Po skończonej naradzie Shen udał się znów w miasto. Zakupy już, co prawda zrobił - teraz kupił tylko linę z kotwiczką w razie konieczności wspinaczki - ale musiał załatwić sprawę z łodzią. Początkowy pomysł wynajęcia Santiago, odrzucił, bo choć typ miał lunetę, która była przydatna, to jego łódka mogła być za mała, na całą ich ekipę. Na szczęście mieszkał w sporym mieście portowym, więc łodzi i żeglarzy tu nie brakowało. Szybko znalazł niejakiego Kalego, czarnoskórego byłego przemytnika, który bez powodzenia próbował swych sił w rybołówstwie i handlu, odkąd stracił nogę, oko i coś jeszcze cenniejszego w nieudanej akcji. Pechowiec, miał jednak sporą lodź, znał się na swej robocie i nie śmierdział groszem. Shen szybko ustalił z nim gdzie ma czekać i poinstruował, że gdyby nie przybyli dziś - cholera wie, co się stanie w tym forcie - to ma wrócić do miasta i czekać na instrukcje, bo tak czy siak mu zapłacą. Upewniwszy się, że czarny nie zwieje, że swego posterunku za wcześnie, Shen wrócił do swych kompanów.
*****
- No dobra, magia czy nie, musimy iść dalej - zwrócił się do kompanów, po rewelacjach Grigora i Thazara.
- To w końcu fort. Nie jestem zbyt dobry z historii, ale możliwe, że stoczono tu jakieś bitwy a przy oblężeniach magia bywa użyteczna. Może to jakieś pozostałości? -
Shen przerwał chwilę, obdarzywszy ruiny mało przyjaznym spojrzeniem, szukając potencjalnych puntów obserwacyjnych. W końcu musiały być tu jakieś wieżę czy coś takiego.
- Dobra, Grigor niech idzie tropem, który znalazł. My za nim, ale trochę z tyłu, coby mu nie przeszkadzać w robocie i nie spłoszyć tego, kto zostawił te ślady. Jak wejdziemy do środka i nic się po drodze nie zdarzy, to szukajcie jakiś schodów na górę. Na mury, albo wieże. W każdym razie, chodzi o dobre punkty obserwacyjne, z których widać podejście do fortu, ale i wnętrze. Może jest tam jakiś dziedziniec czy coś. Wolałbym poznać teraz i ewentualnie rozstawić się, jeśli miałby dość do walki. Tylko ostrożnie, bo tam faktycznie mogło się coś zalęgnąć.
- Gotowi? -