Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-04-2016, 00:45   #91
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Krypta pod kaplicą, druga komnata
Gregor, Niemój, Jakub


Zamek nie ustąpił lekko. Dopiero po tym jak użyliście oliwy do lamp, którą miał przy sobie Gregor rdza zechciała nieco ustąpić, a dawno nie używany, acz naoliwiony mechanizm powoli i ze zgrzytem poddał się, wpuszczając Was do środka. Łasica przemknęła się pod waszymi nogami i dała nura w ciemność.
Nigdzie nie było słychać szelestu, ale w kurzu na posadzce był wyraźny ślad - jakby coś podeszło na chwilę do kraty i się wycofało.
Gregor: Tropienie 34/60% (+10 za wyraźne ślady)
Jakub de Farin: Naturalista 74/70% (+10 za pomoc Gregora)

- Długi, ale nie wąż, kurz jest za słabo poruszony i nie wije się, porusza w jednej lini. To jakaś stonoga, szeroka na trzy-cztery dłonie. Długości nie oszacuję. Podobne do Kolcowija, ale tu jest za ciemno i za zimno - szepnął łowca.
- To Skalny Pełzacz - odparł na to głośno Jakub, przypominając sobie ryciny z kodeksu Insecta Gigantica - Żyje pod ziemią, żywi się zwłokami. Może mierzyć nawet i dziesięć kroków, ale zwykle jak dochodzi do trzech pęka w połowie, rodząc drugiego takiego. Może dziesiątki lat trwać w letargu, a żyć setki. Ale jest niegroźny, ucieka przed żywymi. Świetnie się kryje, chodzi po ścianach i sufitach, może go zobaczymy jak dobrze się przyjrzymy. Gdzieś tu muszą być naturalne groty, normalnie w kryptach nie spotyka się Pełzaczy.

Gdzieś z ciemności rozległy się piski i po chwili łasica wróciła i wyglądała na zdrową, acz niepocieszoną.


Rozstawiając łuczywa wciąż nie spostrzegliście stonogi, ale światła zrobiło się na tyle, że można było dokładnie przyjrzeć się komnacie. Komnata wyglądała na podobną do poprzedniej z sarkofagami. Wszyscy wyczuliście spokój, jakby panowała tu... normalność, podobnie zresztą jak w poprzedniej. Nawet jeżeli oznaczało to kryjącą się gdzieś w cieniu trupożernego owada wielkości studziennego żurawia, wciąż było to coś namacalnego i prawdziwego. Co można było rozpoznać i przejść nad tym do porządku dziennego. Cały zamek oszalał, jakby opętało go coś złowrogiego, a tutaj nic.
Widać było że jest to komnata młodsza od poprzedniej, ale trumny w ściennych wnękach były w dużo gorszym stanie. A przynajmniej większość z nich, bo jedna wyglądała na nienaruszoną. Co zaś do kamiennych sarkofagów, w pierwszym pochowano Gideona Ostrogórego i jego syna, Markusa, mimo że miejsce było zwykle zarezerwowane dla małżonek. Następne sarkofagi były jakby niedokończone zupełnie jakby kamieniarze odłożyli narzędzia, a następnie takie półprodukty zaniesiono do krypty. Co ciekawe w te niedokończone sarkofagi wprawiono tablice, ale pismo, mimo że wyraźne było nie do odczytania. Litery były jakieś obce, nieznajome, a samo patrzenie na nie sprawiało, że człowiekowi kręciło się w głowie.

Niemój: Magia Wymiarów 27/65% (-20, trudne zagadnienie) - zdany!

Niemój powstrzymał towarzyszy.
- Nie wpatrujcie się w to zbyt mocno. To wygląda na zaburzenia czasu. Przyszłość jednocześnie istnieje i się nie wydarzyła. To... nieco przekracza moje pojmowanie, ale próba ogarnięcia tego bez ochrony zaklęć może skończyć się pomieszaniem w głowie.






Gdzieś na Zamku Ostrogóra, korytarz
Samael i Amilker

Wariat:
Zręczność 77/70% (-20 za ślepą furię) - oblany!

