13-04-2016, 22:12
|
#483 |
Administrator | Jak nie urok...
Przeklęte sucze syny nie zamierzały odstąpić - wprost przeciwnie, zdawać się mogło, że ich jedynym marzeniem jest (bez względu na wszystko) wyprawienie oponentów na drugi świat.
Uniemożliwienie im tego, przynajmniej w przypadku Maraketha, zdało się Liadonowi niemożliwe, ale spróbować zawsze można było. Na przykład eliminując wrogów.
Im będzie ich mniej, tym będą większe szanse.
Nie mówiąc o tym, że im więcej padnie tamtych, tym mniej on sam będzie mieć na karku.
A pomocy jakoś nie było widać...
Liadon strzelił do kolejnego bandziora.
Potem...
Gdyby tamci ruszyli w stronę jaskini, jedyną rzeczą, jaką by mógł zrobić, to wziąć nogi za pas i pobiec w stronę tych, co zwiedzali jaskinię. |
| |