- Kity, już wszystko w porządku! - zawołała sąsiadka która obezwładniła włamywaczy
Kity odetchnęła z ulgą. Uwielbiała ją za to że była taka wysportowana, twarda. Nie raz kazała jej skończyć z prostytucją.
- Nie wiesz może czy nie ma przy sobie jakichś leków? - zapytała prostytutkę, po czym widząc, że napad się wytłumia, ustawiła najgorszego złodzieja na świecie w pozycji bocznej ustalonej.
- Nie wiem obudził mnie Nelson! - i w tym momencie przypomniała sobie że, on jest tam do góry sam. Po tym jak go znalazła n ulicy patrzącego jak zabijają jego rodzinę nie powinien być zostawiany sam. Tym bardziej w takiej sytuacji. Wbiegła do góry po schodach mijając szafę która leżała na nich rozwalona od incydentu z wujaszkiem. Jeszcze widać było krew która, pozostawiła znamię na jednym z boczków.
Dotarła do Nelsona. Chłopak siedział w koncie drżał cały i był blady jak sufit pomieszczenia w którym go pozostawiła.
- Nelson! Już wszystko dobrze, jestem! - jak tylko ocknął się z traumy, złapała go za rękę i zeszli na duł.
Cała ta sytuacja wydawała się opanowana. Spojrzała na sąsiadkę i dotarło dopiero do niej że, ma w szufladzie gazę i plastry a i wódka pozostawiana po klientach też stoi na komodzie.
Odwracając się do chłopaka powiedziała - poczekaj tu, nie ruszaj się! - podbiegła do szuflady i wyciągnęła wszystko co potrzebne. Po drodze zabrała flaszkę Whisky. I dotarła do wybawczyni.
-W plecaku apteczka duża kieszeń - facet leżał ogłuszony. Albo dostał tak mocno albo naprawdę chciał pomóc. |