Zniecierpliwiony władca pokręcił głową, zwracając na siebie uwagę tłumu i zazgrzytał zębami. Większość z tu obecnych przedstawiło już swoje stanowiska i choć część wydawała się... nie zgadzać, prawo głosiło, że dopóki każdy związany ze sprawą nie zabierze głosu, nie można ona zostać rozstrzygnięta. Stąd od zawsze denerwowały go nieuzasadnione oskarżenia i bezpodstawne groźby rzucane pod czyimiś adresami.
- Uciszcie się i pozwólcie zabrać głos ubranemu w granat młodzieńcowi o zielonkawej cerze. - Legendy szerzone wśród najniższych warstw społecznych Westeros głosiły o wielu pradawnych rasach, które wraz z rozwojem ludzi całkowicie wyginęły albo odeszły w niepamięć, ale Stannis nie sądził, żeby w tym przypadku mieli do czynienia z ich szlachetnym przedstawicielem. - On jedyny jak dotąd nie wypowiedział ani słowa. Zaprezentuj nam przebieg swojej nocy i pozwól prawu działać. I pamiętaj, że sabotaż to także przestępstwo. Można nawet powiedzieć, że zdrada. - Baratheon łypnął na chłopaka, ściągając brwi w milczącym gniewie. Nienawidził, kiedy ktoś przeszkadzał mu w pracy.