Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2016, 15:33   #122
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Szaber trwał. Z pokoju gdzie zdybano ową kobietę z dziećmi dochodziły śmiechy i rozdzierający wrzask niewiasty. Krew i przemoc po raz kolejny okazały się doskonałym afrodyzjakiem. Nie przepuszczono także kuchtom, które zdybano w pomieszczeniach gospodarczych na parterze. W miarę upływu czasu zapał do gwałcenia, plądrowania i niszczenia malał. Kolejni uczestnicy "zabawy" obciążeni łupami i syci wrażeń opuszczali kamienicę. Dieter co prawda próbował w nich na nowo obudzić zapał do niszczenia, ale zwyczajnie nikt nie chciał go słuchać. Dniało a jedyne co przychodziło im do głowy to skryć się z łupem zanim światło słońca obnaży ich zbrodniczą nocną działalność. Nie daj Sigmar jeszcze komuś przyszłoby do głowy ich pociągnąć do odpowiedzialności. Także czmychali niczym szczury pozostawiając osamotnionego Dietera i Markusa w holu pośród ciał szlachcica i zabitych przez niego mieszczan. Nie pozostało nic innego jak wyjść na zewnątrz tym bardziej, że z góry zaczął docierać dym. Widocznie ktoś wpadł na pomysł zatarcia śladów poprzez podłożenie ognia.

Na ulicznym bruku pośród kałuży krwi leżały ciała trójki dzieci. Wszystkie w koszulach nocnych. Najstarsze miało może pięć lat. Ich delikatne główki nie wytrzymały zderzenia z brukiem, gdy wyrzucono je oknem.

Stanie w tym miejscu na pewno zbyt mądre nie było. Pozostało chyba wrócić do karczmy, albo samemu udać się na zamek.



***


Po krótkim namyśle akolici ruszyli do karczmy. Rynek miejski był opustoszały nie licząc zabitych zbirów hrabiego. Swąd spalenizny był nadal bardzo mocno wyczuwalny a osmalone ruiny świątyni straszyły pustymi oczami okien. Korzystając z tego, że miasto odsypia nocne wydarzenia udali się nie zaczepiani przez nikogo do karczmy.

Drzwi gospody otworzył im nie kto inny jak Otto uzbrojony w rożen do mięsa.

- Wszelki duch! To mi się goście trafili! Bodaj by was licho porwało!

Na tym utyskiwania karczmarza się jednak skończyły, bo czmychnął z powrotem na zaplecze.

Godzina nadal była bardzo wczesna i nic nie wskazywało by małżeństwo karczmarzy miało wkrótce zabrać się za wydawanie posiłków. Udano się do pokojów by złożyć łup i spróbować łapnąć choć kilka godzin snu po nieprzespanej nocy. Gdyście się położyli sen przyszedł szybko i nie był to zwykły sen. Śniliście, że lecicie ponad krainami Imperium i Kisleva na północ do krainy bogów, gdzie wasze dusze łączą się z kotłującymi się esencjami chaosu. Podróż ta była wielce pouczająca. Podczas jej trwania przez wasze umysły przepływał strumień tajemnej wiedzy jaka jest udziałem jedynie demonów i wybrańców bogów. Na zakończenie snu z kotłującego się chaosu wyłonił się wyraźny obraz srebrnej gołębicy pikującej w dół z dużą szybkością niczym rzucona z dużą siłą włócznia.



***


Obudziliście się, lub raczej obudził was harmider dochodzący z dołu. Gdy zeszliście do wspólnej sali dostrzegliście sporo osób. Może tłumem tego nie można było nazwać, ale dobre kilkanaście ich było. Ludzie mówili głównie o ostatnich wydarzeniach i ich konsekwencjach. Ponoć chorzy na zarazę zaczęli sami z siebie zdrowieć. Okwist ze swym nowym pomocnikiem i zwerbowanymi naprędce ludźmi zabezpieczyli zamek i bramy oraz posłali po inkwizytorów i kapłanki Shalyi do Talabheim. W innej części sali dostrzegliście Zieleniaków rozmawiających z jakimiś nieznanymi ludźmi, chociaż stał tam również Grani ze swoją nieodłączną fajką.

Gdy Hogo zobaczył akolitów odłączył się od rozmawiających i z uśmiechem na pyzatej twarzy podszedł do was.

- Witajcie bohaterowie! Okwist był tutaj i mówił to i owo. Miasto odblokowane, zaraza zwalczona, wóz na który czekaliśmy przybył. Pozostaje ruszać w drogę. I tu pojawia się moja propozycja!- niziołek uśmiechnął się chytrze- Nie wiem czy słyszeliście, ale naszych dotychczasowych ochroniarzy spotkało nieszczęście- westchnął mówiąc to, nie widać było jednak po nim smutku- Zostawmy kwestię zbawienia ich dusz i oceny jakimi byli ludźmi bogom. Przed naszą karawana długa droga i chętnie byśmy przyjęli kogoś w ich miejsce. Nie bylibyście chętni? Stawka to sztuka złota tygodniowo. No więc jak?
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!

Ostatnio edytowane przez Ulli : 11-04-2016 o 15:17.
Ulli jest offline