- Teraz! - na umówiony sygnał puścili drzwi, a szaleniec wypadł na korytarz.
Samael i Amilker wpadli mu na plecy i ramiona, korzystając z zaskoczenia oszołomionego nagłą zmianą wariata. Przygnietli, a potem poszły w ruch pięści, łokcie i szydło. Nie aby nie walczył, nie miotał się, ale czuli że uda się im go załatwić.

Runda pierwsza: (Ataki w plecy wchodzą automatycznie)
Samael: 16+2, 1, 17+2, 4+2, 17+2: Draśnięcie x2 + Lekka rana x3
Amilker: 8, 4, 9, 19, 17: Draśnięcie x4 + Lekka rana
Inicjatywa końcowa:
Próba wyswobodzenia: Testy Siły
Samael 63/60% (-20% rany) - oblany
Amilker: 04/40% (-20% rany) - zdany
Wariat: 41/70% (-20% przytrzymany przez Amilkera, -40, ciężko ranny) Oblany!
Runda druga: (Ataki w plecy wchodzą automatycznie)
Samael: 4+5, 5+2, 5+2: Draśnięcie x3
Amilker: 3, 9, 15: Draśnięcie x3
Wariat traci przytomność i kona.

Ciężko dysząc łotrzykowie przyjrzeli się swojej nożowej robocie. Wyrzutów sumienia nie było, po prostu ledwo zdążyli otworzyć oczy, a tu od razu walka o przetrwanie. I to z jakimś upiornym świrem.
Na końcu prawego korytarza zza zakrętu wyjrzała jakaś głowa. Nie, nie jakaś, to ten sam zakręcony który wpadł do was do pokoju, bredząc od rzeczy.
- Korytarz! O nie, znów korytarz! Trzeba uciekać! Aaaaa! - po czym zniknął i można było usłyszeć tylko kroki na podłodze. Uciekał.
Nim podjęliście jakąkolwiek decyzję coś dziwnego zaczęło się dziać. Nagle zamknęły się wszystkie drzwi. Ze środka było słychać założone skoble i zasuwy. Następnie korytarz... nie wiadomo było jak to określić. Ożył? Podłoga, ściany zaczęły się ruszać i kurczyć! Już teraz musieliście się skulić, bo sufit zbliżał się wam do głów. Nie towarzyszyło temu zgrzytanie, kruszenie się wapna i desek ze ścian. Obaj złoczyńcy poczuli się nagle jakby znaleźli się w jelicie jakiejś wielkiej bestii. Czy to przestanie? Co robić?
Z lewej strony korytarza pojawiła się kolejna postać. Spokojna, rozglądająca się. Mężczyzna miał na wasze oko przeciętne rozmiary, macał ściany i nagle jakby wsąpiła w niego panika.
Bez słowa, dysząc ze strachu rzucił się w waszym kierunku, ale długo nie pobiegł. Kolejny skurcz korytarza zwalił go z nóg i musiał iść na czworaka, a zaraz będzie musiał się czołgać. Wyglądał na zdeterminowanego by przejść obok was lub przez was... i wycągnął zza pazuchy paskudnie wyglądający kuchenny nóż, na którym z pewnością były ślady krwi.

 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 17-04-2016, 01:15   #92
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Korytarz obecnie był spokojny i cichy. Walter został sam na sam ze sobą. Można by powiedzieć że towarzyszył mu również topór, bo ten spił dość krwi, by niejako nabrać pozory życia. Przynajmniej niektórzy mogliby tak pomyśleć. Ludzie, przywiązujący więcej wagi do tego, jak ułoży się ptasia kupa i bebechy przy wiwisekcji niż fakt, że strzecha nad głową im się pali. Trzeba jednak było przyznać że gdyby każdy zakończony żywot zostawiał na stali cząstkę duszy, to toporzysko uzbierałoby całą, albo nawet i dwie. Rzeźnik przykucnął, wyciągnął osełkę i zaczął pieścić ostrze, by było jak najostrzejsze. Nie miał pojęcia z czym przyjdzie im się tutaj tłuc, ale wolał być przygotowany jak najlepiej.


