Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2016, 11:52   #36
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Krasnolud przyjął zadość uczynienie z miłą chęcią, sprawdzając czy złote monety to przypadkiem nie fałszywki. Zadowolony schował je do wewnętrznej kieszeni fartucha i wrócił na swoje miejsce za kontuar wydać polecenia o sprzątniecie bajzlu i przyniesieniu nowych mebli w miejsce rozwalonych. Wszyscy powoli uspokajali się i wracali na swoje miejsca.

Hyrgl widząc jak dwoje kapłanów ustawia się po jego bokach nie pozwolił im na to, przezornie cofnął się dwa kroki za nich, nie chciał oddalać się za daleko od Bathold’a ale i nie był na tyle głupi żeby dać się zajść. Stał tak z toporem trzymanym w dwóch rękach w poprzek, w razie nie rozwiązania sprawy i dalszych problemów gotowy zdzielić stających na przeciw niego wrogów styliskiem broni. Na szczęście problem wydawał się rozwiązany (ku małemu niezadowoleniu orka).

Barthold odetchnął wreszcie uwolniony od tego wariata. Rozmasował bolące gardło rozmazując przy tym trochę krwi z rany na szyi. Usiadł na wywróconej ławie i założył swoje buty, które w tym całym zamieszaniu nawet mu nigdzie nie znikły. Jeszcze tego by brakowało żeby mu nowe futrzane (w sam raz pasujące na panujący tu klimat) buty ukradli.
- Hyrgl! Chodź tu! - krzyknął schylając się po swoją czapę.
Najmita wyminął wyprostowany, pewny siebie obydwu mnichów, przechodząc obok nie doszłego łucznika śledził go w ciszy wzrokiem. Gdy doszedł do swojego pracodawcy ten nie omieszkał go zdzielić czapą w klatkę piersiową.
- I jak pilnujesz co? - kupiec spytał się cicho - O mało się z życiem nie rozstałem. Gdyby nie Munk to nie miałby ci kto zapłacić. To ty powinieneś takie sprawy rozwiązywać, nie karczmarz.
- Wynikły nieoczekiwane niedogodności. - odpowiedział spokojnie.
- Nieoczekiwane niedogodności. A jakież to? Zatrzymałeś się coś zjeść? A zresztą - machnął czapą - Siadaj. I tym razem nie nawal. Gdyby nie wyśmienita rekomendacja nie wiem czy był bym dalej zainteresowany naszą współpracą.
Hyrgl przyjmował to ze spokojem.
Barthold wstał zakładając nakrycie głowy, już całkiem rozbudzony. Mógł śmiało stawać do kolejnej rundy biesiadowania. Podszedł (oczywiście Hyrgl za nim) do Munka zajętego wycieraniem szynkwasu i obserwującego sale spode łba, i zagadał.
- Kazałbyś przynieś dzbaniec piwa do mojego stołu. I smażoną orfę. I jakąś kaszankę dla tego mojego biednego ochroniarza.
- A tym razem się nie zmarnuje? Czy masz jakichś innych znajomków którzy chcą cię zabić?
- O wypraszam to sobie - poprawił czapę na głowie, mówił dość głośno - Ja nie posiadam takich szemranych znajomości. Jestem najuczciwszm kupcem w tym królestwie, a pewnie i w sąsiadujących.
- Tak, tak. I pewnie nie zawyżasz swoich cen - krasnolud się uśmiechnął.
- Zdarzyło mi się dwa, może trzy razy - odpowiedział kupiec już ciszej, lekko zażenowany - A-a-ale przez pomyłkę. Skwar doskiwerał, słońce prosto w oczy świeciło przez co źle zważyłem.
- No już już. Nie denerwuj się. Zaraz ci przyniosą.
Nie musiał długo czekać. Jakaś dziewka wytarła szybko podłogę w miejscu gdzie wcześniej stał stół, a dwóch mężczyzn (jeden młodziutki chłopiec ludzkiej rasy o blond włosach) przynieśli nowy stół. Chwilę potem przyszło jego zamówienie. Zajął się rybą nie kłopocząc się o sztućce. Kawałki mięsa lekko odrywały się od reszty, a masło którym ryba była obficie polana, spływało po palcach brudząc dłoń i kapiąc na drewniany talerz. Zapach smażonej ryby oraz ziół przyjemnie pieścił nos. Barthold czekał aż mężczyzna przyjdzie do niego z wyjaśnieniami, tak jak oczekiwał.
- E! Ty, z tymi dziwnymi nożami! Idziesz tu?! Mamy chyba sobie coś do wyjaśnienia?! - zawołał do obcego.
- Tym razem masz go lepiej pilnować - szepnął do najmity który odpowiedział tylko skinieniem głowy.
 
Raist2 jest offline