Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2016, 13:32   #7
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Polana wyglądała niemal tak samo jak w chwili, w której zostawili ją wieczorem. Namiot stał w najlepsze, przed nim zaś tliło się ognisko. Pierwsze, wyjątkowo nieśmiałe promienie słońca wydobywały soczystą zieleń liści w koronie drzewa, pod którym ów mały obóz rozbito. Wciąż jednak było dość ciemno by można było dostrzec tarczę księżyca i co jaśniejsze gwiazdy. Na trawie perliła się srebrna rosa, osnuwana wstęgami mlecznej mgły, które przemykały między źdźbłami i nieśmiało próbowały zakraść także w pobliże ognia. Podobnie zresztą jak Aki, który sprawiał wrażenie zahipnotyzowanego żarem i drobnymi płomieniami pożerającymi gałęzie.


Do tego stopnia, że rzuciwszy wpierw niepewne spojrzenie w stronę wejścia do namiotu, wysunął łapkę w stronę najbliższej gałęzi i ostrożnie wysunął ją z ogniska. Wyraźnie z siebie zadowolony usiadł obok i zaczął machać swoją zdobyczą, rozsiewając wokoło iskry i tworząc w powietrzu wesołe bohomazy. Amarie, która siedziała w otworze utworzonym przez podniesione poły, zdawała się nie interesować poczynaniami pupila. Jej uwaga skupiona była w pełni na tym, co znajdowało się w jej dłoniach.


Srebrny łańcuszek przelewał się między jej palcami, gdy z niepewną miną pocierała kciukiem błękitny, na wpół przezroczysty kamień. Ozdoba lśniła własnym blaskiem, który zdawał się nieco przybierać na mocy za każdym razem gdy palce Amarie dotykały jego powierzchni. Wokół demonicy drżała wyraźnie magia, która jednak nie była w niczym podobna do jej własnej, przez co można się było domyślić iż pochodzi z wisiora.
Aki w końcu znudził się swoją zabawą, która wyraźnie bez udziału dziewczyny, nie wydawała się zwierzakowi aż taka ciekawa. Odrzucił niechciany patyk i podfrunął do niej, z ciekawością wciskając brzydki pyszczek w jej dłonie.
- Ktoś tu się nudzi, co? - Zapytała, odsuwając ciekawski nos od trzymanego przedmiotu. - Podoba ci się?
Aki kiwnął łebkiem w odpowiedzi, wyciągając zachłannie łapki w bardzo wyraźnym geście żądania nowej zabawki. To z kolei, oraz bez wątpienia mina, która jakoś szczególnie nie dodała mu urody, sprawiło że Amarie zachichotała.
- Nie, nie… To nie dla ciebie - oznajmiła, unosząc otwartą dłoń, wnętrzem w stronę zwierzaka. - I nie proś, nie dostaniesz - zastrzegła, widząc, że mina Aki’ego zmienia się w wyraźnie proszącą. Zniechęcony prychnął i wystawił język, a następnie odfrunął na gałąź, wyraźnie obrażony.
- Ty też? - rzuciła w ślad za nim pytanie, nieco markotniejąc. Ponownie powróciła do bawienia się wyraźnie magicznym wisiorem, sądząc zaś po minie, która przy tym zdobiła jej twarz, wyraźnie rozważała za i przeciw dla użycia owego przedmiotu. W końcu jednak musiała podjąć decyzję bowiem wstała i odeszła nieco na bok, tam gdzie trawa była niska i nie kryły się w niej żadne przeszkody w postaci wystających korzeni.
Uniosła dłoń i opuściła wisior, trzymając końcówkę łańcuszka przewleczoną przez grzbiet dłoni.
- Oby jeszcze działało - mruknęła, jednak w ciszy poranka dźwięk ów bez problemu dotarł do uszu obserwującego ją demona. - Luks - wyszeptała następnie, ostrym szponem tej samej dłoni przesuwając po jej wnętrzu. Drobne, lśniące niczym rosa u jej stóp, krople krwi skapnęły na błękitny kamień, natychmiast zmieniając jego barwę. Ciemna purpura zdawała się wirować w szklanym wnętrzu, rzucając na trawę ostre, wyraźnie wzywające blaski. Amarie obróciła się wokół własnej osi, tworząc wokół siebie okrąg, a następnie przybrała pozę świadczącą wyraźnie o tym, że za chwilę zacznie tkać zaklęcie. Postawiła pierwszy krok, a za nim następny, poruszając przy tym dłonią tak, iż w powietrzu zaczęły się tworzyć purpurowe linie, a powietrze wypełnił szum. Wiatr wzmógł się nieco, otaczając demonicę, która w sposób wyczuwalny zamierzała skorzystać z silnego zaklęcia z dziedziny magii przywołań. Zamierzała, bowiem zanim postawiła krok trzeci, zamarła w połowie jego wykonywania. Drobne, świecące silnym blaskiem świetliki pojawiły się znikąd, wyraźnie kierując w jej stronę. Uniosła gwałtownie głowę, przerywając czar i rozglądając się wokoło.
- Tariel - rzuciła w przestrzeń, głosem w którym pobrzmiewała obawa, nie pozbawiona jednak nutki radości.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline