Słowa Veibata zaskoczyły ją. Odwróciła się w jego stronęa,a słowa same cisnęły się jej na język:
-Czy ktoś cię prosił o zdanie szeregowcze?- zapytała z gniewem.
-To nie pogaduszki tylko wojsko więc trzymaj język za zębami jeżeli się tego od ciebie wymaga.
Pułkownik przysłuchiwał się temu i obserwował reakcję Lisbeth. Po chwili zwrócił się do niej:
-Widzę pani kapitan, że dostała pani równie szaloną gromadkę jak jest pani sama.
Kobieta zacisnęła zęby i wrogo spojrzała na Veibata. Purpurowy płaszcz poddawał się dość mocnemu wiatrowi, a włosy były w większym nieładzie niż dotychczas.
-Do dopiero początki pułkowniku, mam nadzieję, że zdołam nauczyć ich dyscypliny- powiedziała pewnie. -Ale teraz chciałabym wysłuchać opowieści Janosza, bo muszę powiedzieć, że sama jestem ciekawa co stało się z kapitan Trevaller, wkońcu nie widziałam jej odkąd dostała pod swoje skrzydła leśne oddziały. |