Żerca w ciszy wysłuchiwał zgromadzonych, przyglądając się milczącym dotychczas mężczyznom. A może mężczyźnie i potworowi? Wszak ciężko było nazywać żabę człowiekiem. Myśli podryfowały wokół, niczym mgła, którą poranne słońce zaczęło unosić wysoko ponad ziemię, by potem połączyła się z chmurami. Widok był piękny, lecz przypominał, że czas biegnie naprzód, a jeżeli nie uda się wyłonić z grupy potworów przed nastaniem północy, to wioska będzie zgubiona.
Kapłan starał się przeanalizować otrzymane informacje, jednak nikt nie powiedział jeszcze nic konkretnego.
Johnny rozmawiał jedynie ze swoją deską i insynuował, że ona coś zrobiła.
Atomówka twierdziła, że wie co nieco na temat Johnnego.
Hitman twierdzi, że nocą nie wstawał z łóżka.
Stannis uważa, że rozgryzł wszystkich.
Geralt nie zdradził się z niczym.
Arielka zabawiała się jedynie z nagimi ślimakami. Żadnej wiedzy.
Walo oraz
Seba nie powiedzieli natomiast nic. Żerca miał nadzieję, że odezwą się w najbliższym czasie.