Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2016, 23:29   #143
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Doprawdy. Dwaj łowcy znikąd w niebezpiecznej okolicy.

Spokój Katariny był głównie przykrywką, w środku aż się gotowała ze wściekłości. Ile czasu minie, nim dojdą do tego całego ołtarza? Przyłapała się na tym, że powoli stawało się wobec śmierci innych obojętna. Jej aktualny stan podyktowany był chęcią zabicia tego, który wywrócił jej życie do góry nogami oraz… przemyśleniami względem ostatniej nocy. Miała coraz większe wrażenie, że to, co na początku wydawało się absurdem, zaczynało mieć sens.
I nawet nie była w stanie zauważyć, że zaczęła wyładowywać swój gniew na myśliwych.
Nie interesowało jej zdanie Schulza czy kogokolwiek innego. Słyszała, że chcieli pomóc w zamian za wsparcie ich misji w zabiciu jakiegoś przerośniętego wilka. Pewnie później uciekną z trofeum, by odebrać złoto i żyć sobie w spokoju skazując smutną grupkę wioskowych na śmierć. Przyjęła więc kpiącą postawę doprowadzając w ten sposób do zirytowania Alberta oraz Severusa.

Właśnie. Severus. Jego uderzenie pozostawiło po sobie piekący ból. Pomogła mu wyjść z opresji, a ten tak się odwdzięcza? To było jedynie dołożeniem opału do źródła jej gniewu. Nie bez powodu ludzie z Imperium nie są mile widziani w Kislev.
Miała ochotę zabić tego fanatyka, by się nauczył, że jej dobroć jest ograniczona. Zagroziła mu sztyletem i była gotowa wbić go prosto w jego serce, lecz w samą porę drogę zastąpił jej Pyotr narażając tym samym samego siebie. Była pewna, że nie robi tego ze względu na nią, tylko z powodu jej mistrzyni. Dopiero gdy Adar podszedł z dobytą bronią skierowaną przeciw akolicie, dziewczyna trochę się uspokoiła. Ostatniego wieczora stwierdziła sama w sobie, że tylko na nim można polegać, ale… Jak długo? W końcu i tak wszyscy ją zostawią.
W głębi duszy miała nadzieję, że ten człowiek z fretką szybko zginie.
A jeśli fretka będzie za bardzo rozpaczać z powodu jego śmierci, to zgniecie ją butem.
W końcu to jakiś przejaw litości.

Z tych szybko krążących myśli wyciągnął ją Schulz. Chciała jak najszybciej od niego odejść, więc próbowała go zbyć krótkim wyjaśnieniem sprawy i wypowiedzeniem groźby względem najemnika. Zrobiła dwa kroki próbując go wyminąć, a ten znów ją złapał. Jego pytanie doprowadziło do tego, że wyrzuciła z siebie część trzymanych w głębi serca żali.
Nie posłuchał. Po prostu powiedział tyle, ile chciał i sobie poszedł zostawiając Katarinę patrzącą się w pustkę.

Nie poruszyła się nawet o krok. Słowa Alberta dopiero po chwili do niej dotarły wraz z całą świadomością tego, co myślała i tego, jak się zachowywała. Sztylet wypadł jej z dłoni nie mogąc znaleźć z siły, by wciąż go trzymać. Spojrzała na swoje ręce. Trzęsły się. W jej duszy zbierał się strach. Strach przed samą sobą. Dyskretnie obejrzała się za siebie i pomknęła szybko, by schować się za najbliższym drzewem.

Oddychała ciężko. Wciąż nie wiedziała, co się z nią działo. Dlaczego taka była? Co się właśnie stało? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
A co jeśli… To ten sen… Jakaś siła sprawiła, że taka była?
A co jeśli… Powoli popadała w obłęd?
 
Flamedancer jest offline