Nasłuchiwanie plotek przez Dietera nie przyniosło większych efektów. Dowiedział się, że na razie polecenia wydaje Okwist i że wysłano posłańców do Talabheim. Mieszczanie nie za bardzo wiedzieli co należy się w związku z tym spodziewać. Jedni mówili o przybyciu inkwizytorów inni o kapłanach, jeszcze inni o jakimś namiestniku Elektora, wszystko to jednak były niepotwierdzone plotki.
Na odpowiedź Bobo Hogo westchnął głośno i splótł dłonie na obfitym brzuchu.
- Gadanie, gadaniem a z Averheim też można się dostać do Nuln. Nawet całkiem szybko, a pieniądze z pewnością by się wam przydały. Oczywiście nie będziemy was na siłę zatrzymywać. Może uda się nam znaleźć po drodze inną obstawę.
Gdy Markus powiedział jakie ma zamiary Hogo odpowiedział.
-Śpieszcie się panie. Chcemy opuścić Obelheim zanim zjawią się tu łowcy czarownic, bo ci mogą ponownie zamknąć miasto. Nie trzeba nam tego. Okwist urzęduje wraz z rannymi w jednym z magazynów kupieckich. Kogo byście nie zapytali na ulicy wskaże wam drogę. ***
Gdy ruszyli na poszukiwanie kapłana rzeczywiście nie mieli problemów z jego znalezieniem. Po kilku minutach marszu trafili do dużego magazynu w sporej części wypełnionego leżącymi rannymi. Okwist, jego akolita i mężczyzna ubrany jak cyrulik krzątali się przy nich podając na życzenie wody i zmieniając opatrunki. Gdy Okwist zobaczył was przerwał na moment swoją pracę, wyprostował się i uśmiechnął.
-Witajcie, witajcie. Niech Sigmar wam sprzyja, co was do mnie sprowadza?