bóstwo za tym stoi, ale jestem pewna, że nam sprzyja i tak samo jak ja i reszta moich “sióstr” pragnie zemsty. - W głosie szatynki wyczuć można było śmiałość i odwagą, inaczej niż u reszty dziwek, których widok grupy niepokoił.
Gdy pojawiły się pytania Yarly, szatynka rzuciła. - Dobra, pokaże Ci coś. - i wyszła z pokoju po chwili wracając z naszyjnikiem z jasnozielonych pereł. - Dał mi to taki jeden handlarz z Blackalblade, zatrzymywał się tu w porcie czekając na dostawę swoich towarów, tak się ze mną związał, że sprezentował mi coś takiego - powiedziała z ironią pokazując biżuterię krasnoludce.

W przysłowiowym międzyczasie Adramelekh skinął głową na słowa krasnoludki, która zadeklarowała się wraz z barbarzyńcą poszukać imć Kanciarza. Spojrzał na ludzkiego wojownika.
- Zdaje się że znasz miasto, panie Netsah? - zapytał uprzejmie. - Przejdziemy się po obozowisku?
Netsah przez chwilę nie ruszał się, zamyślony i nie patrzył na nic i nikogo konkretnego w pomieszczeniu. W końcu skinął tylko głową w milczeniu.
- Jeno najpierw muszę odprowadzić konia do jakiejś stajni, jestli ci nie wadzi iść ze mną… - zmrużył oczy, przypatrując się przybyszowi z Damary, oczekując, by poznać jego imię.
- Skądże znowu - chłopak poruszył dłonią, oddalając zastrzeżenia woja. - Swoją drogą, radziłbym czym prędzej sprawdzić czy nadal jeszcze jest przed karczmą, jeśli ten kary do ciebie należy - uśmiechnął się kpiąco.
Najemnik podzielił jego uśmiech, odpuszczając poznanie imienia dziwnego olbrzyma.
- Może przy okazji dowieszli się czegoś o koniach i dzieciach.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline