Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2016, 00:45   #91
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Krypta pod kaplicą, druga komnata
Gregor, Niemój, Jakub


Zamek nie ustąpił lekko. Dopiero po tym jak użyliście oliwy do lamp, którą miał przy sobie Gregor rdza zechciała nieco ustąpić, a dawno nie używany, acz naoliwiony mechanizm powoli i ze zgrzytem poddał się, wpuszczając Was do środka. Łasica przemknęła się pod waszymi nogami i dała nura w ciemność.
Nigdzie nie było słychać szelestu, ale w kurzu na posadzce był wyraźny ślad - jakby coś podeszło na chwilę do kraty i się wycofało.
Gregor: Tropienie 34/60% (+10 za wyraźne ślady)
Jakub de Farin: Naturalista 74/70% (+10 za pomoc Gregora)

- Długi, ale nie wąż, kurz jest za słabo poruszony i nie wije się, porusza w jednej lini. To jakaś stonoga, szeroka na trzy-cztery dłonie. Długości nie oszacuję. Podobne do Kolcowija, ale tu jest za ciemno i za zimno - szepnął łowca.
- To Skalny Pełzacz - odparł na to głośno Jakub, przypominając sobie ryciny z kodeksu Insecta Gigantica - Żyje pod ziemią, żywi się zwłokami. Może mierzyć nawet i dziesięć kroków, ale zwykle jak dochodzi do trzech pęka w połowie, rodząc drugiego takiego. Może dziesiątki lat trwać w letargu, a żyć setki. Ale jest niegroźny, ucieka przed żywymi. Świetnie się kryje, chodzi po ścianach i sufitach, może go zobaczymy jak dobrze się przyjrzymy. Gdzieś tu muszą być naturalne groty, normalnie w kryptach nie spotyka się Pełzaczy.

Gdzieś z ciemności rozległy się piski i po chwili łasica wróciła i wyglądała na zdrową, acz niepocieszoną.


Rozstawiając łuczywa wciąż nie spostrzegliście stonogi, ale światła zrobiło się na tyle, że można było dokładnie przyjrzeć się komnacie. Komnata wyglądała na podobną do poprzedniej z sarkofagami. Wszyscy wyczuliście spokój, jakby panowała tu... normalność, podobnie zresztą jak w poprzedniej. Nawet jeżeli oznaczało to kryjącą się gdzieś w cieniu trupożernego owada wielkości studziennego żurawia, wciąż było to coś namacalnego i prawdziwego. Co można było rozpoznać i przejść nad tym do porządku dziennego. Cały zamek oszalał, jakby opętało go coś złowrogiego, a tutaj nic.
Widać było że jest to komnata młodsza od poprzedniej, ale trumny w ściennych wnękach były w dużo gorszym stanie. A przynajmniej większość z nich, bo jedna wyglądała na nienaruszoną. Co zaś do kamiennych sarkofagów, w pierwszym pochowano Gideona Ostrogórego i jego syna, Markusa, mimo że miejsce było zwykle zarezerwowane dla małżonek. Następne sarkofagi były jakby niedokończone zupełnie jakby kamieniarze odłożyli narzędzia, a następnie takie półprodukty zaniesiono do krypty. Co ciekawe w te niedokończone sarkofagi wprawiono tablice, ale pismo, mimo że wyraźne było nie do odczytania. Litery były jakieś obce, nieznajome, a samo patrzenie na nie sprawiało, że człowiekowi kręciło się w głowie.

Niemój: Magia Wymiarów 27/65% (-20, trudne zagadnienie) - zdany!

Niemój powstrzymał towarzyszy.
- Nie wpatrujcie się w to zbyt mocno. To wygląda na zaburzenia czasu. Przyszłość jednocześnie istnieje i się nie wydarzyła. To... nieco przekracza moje pojmowanie, ale próba ogarnięcia tego bez ochrony zaklęć może skończyć się pomieszaniem w głowie.






Gdzieś na Zamku Ostrogóra, korytarz
Samael i Amilker

Wariat:
Zręczność 77/70% (-20 za ślepą furię) - oblany!

- Teraz! - na umówiony sygnał puścili drzwi, a szaleniec wypadł na korytarz.
Samael i Amilker wpadli mu na plecy i ramiona, korzystając z zaskoczenia oszołomionego nagłą zmianą wariata. Przygnietli, a potem poszły w ruch pięści, łokcie i szydło. Nie aby nie walczył, nie miotał się, ale czuli że uda się im go załatwić.

Runda pierwsza: (Ataki w plecy wchodzą automatycznie)
Samael: 16+2, 1, 17+2, 4+2, 17+2: Draśnięcie x2 + Lekka rana x3
Amilker: 8, 4, 9, 19, 17: Draśnięcie x4 + Lekka rana
Inicjatywa końcowa:
Próba wyswobodzenia: Testy Siły
Samael 63/60% (-20% rany) - oblany
Amilker: 04/40% (-20% rany) - zdany
Wariat: 41/70% (-20% przytrzymany przez Amilkera, -40, ciężko ranny) Oblany!
Runda druga: (Ataki w plecy wchodzą automatycznie)
Samael: 4+5, 5+2, 5+2: Draśnięcie x3
Amilker: 3, 9, 15: Draśnięcie x3
Wariat traci przytomność i kona.

Ciężko dysząc łotrzykowie przyjrzeli się swojej nożowej robocie. Wyrzutów sumienia nie było, po prostu ledwo zdążyli otworzyć oczy, a tu od razu walka o przetrwanie. I to z jakimś upiornym świrem.
Na końcu prawego korytarza zza zakrętu wyjrzała jakaś głowa. Nie, nie jakaś, to ten sam zakręcony który wpadł do was do pokoju, bredząc od rzeczy.
- Korytarz! O nie, znów korytarz! Trzeba uciekać! Aaaaa! - po czym zniknął i można było usłyszeć tylko kroki na podłodze. Uciekał.
Nim podjęliście jakąkolwiek decyzję coś dziwnego zaczęło się dziać. Nagle zamknęły się wszystkie drzwi. Ze środka było słychać założone skoble i zasuwy. Następnie korytarz... nie wiadomo było jak to określić. Ożył? Podłoga, ściany zaczęły się ruszać i kurczyć! Już teraz musieliście się skulić, bo sufit zbliżał się wam do głów. Nie towarzyszyło temu zgrzytanie, kruszenie się wapna i desek ze ścian. Obaj złoczyńcy poczuli się nagle jakby znaleźli się w jelicie jakiejś wielkiej bestii. Czy to przestanie? Co robić?
Z lewej strony korytarza pojawiła się kolejna postać. Spokojna, rozglądająca się. Mężczyzna miał na wasze oko przeciętne rozmiary, macał ściany i nagle jakby wsąpiła w niego panika.
Bez słowa, dysząc ze strachu rzucił się w waszym kierunku, ale długo nie pobiegł. Kolejny skurcz korytarza zwalił go z nóg i musiał iść na czworaka, a zaraz będzie musiał się czołgać. Wyglądał na zdeterminowanego by przejść obok was lub przez was... i wycągnął zza pazuchy paskudnie wyglądający kuchenny nóż, na którym z pewnością były ślady krwi.

 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline