Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2016, 14:34   #18
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Kroki powrotne obu grup odbijały się w korytarzu jak fałszywe nuty zagrane przez nieutalentowanego artystę. Metaliczny smród krwi niósł się po korytarzach powodując mdłości, lecz każdy z Uśpionych był na tyle zdeterminowany, by je zignorować i przeć twardo do przodu. Mieli nadzieję, że ich upór wyprowadzi ich na wolność, bowiem lepiej zginąć wolnym niż żyć w niewoli. Stan Sary, choć była opatrzona i względnie stabilna, pogarszał się z każdą chwilą w niewyjaśniony sposób. Być może go z powodu energii tego miejsca, która była wręcz przytłaczająca.

Spotkali się na drugim rozwidleniu i zaczęli się mierzyć mało przyjemnymi spojrzeniami. Bazylia oraz Rognir zdołali się dowiedzieć, że ścieżka ze ścianami pokrytymi wielkimi, głębokimi zadrapaniami jeszcze nie została zbadana. Wahali się, ale nie pozostało im nic innego, jak pójść w tamtą stronę w stanie gotowości bojowej. Kiedy postawili pierwszy krok, zaczęli słyszeć chrzęst ciężkich pancerzy stalowych dobiegających z obu korytarzy poza tym jednym niezbadanym. Na granicy ich widzenia dostrzegli kilka par czerwonych oczu. Strażnicy!

Rzucili się do szalonego biegu nie przejmując się już tym, co może ich spotkać. Odbijali się od ścian na zakrętach, potykali się o własne nogi, czasami zdarzało się, że wpadali na siebie. Robili wszystko, by znaleźć się jak najdalej od ścigających ich żołnierzy. Wiedzieli, że gdyby zostali schwytani, to byłby dla nich koniec. Przez ich umysł nie przebijało się to, że mogą właśnie pędzić w paszczę lwa lub innego, znacznie gorszego stworzenia.

Dostrzegli wreszcie światło… Światło dnia. Światło dnia! Płuca paliły ich niemiłosiernie, a nogi bolały, ale ten widok dał im nowe siły, by przebiec jeszcze te kilka dodatkowych kroków dających upragnioną wolność. Wolność! Myśl ta krążyła w ich głowach jak efekty spożycia jakiegoś narkotyku. Blask słońca oślepiał ich z powodu długiego czasu spędzonego w podziemiach. Przebyli tą drogę i… Poczuli jak spadają w dół.

Ich upadek zamortyzowały ciała jakichś nieszczęśników i… kości, na których te ciała były ułożone. Znaleźli się w otaczającej miasto suchej fosie, a wylot z podziemi ział jakieś dobre dziesięć metrów nad nimi. Chyba było cudem, że nikomu się nic nie stało, choć stanęli na równe nogi cali obolali. Dopiero teraz rozejrzeli się dokładnie po okolicy. Krawędź tego rowu znajdowała się dobre sześć metrów nad nimi, a wszędzie dookoła leżały szczątki innych ofiar - rozłożone przez nieubłagane prawa natury, zjedzone przez padlinożerców, pogryzione oraz całe. Tu i ówdzie wzdłuż szkieletów przemykały dziwne stworzenia, od których aż jeżyły się włosy na karku. Wiedzieli, że muszą się stąd szybko wydostać. Tylko pięć kroków dzieliło ich od krawędzi fosy, lecz czekała ich również mozolna wędrówka pod górę. Może znajdą wśród zwłok coś, co im odrobinę pomoże? Wyglądało na to, że do upragnionej wolności pozostało tylko tych kilka metrów.
 
Flamedancer jest offline