Powtarzający się, niemal hipnotyczny ruch, pozwalał mu się skupić na czymś innym. Wspomnieniami zawędrował do Złamanej Piki, nie była to może spokojna karczma, bo prowadzona przez wiarusa, jeśli tak można było nazwać Hieronima, dla wiarusów, ale zawsze miał tam zarezerwowany ciepły kąt. Miejsce w kuchni też zawsze czekało. Nie żeby tamtejszy kucharz nie umiał pichcić, ale takiej kiełbasy, szynki, czy peklowanej wieprzowiny jak Walter, nie robił prawie nikt. Może któryś szlachcic miał lepszego rzeźnika na podorędziu, ale Rzeźnik potrafił za to zrobić wszystko nawet w warunkach oblężenia. Salami, konina, potrawka ze szczura, co tylko się dało. Niektórzy żołdacy nawet zasmakowali w takich niewykwintnych smakach. Upiec szczura na patyku potrafi byle kto, ale sprawić żeby nabrał jednocześnie głębi smaku, wyrazistości i nie trącił kanałem. Do tego już trzeba było kunsztu. Ten zaś Rzeźnik miał w palcach i głowie. Chociaż zwykle nie przeszkadzało mu, czy zrogowaciałe dłonie, obejmujące troskliwie trzonek topora, ucinają łeb świni, wołu czy człowieka.


Te nieco ponure myśli, cofnęły go z kolei do lekcji u Sztruma i Walterowych niechęci do kaplic i innych poświęconych miejsc. Ustalili z uczonym że gdzieś w jego rodzinie, ktoś musiał się skusić na upojną noc z czartem. Innego wyjaśnienia nie było. Stary Sztrum zdaje się nawet użył jego krwi do jakiegoś zaklęcia, które wymagało właśnie czarciej krwi, by sprawdzić czy się nie mylą i się powiodło. No cóż, jedni mieli syfilis, inni byli pijakami, kolejni nie mieli niczego pod czaszką, za to Walter... po prostu nie mógł się zbliżać do poświęconej ziemi. Reagował na nią niczym wampir na czosnek. Jego ręce sięgnęły po kolejne mordercze narzędzie jakie miał ze sobą, tym razem rzeźnicki topór. Trzeba było przyznać, że przynajmniej miał czym zabić czas czekając na resztę. Każde jedno ostrze pieścił osełką, aż był z niego w pełni zadowolony. Wykonał każdym z nich kilka zamachów, by przypomnieć sobie jak leży w dłoni i rozgrzać nieco mięśnie. Musiał zacząć czymś myśli, więc zaczął obmyślać skład nowej kiełbasy. Co prawda musiałby ją porządnie przetestować przed podaniem szerszemu gronu, ale chodziła za nim mieszanka wieprzka i osła lub indyka. Wiadomo że najlepiej smakowały zwykle wieprzowe, ale z drugiej strony, czasem potrzebna była nowość a i nie zawsze miało się tyle wieprzka ile się chciało. W głowie przeliczał składniki i proporcje, gdy z kolei jego ręce i reszta ciała, przechodziła powoli i precyzyjnie przez formy i cięcia.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 17-04-2016, 15:21   #93
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Krypta pod kaplicą, druga komnata
Gregor, Niemój, Jakub


Jeśli są tu naturalne groty, być może znajduje się tu także ukryte wyjście z zamku? Budowle fortyfikacyjne często posiadały takie sekrety. Obecność Skalnego Pełzacza mogła dawać nadzieję, że faktycznie tak jest. Nawet jeśli była to prawda, musiała ona poczekać, bowiem to co ujrzeli w krypcie pochłonęło całkowicie uwagę Jakuba de Farin i nie tylko jego. Litery rozmywały się przed oczyma, jakby tworząc kilka wersji tekstu na raz. Ilekroć próbował skupić się na jednym tekście, ten uciekał, rozmazywał się. Litery były obce i wywoływały zawroty głowy. De Farin spojrzał na Niemoja z zainteresowaniem, kiedy ten ostrzegł ich przed możliwymi konsekwencjami dalszego wpatrywania się w tablicę.

