Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2016, 14:56   #39
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jerome przywołał Wzorzec i rozejrzał się uważnie po komnacie.
- Czym jesteś? - zapytał pustej komnaty. Choć raczej znał odpowiedź.
Komnata była pusta. Jego moce wzmocnione Wzorcem nie pokazały niczego. W zakamarkach jego jaźni nadal kołatał się jednak przykaz by iść do Wzorca Steinhart.
Jerome próbował uspokoić myśli. Był tu by się przygotować do zadania, pozostałe sprawy załatwi potem. Odetchnął kilka razy głęboko i spróbował ponownie wejść w trans i zabrać się za zaklęcia.
- Idź!! Idź do Wzorca!! - Ponownie usłyszał w głębi siebie.
- Pójdę gdzie będę chciał. - Warknął Jerome. - Objaw się lub zamilknij.
W odpowiedzi usłyszał tylko śmiech. Jerome poczuł, że został sam. Nic już mi nie przeszkadzało i nie rozpraszało jego uwagi.
Młody mag przeciągnął się i ponownie zamarł w pozycji medytacyjnej. Po czasie, którego z oczywistych względów określić nie mógł jego uwaga została ponownie rozproszona. Tym razem był to ojciec.
- Udało mi się skontaktować z Randalem. - Oznajmił. - Będę chciał byś jak najszybciej udał się do niego.
- Dobrze
- odparł Jerome - Wezmę jakieś ciuchy i ruszam… mam parę pytań do niego.
Varadamus zmarszczył podejrzliwie brwi widząc ochoczość i szybkość z jaką zaczął działać jego syn.
- Zadasz je na miejscu. - Klepną syna w ramię. - Szykuj się.
- Taki miałem plan - odparł mijając ojca w drzwiach - są sprawy o których lepiej nie rozmawiać z ojcem.
Ruszył do swojej komnaty, po drodze zdarł i tak zszarganą koszulę, rzucił ją w kąt ledwie przekroczył prób komnaty, zrzucił buty, spodnie. Po czym napił się wody prosto z dzbana, a resztę wylał na głowę.
Szybko wyjął z szafy podróżne ubranie i zaczął się ubierać. Wychodząc złapał jeszcze pas z mieczem i sztyletem oraz zestaw pierwszej pomocy.
Ojciec czekał na niego w gabinecie. Wyglądał jeszcze bladziej niż poprzednio.
- Gotowy? - Zapytał chyba dla formalności ująwszy w dłoń kartę.
Połączenie nastąpiła po chwili. Varadamus przywitał się krótko z osobą po drugiej stornie i przywołał ruchem ręki syna.
Jerome poznał oblicze maga. Chociaż i on nie wyglądał tak dostojnie jak młody Amberyta zapamiętał go. Jego twarz pokrywało kilka siniaków i zadrapań.
- Witaj młody człowieku. - Powiedział Randal i wyciągnął dłoń przed siebie.
- Zmień opatrunki - powiedział odwracając się do ojca, sztylet znalazł się w jego dłoni po czym zniknął w rękawie. Rękę zasłaniał własnym ciałem więc Randal nie miał szansy się zorientować. Odwrócił się do Randala i uścisnął mu dłoń, przechodząc rzekł:
- Witam, panie Randal. jak zdrowie?
- Dzięjuję. Bywało lepiej.
- Powiedział mag gdy już syn Fiony znalazł się w jego domostwie. Panował tu niezmierny bałagan.
- Uważaj jak gdzie stajesz. - Powiedział. - Nie zdążyłem jeszcze posprzątać. - Uśmiechnął się przy tym krzywo.
- Widzę, że umiesz się bawić, muszę przeprosić, bo krzywdziłem cie myśląc że jesteś nudnym uczonym - powiedział Jerome rozglądając się.
 
Mike jest offline