Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2016, 08:19   #147
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Mikołaj zbliżał się do statuy, idąc ramię w ramię z Connorem. W sumie to sam nie wie, czemu proponował podział ról - mimo, że znał gościa tylko kilka dni to i tak wiedział, że barczysty mężczyzna nie zgodzi się czekać biernie i obserwować rozwój sytuacji.

Mikołaj zdziwiłby się na to co zobaczył, gdyby mógł się jeszcze zdziwić. To co zobaczył w statui* mogło przyprawiać o dreszcze. Znajdował się tam człowiek, uwięziony w klatce piersiowej stwora, wyglądał na Indianina. Może na wojownika, gdyż to sugerowałyby jego barwy wojenne wymalowane na skórze i pióropusz. Mikołaj nie znał się na tym, tylko gdybał.

Wtedy osobnik wyrwał się z letargu, rzucił się do przodu, opierając się na żebrach stwora. Coś krzyczał, jednak Mikołaj nie mógł zrozumieć ani słowa, nie był nawet pewny, czy był to znany mu język. Z mowy ciała wywnioskował dwie rzeczy - albo ten człowiek chciał ich ostrzec albo im groził, w każdym razie jego reakcja była gwałtowna.

Gwałtowna jak piorun, który niespodziewanie uderzył w posąg. Wyładowanie elektryczne w mgnieniu oka przeszło od rogów, poprzez klatkę schodową i więźnia, aż sięgnęło dwójki, która niczego nieświadoma zbliżyła się do posągu. Potężna dawka nieujarzmionej energii elektrycznej przepłynęła przez ciała mężczyzn, sprawiając im ogromny ból, a finalnie znajdując ujście do ziemi.

Mikołaj upadł na kolana, podpierając się dłońmi. Z jego pleców unosił się dym i para wodna, dodatkowo potęgowane kroplami deszczu, które rozbijały się o powierzchnię jego kurtki. Chłopak głośno stęknął, jakby zaparło mu dech w piersiach i dopiero po dłuższej chwili mógł odzyskać oddech.

Ból jednak ustąpił, nomen omen, błyskawicznie, a mężczyźni wyszli z bliskiego spotkania z piorunem bez szwanku. Mikołaj podniósł się, wpierając się na jednym kolanie, a dopiero później, niepewnie, wstając. Spojrzał na Connora i upewniwszy się, że jemu też nic nie było, spojrzał na Indianina.

A raczej na to co z niego zostało. Zapach spalonego mięsa szybko dotarł do nozdrzy chłopaka i szarpnął jego żołądkiem. Gdyby coś w nim jeszcze miał z pewnością znalazłoby się to teraz na polanie. Przysłonił dłonią usta i spojrzał na zwęglone zwłoki, które... regenerowały się? Nie mógł w to uwierzyć, ale był to fakt. Spalona skóra odpadała, a spod niej wyłaniała się nowa, nietknięta, a po chwili uwięziony mężczyzna był jak nowy.

Na sugestię Connora Mikołaj się skrzywił.

- Wyciągnijmy go, ale nie pozwolę Ci go zabić. On może coś wiedzieć, nawet jeśli się z nim nie dogadamy to może nam pokazać o co tu chodzi. Wyciągnijmy go i zabierzmy go z polany, a... jakby coś się działo to miej nóż pod ręką.- powiedział.





__________________
*to poprawna forma, sam jestem zdziwiony :O
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)

Ostatnio edytowane przez Lomir : 12-04-2016 o 10:49.
Lomir jest offline