- Nie wpatrujcie się w to zbyt mocno. To wygląda na zaburzenia czasu. Przyszłość jednocześnie istnieje i się nie wydarzyła. To... nieco przekracza moje pojmowanie, ale próba ogarnięcia tego bez ochrony zaklęć może skończyć się pomieszaniem w głowie

- Słyszałeś z pewnością o funkcjonalnych przesłankach większego proroctwa Boroby’ego Thringa i związaną z tym teorią rezonansowej ciągłości wieloświatów. Istnieją teorie, że to hmm... przyszłość stwarza przeszłość. Jest to jedynie z pozoru niezgodne z naturą czasu. Zdarzenia przyszłe, stopniowo przechodzą i wykuwają zdarzenia minione, niektóre klątwy zaś to niejako odwrócenie tego porządku, czyli zaburzenia temporalne. Zaburzenia temporalne w myśl tej zasady potrafią wpływać na światy późniejsze. W mojej ocenie również tego właśnie jesteśmy świadkami. –
Jakub de Farin z trudem powstrzymał się by znów spojrzeć na osobliwe pismo – Dlatego przyszłość, czy teraźniejszość zdaje się jednocześnie egzystować w kilku wersjach. Wpływ naturalnego biegu czasu ściera się z wpływem klątwy, tworząc aberracje jakie widzimy. Oczywiście, to tylko teoria... Masz, Panie Niemój coś na takie hmmm… teorie? - głos kapłana był niewątpliwie podekscytowany, dało się wyczuć w nim żartobliwą nutę, a pomimo zakrytej twarzy wiedzieliście, że niewątpliwie uśmiecha się pod maską.

- Ciekawa teoria, ale mnie się wydaje że czas bardziej podobny jest do strumienia, a raczej rzeki - i Niemój zaczął objaśniać - Czas płynie w swym korycie, ale czasem zdarza się że coś zakłóci jej bieg wtedy powstaje lokalny wir, gdzie teraźniejszość miesza się z przeszłością, dokładnie tak jak to się dzieje w zwykłej rzece. I coś mi się zdaje że znaleźliśmy się w takim wirze.

- Ach... klasyczne podejście Burberry'ego. Co ciekawe, teorie te wcale się nie wykluczają…
- de Farin zrobił pauzę, nad czymś się zastanawiając - Musimy więc wyjąć kijek z wody, by dalej płynęła niezmącona. Pamiętacie słowa Białej Damy? „Moje miejsce jest u boku Pana Męża, lecz kto inny je zajmuje” – Jakub de Farin obszedł sarkofag i pieszczotliwie przeczyścił tablicę z kurzu, na której wyryto imiona Gideona Ostrogóry oraz... jego syna Markusa.

Gregor potarmosił łasicę aby poprawić jej humor.
- Od słuchania waszych teorii też może się w głowie pomieszać. - zażartował. -
nie jestem fanem profanacji zwłok ale zajrzeć to nie profanować. A jakoś musimy się z tego bagna wygrzebać.
- Lulu musiała znów usłyszeć robaka bo postawiła uszy i nastroszyła futor na karku. - Jak nadal chcecie gadać o teorii To ja dla odmiany poćwiczę praktykę i pomogę Lulu złapać śniadanie bo inaczej nie da mi spokoju. A co do Białej, to może też nie chodziła jej o dosłowne zajmowanie boku może o jakiś magiczny lub duchowy wymiar. - Kombinował oddalając się ku ciemniejszym rogom komnaty.

- Również z początku, myślałem, że może chodzić o Tezuwiana lub w jakiś sposób o hmmm… Czerwonego Kasztelana? - zwrócił się do Niemoja, bowiem Gregor Cauer oddalił się na swoiste “polowanie” - Jednak koincydencja tych dwóch zdarzeń aż się prosi o przemyślenia. Z zapisków w klasztornych księgozbiorach wynika również, że rzucono jakąś klątwę na ciało Gideona, a oto stoimy przed jego miejscem spoczynku. Otwórzmy sarkofag, tylko nie wdychaj morowego powietrza. Podobno tak właśnie przenoszą się klątwy - ostatnie słowa Jakuba znów były nasiąknięte rozbawionym tonem. On jako specjalista od klątw doskonale wiedział, że morowe powietrze nie jest przejawem klątwy, a zwykłym procesem rozkładania ciała. Nie zmieniało to jednak faktu, że należało wystrzegać się trupiego jadu w tym samym stopniu, co złych czarów.

