Wątek: [sesja]Zaświaty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2007, 20:00   #19
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Maria Renata

W końcu ruszyliśmy. Nie mogłam się doczekać. Zrezygnowaliśmy jednak ze śledzenia krwawej smugi. Nic to. Zawsze można wrócić. Koncentrowała się na omijaniu kamieni, których z każdą chwilą było więcej. Ostre krawędzie raniły jej bose stopy, za co przeklinała się w duchu. Następnym razem dam się spalić w sandałach. Uśmiechnęła się kwaśno. Jeśli będzie jeszcze jakiś "następny raz". Zajęta właśne przeskawianiem nad krawędzią jednego z wystających z ziemi kamloków, usłyszała głos Fridrika:
-Hiroshi, wiesz, no, ja, ten, no, nie chciałem cię obrazić. Wiesz obyś nie miał do mnie urazy. Mamy być z sobą przez wieczność a to trochę długo. - i prawie wpadła na plecy Febrine. Do diabła, co z tego, że mógł się obrazić?! Poprawiła włosy i zagryzła wargi. Nie ma nic gorszego niż męska duma i honor. I tak jesteśmy skazani na siebie. Mam ochotę powiedzieć coś kąśliwego, ale powstrzymam się ten jeden raz. W końcu to ich sprawa, niech robią co chcą. Ruszyła wolnym, nierównym krokiem dalej, nie zwracając uwagi na pozostałych. Muszę wyglądać komicznie, przeskakując tak pomiędzy kamieniami. Głowę podniosła dopiero, gdy dotarli do jeziora. - Jest źródło wrzasków - powiedział Hiroshi - A raczej jezioro...
Bardzo odkrywczo. Na pewno bym je minęła, gdyby nie zwrócił mojej uwagi. Wrzaski, które prawie nie dawały się skupić. Same skały i czarna woda. Ciągnąca się w nieskończoność mętna, nieprzyjemna woda. I ani źdźbła. Ani jednej malutkiej roślinki. Usiadła na w miarę wygodnej skale. Gdzieś wysoko ponad nią wisiało grafitowe niebo. Przed nią czarna woda i góry. No i to przeklęte jasne światełko. Rozmasowała stopę. Najpierw lewą, potem prawą. Szykowały się kolejne godziny wędrówki wzdłuż, albo przez. W ciszy. Ci ludzie, albo zapomnieli języka w gębie, albo ja wyglądam na nieciekawą. Acha, jestem kobietą. No tak, mężczyzna przecież nie będzie poniżał się rozmową z babą. Piekło byłoby już lepsze. Krzyki rozpaczy, które wydobywały się z jeziora roztrajały ją nerwowo.
- O zamknijcie się do cholery! - rzuciła w stronę wody. Westchnęła. Hiroshi skierował się w stronę jeziora z zaciętą miną. Nie, najlepiej to od razu wleźć do tej wody, od tak. Kto by na to nie wpadł. Popatrzyła spode łba na drugą kobietę, która napiła się z kolei z jeziora. Maria spojrzała w niebo, szukając ratunku. Nie było go tam. Oparła łokcie na kolanach i podparła dłońmi zwiniętymi w pięści brodę.
- Nie zakłócaj im spokoju... chodźmy stąd... dajmy im cierpieć w samotności...
- A gdzie proponujesz iść? - Maria rzuciła nieprzyjemnie, zaczepnie. - Jakoś nie mam ochoty w nieskończoność pałętać się wzdłuż tego odrzucającego jeziora. No chyba, że wiesz jak je minąć.
Była zła, zmarznięta, i nie w nastroju. Zresztą tak się czuła od jakiegoś pół roku. Najgorsze pół roku w całym jej życiu. Muszę wziąć się w garść. Raz zachowuję się jak szalona pustelniczka, raz jak paskudna pannica. Z jednego i drugie nie jestem dumna. Ale nie będę nikogo przepraszać. Tylko, że trzeba w końcu ochłonąć. Zamknęła oczy. Muszę do tego podejść, jak do wszystkiego innego. Spokojnie, przestać wariować. To mi nie pomoże. Skupmy się na celu: wydostać się stąd i jako niepokorna dusza, zemścić się. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do siebie. Wstała przeciągając zmarznięte ciało. Nic więcej mnie nie obchodzi. A to światełko tam wysoko - spojrzała w kierunku jednego ze szczytów górskich - daje nikłą nadzieję spełnienia mojej obietnicy. Ale najpierw trzeba pokonać jezioro.
- Widzę, że pan Hiroshi już zdecydował się, że idzie przed siebie. Ty, pani Febriane chcesz znowóż pójść wzdłuż. A co ty zamierzasz, panie Fridriku? Może w końcu zaczniemy mówić do siebie i wymieniać się myślami, a nie jedynie mierzyć się wzrokiem? Zdaje mi się, że w czwórkę szybciej się stąd wydostaniemy.
Jeśli to w ogóle możliwe - dodała w myśli i podeszła bliżej Rudego Fridrika.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline