11-04-2016, 13:22
|
#125 |
| Markus nie był wielkim entuzjastą wyżywania się na słabszych bo też nie tego od nich ich pan wymagał ale skoro Dieterowi udąło się nakłonić tłum do rozruchów. Poszedł razem z nimi. Zawsze ciekawość w nim zwyciężała.
Młody mag bedąc w domu arystokraty zawinął jakąś broń palną. Podobną do tej którą nosi Bob. Będzie musiał go wypytać jak się jej używa.
Szaber trwał krócej niż mu się wydawało i gdy wziął już co chciał szybko udał się do karczmy gdzie miał się spotkać z jeszcze jednym kompanem, który miał do niego jakąś sprawę.
- Witaj, Bob - rzekł Holzer gdy zobaczył w karczmie towarzysza- patrz co znalazłem na ulicy. Myślisz że będzie użyteczna? Może w wolnej chwili pokazęsz mi jak się z tego strzela? Nie wiadomo kiedy taka wiedza się może przydać.- zakończył z uśmiechem
- Poza tym to chciąłeś o czymś porozmawiać. Mam nadzieję, że nie odkryłeś na swoim ciele skutków tej zarazy? - szepnął tak by nikt nie usłyszał.
To byłby poważny problem i bez pomocy kapłana by się nie obeszło a im mniej mieli do czynienia z nimi i czarodziejami tym większa szansa że nie odkryją kim oni naprawdę są.
------------------------- - Witajcie. Oczywiście będziemy razem z wami podróżować. Nic sie nie zmieniło w naszych planach. Potrzebujemy jednak chwili gdyż chcieliśmy się udać do kapłana Okwista i się z nim pożegnać.
Markus skinął głową na Dietera i gdy zostali sami rzekł:
- No i jak? Nie ma już z nami Paine i jeśli chcemy doprowadzić do końca tą sprawę to musimy we dwóch trzymać się razem a także pilnować tego tam by nie narobił kłopotów. On najpierw strzela, potem pyta a na samym końcu myśli....
Słuchaj pomyślałem, że możemy podejść do Okwista może da nam jakaś mała nagrodę za nasze uczynki albo list polecający czy rozpuści wieść że podózujemy na południe i każda pomoc dla nas bedzie mile widziana? Mogło by nam to pomóc w przyszłości. |
| |