Kapłan wyjął opatrunki ze swojej torby oraz zakorkowaną buteleczkę z jakimś płynem. Podzieliwszy tkaninę na dwa kawałki nasączył je zawartością buteleczki. Podał jeden skrawek Niemojowi, a drugi zatrzymał dla siebie.
Jakub de Farin: Teoria magii 26/95% - zdany!
De Farin wiedział, że trupi jad jest aktualnie głównym zagrożeniem, lecz miał świadomość, że rzeczywiste klątwy, jeśli takowe zostały rzucone, także mogą zostać aktywowane w momencie, gdy otworzą sarkofag. Miejsce to jednak sprawiało wrażenie rzeczywiście miejsca świętego. Nie wyczuwał charakterystycznej aury, która ostrzegałaby jego wyczuloną na te aspekty podświadomość, toteż uznał, że zagrożenie z tej strony jest raczej marginalne. Nasączoną płynem balsamicznym tkaninę, Jakub ubrał wykorzystując do tego swoją maskę. Znać było, że czyni podobnie nie pierwszy raz. Kiedy zdjął ją, by założyć tył do przodu, Niemój znów mógł obejrzeć jego niezwykle bladą twarz, która w tym miejscu niejedną osobę mogła przyprawić o dreszcze. Ciekawe, czy to jego aparycja pchnęła go do wyspecjalizowania się akurat w takiej dziedzinie- klątwy.

- Hej. - nie musiał krzyczeć w krypcie wystarczyło wystarczyło lekko podnieść głos. - To jednak otwieracie od razu? Widzisz Lulu musisz zaczekać. Potem poszukamy i robaków tej jaskini o której mówił Jakub. - Gregor wrócił i nadstawił szponton. - tak na wszelki wypadek. - uśmiechnął się czują się nieco głupio.

Jakub de Farin spojrzał na szponton, a potem na Pana Cauera, odchrząknął tylko nieznacznie i przechodząc z tym do porządku dziennego, przygotował kolejną tkaninę z balsamem. Podał Gregorowi i wreszcie zapytał:
- Możemy zaczynać Panowie?
 
Rewik jest offline  
Stary 17-04-2016, 21:05   #94
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Jeszcze chwileczkę - powiedział Niemój i wyciągnął wahadełko, które po chwili wprowadził w delikatny ruch nad jednym z sarkofagów gdzie wystąpiła anomalia czasowa. Być może nie był w stanie zlikwidować tego nienaturalnego zjawiska, ale być może uda mu się ustalić gdzie znajduje się jego źródło.


Czarodziej koncentrował się mrucząc coś pod nosem, ale wynik analizy jak zresztą w każdej z dziedzin magii nigdy nie był pewny.
 
Komtur jest offline  
Stary 10-05-2016, 04:27   #95
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

Cytat:
Raport dla Żelaznego Archiwum Zakonu

Spisane 23 suszca roku po wyniesieniu 1165 w Opactwie Braci Rolników, Baronia Ostrogóra przez Nerana Starszego, Brata-Inkwizytora Zakonu Świętego Miecza

Niech będzie Hallas pochwalony!

Po przybyciu pod Zamek Ostrogóra w sile dwustu kopii i odbiciu twierdzy z rąk zła, które się tam czaiło, ocalałych przeniesiono do tego klasztoru w celu przeprowadzenia śledztwa oraz oceny stopnia splugawienia. Na pięć dziesiątek i ośmiu tych, którzy przeżyli, tuzin zmarł podczas przesłuchań, a pozostałe osoby spalono, gdyż nie było dla nich ratunku, niech je dobrzy bogowie mają w opiece. Jedynie siedmioro było na tyle o zdrowych zmysłach i duszach, że po serii postów i egzorcyzmów zdecydowano się na uwolnienie, co zostanie poczynione dnia jutrzejszego.

