Mikołaj zbliżał się do statuy, idąc ramię w ramię z Connorem. W sumie to sam nie wie, czemu proponował podział ról - mimo, że znał gościa tylko kilka dni to i tak wiedział, że barczysty mężczyzna nie zgodzi się czekać biernie i obserwować rozwój sytuacji.
Mikołaj zdziwiłby się na to co zobaczył, gdyby mógł się jeszcze zdziwić. To co zobaczył w statui* mogło przyprawiać o dreszcze. Znajdował się tam człowiek, uwięziony w klatce piersiowej stwora, wyglądał na Indianina. Może na wojownika, gdyż to sugerowałyby jego barwy wojenne wymalowane na skórze i pióropusz. Mikołaj nie znał się na tym, tylko gdybał.
Wtedy osobnik wyrwał się z letargu, rzucił się do przodu, opierając się na żebrach stwora. Coś krzyczał, jednak Mikołaj nie mógł zrozumieć ani słowa, nie był nawet pewny, czy był to znany mu język. Z mowy ciała wywnioskował dwie rzeczy - albo ten człowiek chciał ich ostrzec albo im groził, w każdym razie jego reakcja była gwałtowna.
Gwałtowna jak piorun, który niespodziewanie uderzył w posąg. Wyładowanie elektryczne w mgnieniu oka przeszło od rogów, poprzez klatkę schodową i więźnia, aż sięgnęło dwójki, która niczego nieświadoma zbliżyła się do posągu. Potężna dawka nieujarzmionej energii elektrycznej przepłynęła przez ciała mężczyzn, sprawiając im ogromny ból, a finalnie znajdując ujście do ziemi.
Mikołaj upadł na kolana, podpierając się dłońmi. Z jego pleców unosił się dym i para wodna, dodatkowo potęgowane kroplami deszczu, które rozbijały się o powierzchnię jego kurtki. Chłopak głośno stęknął, jakby zaparło mu dech w piersiach i dopiero po dłuższej chwili mógł odzyskać oddech.
Ból jednak ustąpił, nomen omen, błyskawicznie, a mężczyźni wyszli z bliskiego spotkania z piorunem bez szwanku. Mikołaj podniósł się, wpierając się na jednym kolanie, a dopiero później, niepewnie, wstając. Spojrzał na Connora i upewniwszy się, że jemu też nic nie było, spojrzał na Indianina.
A raczej na to co z niego zostało. Zapach spalonego mięsa szybko dotarł do nozdrzy chłopaka i szarpnął jego żołądkiem. Gdyby coś w nim jeszcze miał z pewnością znalazłoby się to teraz na polanie. Przysłonił dłonią usta i spojrzał na zwęglone zwłoki, które... regenerowały się? Nie mógł w to uwierzyć, ale był to fakt. Spalona skóra odpadała, a spod niej wyłaniała się nowa, nietknięta, a po chwili uwięziony mężczyzna był jak nowy.
Na sugestię Connora Mikołaj się skrzywił. - Wyciągnijmy go, ale nie pozwolę Ci go zabić. On może coś wiedzieć, nawet jeśli się z nim nie dogadamy to może nam pokazać o co tu chodzi. Wyciągnijmy go i zabierzmy go z polany, a... jakby coś się działo to miej nóż pod ręką.- powiedział.
__________________ *to poprawna forma, sam jestem zdziwiony :O
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Ostatnio edytowane przez Lomir : 12-04-2016 o 10:49.
|