Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2016, 20:41   #94
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Glyms był bardziej niż entuzjastyczny do poprowadzenia do wioski swoich nowych przyjaciół. Na dodatek chcieli pomóc Glymsowi, więc jakżeby mógł im odmówić? Zdążył nawet potrawki z kotła, jakości i zawartości której ciągle nie zbadano, nalać do drewnianej miski i podstawić Maarin z gestem polecającym zjedzenie jej. Kapłanka zajęta, po raz pierwszy od czasu niedawnych wydarzeń, opatrywaniem i sprawdzaniem stanu Jiiiy, mogła uznać to nagabywanie za lekko irytujące, ale chyba tylko złamanie uroku powstrzymałoby jaszczuroludzia.
Przewodnicy wysłuchali propozycji. Wyszeptali między sobą kilka słów zanim Lon obwieścił ich decyzję.
- Poczekamy tutaj, skoro zabieracie tego tam - zerknął na ciągle próbującego kogoś nakarmić Glymsa. - Może będziecie musieli wracać, wtedy poprowadzimy do naszej wioski. Jak za trzy dni się nie pojawicie, zawrócimy.
Był to pewien kompromis, również na niepowodzenie z obecnym, zauroczonym przewodnikiem.
- No to wyjaśnione, zbierajmy się - wydała zdecydowaną komendę Elin, na którą akurat przypadł czas próby karmienia ze strony gospodarza.

Kilka chwil później byli już na dole, ostrożnie i na tyle cicho na ile mogli, ponownie przemierzali bagno, nurzając się nie raz aż do pasa w śmierdzącej, lepkiej wodzie i osuwając w mulistym dnie. Glyms co kilka minut zatrzymywał się i zmuszał do tego wszystkich, przykładając palec do ust. Była to męcząca przeprawa, stresująca także, wielokrotnie widzieli w oddali pojedynczych nieumarłych, a także inne stworzenia pływające lub brodzące wodzie. Alan był pewien, że gdzieś na granicy wzroku dostrzegł długiego, pokrytego zrogowaciałą skórą, długiego na dziesięć metrów gada sunącego po powierzchni bagna. Maarin kilka razy poczuła jak coś otarło się o nią, Bitaan czuł się coraz cięższy i cięższy, Valerius tylko dzięki instynktowi uniknął wielkiego na dwie pięści pająka, który opuszczał się z jakiejś gałęzi prosto na jego twarz. Tylko Harp parł do przodu niestrudzenie, zawzięty jak zwykle.

Trwało to sporo czasu i było męczące, ale ich przewodnik doskonale znał teren i przeprowadził ich bezpiecznie. Weszli na pełny zarośli i starych drzew pagórek, a ich oczom ukazał się niezwykły widok, oddalony od nich jeszcze spory kawałek.


Niewątpliwie były to zabudowania, ale stworzone na ogromnych drzewach. Szczególnie jedno z nich, z krzywym pniem szerokim na kilkadziesiąt metrów, stanowiło “bazę” dla drewnianych domów. Wszędzie były też linowe mosty i drewniane kładki, łączące poszczególne wysepki na bagnie. Kręciły się tam też małe z tej odległości, humanoidalne postacie.
- Wiossska! - wysyczał Glyms. Nagle znieruchomiał.
Wystarczyło przyjrzeć się szczegółom, aby zrozumieć, że coś jest mocno nie tak. Pojedyncze domy na pojedynczych drzewach wydawały się puste, za to masa stworzeń kłębiła się u podstawy największego z nich. Wyraźnie dzielili się na dwie grupy, z których jedna, znacznie liczniejsza - niepokojąco przypominająca z wolnych ruchów nieumarłych - szturmowała drugą, broniącą się trochę powyżej. Wioska Glymsa została zaatakowana.

Alan rozglądając się wypatrzył coś więcej. Na podeście jednego z pojedynczych domów na drzewie, może pięćdziesiąt metrów od nich, stało stworzenie równie bacznie co oni przyglądające się bitwie.


Zgarbiona i zakutana istota co chwilę potrząsała kosturem i pokrzykiwała, odwrócona do nich tyłem. Na górę dało się dostać po drabince sznurowej lub kładce, która prowadziła najpierw do innego domu, a dopiero potem na dół. Jedynie przez moment wydawało się, że ta istota jest tu sama. Na dole, przy wejściu na drabinkę, stał nieruchomo niski, ale szeroki w barach humanoid, z tej odległości przypominając golema, o jakich tylko do tej pory słyszeli lub czytali. W domu przy kładce natomiast wydawało się, że jest jakiś ruch, ale nie dało się powiedzieć kto kręci się w środku.
- SSsSsssssSaaaaaaAa!
Wrzasnął nagle Glyms, podskakując i odskakując od pobliskiej Maarin.
- Źśsslliii! Przyprowadsssić tu Glyymsss, sssostawiśśś Glyymssssa! - jaszczuroludź krzyczał i syczał coraz głośniej. Urok Maarin właśnie teraz postanowił się zakończyć. Kwestią czasu było, aż wszystkie okoliczne potencjalne zagrożenia usłyszą go i dostrzegą całą grupkę.
 
Lady jest offline