Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2016, 20:47   #190
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Może się w końcu zabiła i będzie święty spokój? - Arija smęciła pod nosem, schodząc powoli po schodach i nie zwracając uwagi na kompanów, którzy zostali na górze.
Zaś Lajosowi nie uśmiechało się błąkać po ciemnicy ze strażą przednią ale gdy usłyszał krzyki bez wahania ruszył w dół z pomocą w biegu krzykną do złotokoje:
- Nie kracz tylko rusz tyłek! Arabel ruszyła ci z pomocą gdy atakowały cię guhole
Po czym rzucił się w ciemność kierując się na słuch.

- Ty też się możesz zabić… - burknęła niczym obrażone dziecko, nie zwiększając tępa schodzenia. Gdyby faktycznie była potrzeba pomoc, nie tylko Arabel darłaby się w niebo głosy ale najwyraźniej pijany Lajos jak zwykle był pijany i nietrzeźwo myślał.
Złotooka wzruszyła ramionami. - Idziesz karzełku? - krzyknęła za Caldwenem.
Gnom miał wyraźnie markontną minę…:
- A mam wybór? - zapytał i zaczął schodzić.

Ruszający na ratunek mogli być zaskoczeni tym jak głęboko w dół prowadziły schody oczywiście najtrudniej miał Lajos który w paru momentach prawie stracił równowagę co raczej mogło by się dla niego fatalnie skończyć lecz wszyscy dostrzegli światło na samy końcu spiralnych schodów. Porzucona latarnia leżała na boku oświetlając owalną salę w której ujrzeli dość osobliwą scenę gdzie Arabel z uniesionym mieczem była gotowa zadać cios obalonej na bok sporych rozmiarów drewnianej rzeźbie zaś Hotarubi znajdującą się tuż za nią próbowała ją przed tym powstrzymać. Gdyby tego było mało słyszeli dziecięcy płacz przechodzący momentami w szaleńczy śmiech by ponownie zamienić się w żałosne łkanie…
Paladyn w końcu uspokoiła się, gdy wystarczająco mocno nadniszczyła statuś. Stałaci oddychała ciężko oddychała ciężko przez chwilę…
- Przepraszam za to… To rzeźba pewnego demonicznego księcia, najgorszego ze wszystkich… Myślałam, że to ona wydaje te odgłosy - tłumaczyła się i zaczęła rozglądać naokoło w poszukiwaniu źródła dźwięku.



- I widzisz, nie trzeba było się tak dygać… - odparła Arija, klepiąc Lajosa w ramię - Biegłeś po tych schodach, że mało gaci nie zgubiłeś. - rozbawiona, rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając czegoś interesującego.

Gnom przyjął fanaberię Arabelli z dystansem… “byłem, widziałem, już mnie nie rusza”. Rozejrzał sie po pomieszczenie.
- Hotarubi… poczatujesz? - zapytał gdy przeszedł Arabel pod ramieniem by obejrzeć posąg dokładniej… może znajdzie się na nim coś więcej niż mogło by się, z początku, wydawać.
- Oczywiście mogę iść z tobą -powiedziała Hotarubi idąc za gnomem.

Hotarubi i Caldwen
Caldwen przyjrzał się obalonemu posągowi i od razu mógł stwierdzić że potworna rzeźba przyozdobiona została parą onyksów które miały pełnić role oczu. Poza tym wyglądało że w miejscu szponów też miały znajdować się kamienie lub inne elementy ale najwyraźniej szalony rzeźbiarz nie miał okazji skończyć swego dzieła…

Caldwen bez większych emocji podszedł do wrót po lewej i pochylił się szukając dziurki od klucza, przez którą mógłby spojrzeć do środka, albo dowolnej szczeliny...
… ale jej nie znalazł. Obejrzał jeszcze drzwi szukając jakiś mechanizmów, czy pułapek, z którymi nie chciałby mieć do czynienia. Potem stanął z boku wrót (tak aby nie być naprzeciwko zamka z którego, klasycznie, wystrzelić mogła zatruta igła, czy inne paskudztwo) i uchylił je na cal… odczekał trzy sekundy i zbliżył się do szczeliny, aby spojrzeć do środka.

Caldwen: percepcja 10+11=21

Trzeba było przyznać że drzwi były solidnie wykonane skoro wciąż były na swym miejscu i można je było otworzyć oczywiście swoje ważyły więc trochę z trudem się otwierały jednak nie wyglądało na to by były w jakiś sposób zabezpieczone. Zaglądając do środka mógł dojrzeć około dziewięciometrowy korytarz wyglądało na to ze kiedyś miał wąskie odnogi ale teraz były one już zasypane. Prowadził do mniejszej okrągłej sami na podłodze i pod ścianami mógł dostrzec coś co wyglądało na sterty papierów oraz … słoiki ? Jednak z tej odległości nie mógł zidentyfikować ich zawartości. W między czasie upiorne łkanie zaczęło cichnąć by znów stać się ledwo słyszalne…

Gnom uchylił odrzwia na tyle by się zmieścić i wślizgnął się do środka, by dokładniej zbadać salę. Poruszał się powoli, uważając gdzie stawia stopy i czy na sufit coś nie wypełzło.
Hotarubi cały czas szła za nim.
“-W przeciwieństwie do Caldwena mogę spokojnie iść skoro lepiej widzę przy takim oświetleniu”- myślała Hotarubi.

Przeprawili się przez korytarz by dotrzeć do dość upiornego pomieszczenia, ściany okrągłej sali miały niewielkie wnękami w niektórych jak i na podłodze stały słoje. Jednak ich zawartość była dość niepokojąca w każdym znajdowała se zakonserwowana para oczu i język….
- Jeśli tutaj są oczy i języki to gdzie jest reszta? I czemu akurat języki i oczy… - Hotarubi mimowolnie zaczęła “myśleć na głos”.

Caldwen uniósł brew nie odwracając się i uznał pytanie za retoryczne. Zbyt wielki ogrom możliwości by mogła liczyć na to, że jej odpowie, więc zinterpretował to jako “nie podoba mi się tu… uważajmy”...
~Lajos - zwrócił się do towarzysza poprzez połączenie telepatyczne i opisał znalezisko. ~Wchodzimy głębiej. W razie czego bądźcie gotowi by ruszyć na pomoc - poprosił i zaczął nucić prostą melodię, podobnie jak wcześniej… nagłe przerwanie miało oznaczać kłopoty. Sam ryszył głębiej, chcąc zbadać całe pomieszczenie.
 
Guren jest offline