Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2016, 00:33   #24
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zRKayoxAFJs&list=PLD80CC3FEBE323161&index= 8&nohtml5=False[/MEDIA]


Leżąc na mogile w jego głowie roiło się od głosów najróżniejszej maści. Pierw kłóciły się dwa duchy z pobliskiego grobowca, chodziło o jakieś waśnie rodów z przed lat. Może dlatego Davy wpatrywał się w niego dziwnym wzrokiem, kiedy chichrał się z ich odwiecznej sprzeczki. Niedługo później szeroką alejką rozciągającą się przy miejscu spoczynku kroczył wielki upiór, który uciszył niemrawą atmosferę na cmentarzu tak, by panowała tam grobowa cisza. Łypał długo na Xaazza zastanawiając się czy go widzi skrytym w ciemnym kapturze obliczem, po czym pofrunął bezwiednie dalej niewzruszony. Gdy ściemniało jego czuły słuch wychwycił, w co niektórych trumnach dobijanie się szkieletów, których nie zdające sobie sprawy duszę pragnęły gdzieś jeszcze zawędrować. Tam gdzie większość widzi martwy świat Xaazz dostrzegał bujne i egzotyczne życie.

Jego dywagacje na tenże temat przerwały kroki dwóch niewiast, a ciepłe jeszcze ciało tej młodej tak żarliwe pobudziło jego zmysły, że musiał iść do burdelu i to prędko Czuł pulsującą krew, a obrazy zmywały mu się w oczach, bowiem kilka godzin temu spożył parę niebieskich muchomorów, a ich roztwór począł słodko płynąć w obiegu podchmielonej krwi. Biegiem pożegnał towarzysza i na ile pozwalały mu na to sandały popędził w kierunku odpowiedniego przybytku.

Zamtuz "Czerwona Firanka" ugościł go łykiem krzepkiego piwa i postawił przed nim trudny wybór wyselekcjonowanych, wyuzdanych kobiet obdarzających go zmysłowym wzrokiem. Gryząc paznokcie długo wpatrywał się w ich oczy, aż w końcu zdecydował się na tą najmłodszą, mającą co prawda małe piersi, lecz ciężko byłoby orzec, iż osiągnęła wiek pełnoletności. Oczywiście pierw po zapłaceniu odpowiedniej sumy otrzymał zaproszenie do bali z wodą, gdzie mógł zmyć z siebie trudy przeprawy przez Puszczę Lethyru. Niedługo później pojawiła się w progu całkowicie obnażona. Jej długie, wyczesane migoczące w świetle świec włosy zakrywały drobne, niemalże filigranowe kształty.

"Ostrzegam, iż poniższy tekst zawiera nieodpowiednie treści dla osób niepełnoletnich oraz urażające zarówno moje poglądy jak i prawdopodobnie Wasze. Niestety zło już takie bywa"

Wpatrując się w jego nagi, nieumięśniony tors ogromnymi ślepiami rozpoczęła piskliwie wyuczoną kwestie.


- Tatko, czym mogę służyć?-


Xaazz uniósł podbródek i skierował chłodny wzrok na łoże. Trzeba było rzec, że wyglądał zupełnie inaczej, a w półmroku pomieszczenia wydawał się potwornie przystojny. Czarnoksiężnik dochodził właśnie do momentu transu, w którym inkubus scalał się z jego ciałem nadając mu demonicznej formy. Taka była cena jego duszy, a zmuszony był płacić swoją cielesną powłoką za moc, jaką posiadł. Zbliżył się do owocu rozkoszy czując przechodzące po nim eskalujące ciarki, a dłonie zamarły na jej drżących od zimna udach. Jego język rozpoczął lubieżnie wędrować, aż ku ustom, gdzie ofiarował lodowaty pocałunek. Z przyciśniętą na jej gardle kosą, by widzieć jej młodociany strach napawał swoją żądzę aż je zaspokoił. Z tego stosunku miał się spłodzić potwór, kolejna bestia mającą przemierzać Faeurn w celu siania zła. Kiedy skończył szybko zbiegł po schodach i pędem ruszył ku karczmie spóźniając się na spotkanie. Wyglądał jakby młodziej, był uczesany, dobrze ubrany, z zmienionym dumnym wzrokiem, jak gdyby posłusznie wypełnił jakąś misje.



- Uciekajmy do Uthmere. Jeśli Wy nie chcecie to zrobię to sam. -
 
Libertine jest offline