Zeznania świadków i dowody zebrane na miejscu pozwoliły na dokładne odtworzenie tego, co stało się na Zamku Ostrogóra i co dla wiadomości Wielkiego Mistrza i starszych mających dostęp do Żelaznego Archiwum opiszę poniżej.

Ród Ostrogórych miał na sumieniu grzech bałwochwalstwa, który to sięgał czasów, gdy powstał zamek. Odkopano wówczas przy budowie zamkowych lochów system jaskiń, a w nim kamienny posąg, któremu poganie oddawali cześć w czasach przed wyniesieniem. Był on wówczas już zdeformowany, brak modlitw i ofiar sprawiał że bożek słabł i tracił fizyczną formę. Ostrogórzy ofiarowali mu jedno i drugie. Z czasem nauczyli się jak to robić tak, by tajemnica przetrwała. Tylko Pan Zamku wiedział o bożku, a wiedzę i obowiązek karmienia plugawego bytu przekazywał najstarszemu synowi. Czyniono to ostrożnie, gdyż każdy schodził do grot tylko raz - złożyć ofiarę z pierworodnego, o którym mówiono później że zmarł przy porodzie. Pilnowano też, by nie nadawać bytowi imienia, gdyż wówczas był surową mocą, niemal już bez pamięci i woli. W zamian otrzymywali pomyślność.

Wszystko zmienił zamach Tezuwiana, późniejszego barona. Straciwszy serce dla wędrownej śpiewaczki, dostał odmowę, gdyż była ona obiecana akrobacie ze swego zespołu. Gdy zespół gościł na zamku, wróżbitka z tej samej trupy wręczyła wtedy rycerzowi magię w postaci czarnej gałęzi, którą mógł zabić swojego rywala. Ten jednak był bardziej ambitny niż zakochany i zgładził swego Pana tak, by winę zrzucić na cyrkowców, a w czasie rzezi - zabić spadkobiercę. Potem wystarczyło wżenić się w rodzinę, co uczynił.
Z całego spisku przeżyła wróżbitka, którą strącono do głębokiej jamy i zamurowano żywcem, zaś ciało śpiewaczki Tezuwian kazał zabalsamować i trzymał w tajnej komnacie.
Tak zaginęła wiedza o pogańskim bożku spod Ostrogóry, gdyby wróżbitka nie odnalazła pod ziemią komnaty bożka. Modliła się o wybawienie, a on jej go nie dał, bo był głodny modłów. Dlatego związał ją ze sobą, przedłużał jej życie. Z czasem nadała mu imię Maestro, on zaś po kilku pokoleniach nabrał na tyle sił, by opętać kilkoro kluczowych postaci w zamku, zaczynając od kucharza, przez którego jedzenie zatruwał szaleństwem cały zamek. Gdy liczba jego wyznawców wzrosła, wyrwał go z czasu i przejął całkowicie.

Bożek przybrał formę człowieka, zwącego się Czerwonym Kasztelanem, jednak jego prawdziwa postać, posąg z czarno-czerwonego kamienia wciąż był w podziemiach. Po unicestwieniu awatara, rycerstwo odnalazło drogę do grot, gdzie zniszczono bożka. Resztki posągu przekazano w ołowianej skrzyni Mistrzowi-Kapłanowi Zakonu Błyskawicy w celu zbadania, acz straciły swoje właściwości po tym, gdy zabito plugawy byt.


KONIEC


Przepraszam wszystkich za przedwczesny koniec sesji, ale na skutek fatalnego pogorszenia się stanu zdrowia zupełnie mnie ona przerosła, widać to zresztą na pogarszającej się jakości moich postów zarówno w tej, jak i innych sesjach. Nie wiem kiedy Krew na Toporze znów pojawi się w rekrutacjach, ale postaram się następnym razem mierzyć siły na zamiary. Oczywiście, gdyby ktoś chciał poprowadzić coś w moim uniwersum, zachęcam do kontaktu, postaram się pomóc.

Wasz Ponury Żniwiarz
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172