Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2016, 21:33   #37
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Noc w Rebmie była pełna wrażeń, niczym w jednym z klubów, do których zdarzało mu się czasem zaglądać. Dlatego, gdy udało mu się wreszcie ułożyć do snu, potrzebował zaledwie chwili, by spać snem sprawiedliwego. Poranek jednak przyszedł o wiele szybciej niż by Albin sobie tego życzył. Nie miał jednak zamiaru negocjować z mężczyzną na temat tego, czy przychodzi w porę, czy też nie.

W miarę dobudzony ruszył by przyjąć raport od straży spod wieży. Widok znajomej twarzy pocieszał go o tyle, że zawsze milej jest nie dosypiać, kiedy się wie, że nie jest się jedyną osobą wstającą bladym świtem. Chociaż w porannym świetle chłopięcy wygląd tylko bardziej się pogłębiał. - Wyspany? - Rzucił krótko po odebraniu raportu, podejrzewał że oficer nie poruszał tematu nocnych niespodzianek ze względu na dyskrecję. Oficer w ogóle nie był skłony do rozmowy o czymś innym niż służba. Pytanie zignorował. A zdawszy raport wrócił do swoich zadań. W Albinie zaś rozwijała się powoli podejrzliwość, był obcym w obcym mieście. W gościnie u możnej rodziny, której członkiem czuł się tyle o ile i której zasady dopiero poznawał. Można było powiedzieć że został rzucony od razu na głęboką wodę. Trzeba się było dostosować i szybko nauczyć reguł, zwłaszcza tych niepisanych i o których się nawet nie mówiło wprost.


Gdy szedł spokojnie by zdać raport Niamh i dopakować się na podróż do Amberu, która zdawało się, że będzie musiała poczekać. Doszedł do wniosku, że przyda się zaopatrzyć w zestaw medyka i trochę opatrunków, tak na wszelki wypadek. Rozmyślania przerwało mu jednak mignięcie czarnych włosów. Mógł mieć zwidy, ale postanowił sprawdzić przebłysk. Stwierdził że chwila zwłoki wiele nie zmieni. Ruszył więc żwawo za kręconymi włosami, by chociaż przyjrzeć się nieco czemuś, co przerwało monotonię poranka na placu.


Gdy skręcił za róg zobaczył wokół siebie samych Rebmianie. Prawie sami. Po krótkiej chwili dostrzegł ten inny, nierebmiański kolor włosów. Znikał właśnie za kolejnym zakrętem. Albin przyspieszył kroku, a wraz z nim, moneta przebiegająca po paliczkach dłoni. Dał sobie trzy zakręty, by podgonić obcą wśród lokalnego kolorytu czuprynę. Ciekawość ciekawością, jednak trzeba było zdać raport i sprawdzić co też wymyśliła Llewella. Jako że rozdwojenie się było daleko poza jego możliwościami, musiał ustawić sobie jakieś priorytety. Czuł się prawie tak, jak kiedyś, kiedy gonił Weronikę, a może to była Lucy, która przykuła jego uwagę na ulicy. Co prawda nie dogonił jej, ale za to wpadł na nią całkiem przypadkiem kilka dni później, co skończyło się kilkumiesięcznym romansem. Wspomnienie napełniło go na chwilę nostalgią, ale i przywołało na jego usta uśmiech, dodając jeszcze nieco werwy jego krokom.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline