Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2016, 10:23   #123
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Chelmsford, tak, tak, to dobre rozwiązanie.
- Ale tam kierują najważniejsze loty i te, gdzie samolotom brakuje paliwa.
- No to co, możemy trochę ich oszukać.
- To prawda, przecież musimy przede wszystkim pamiętać o pasażerach.
- Dziękujemy panu
- jeden z pilotów zwrócił się do JD - Załatwimy to.

Ashfordowi nie pozostało nic innego, jak wrócić na swoje miejsce. Z niemałą dumą oświadczył Marcusowi zmianę planowanego miejsca lądowania. Gangrel nie wyglądał jednak na uradowanego.

- Ponad godzina drogi szybkim autem. Chujowo. - skomentował, po czym wychylił się i spojrzał na postawnego towarzysza.
- Mały John?
- Yhmmm.


Obaj mężczyźni wstali ze swoich miejsc i skierowali się do przedsionka samolotu - tam, gdzie znajdował się właz wejścia.

- Panowie... panowie! - pospieszyła za nimi stewardessa.

Gdy nie zareagowali, do kobiety dołączyły jeszcze 2 koleżanki. Tymczasem Mały John potężnym uderzeniem pięści otworzył luk nad wejściem.

- Proszę natychmiast siadać na swoje miejsce!
- Panowie, tak nie wolno! To przestępstwo!
- Za to jest kara więzienia i całkowity zakaz latania na wszystkich liniach...


Stewardessy przekrzykiwały się, lecz wampiry za nic miały ich ostrzeżenia. John wyjął z rozwalonego luku dwa spadochrony. Jeden podał Marcusowi, drugi sam założył na plecy.

- To szaleństwo!
- Macie natychmiast przestać!
- najstarsza stewardessa rzuciła się na Marcusa, by odebrać mu spadochron.

Ten jednak w mgnieniu oka złapał ją, wysunął kły i użarł w szyję. Mógł zrobić zaledwie kilka łyków, gdy brutalnie odtrącił kobietę, aż ta upadła na koleżanki.

Wybuchła panika. Pasażerowie zaczęli krzyczeć, część próbowała uciec jak najdalej od "szaleńców".


- Ojej, narozrabiałem. - skomentował Gangrel, otarł krew z kącika ust, po czym spokojnym głosem powiedział do kobiet z obsługi - Bardzo nam się spieszy. Mają panie minutę na otwarcie włazu wyjściowego, żebyśmy mogli z przyjacielem opuścić samolot. W przeciwnym razie mój kolega wyważy te drzwi i cóż... raczej ich już nie domknięcie. Zaczynam odliczanie.

Wampir uśmiechnął się pięknie, jakby to miało uspokoić wszystkich. Kiedy zapiął ostatnią sprzączkę, wspiął się na ramieniu Małego Johna i zamachał do JD.

- Młody! - próbował przekrzyczeć panikujących ludzi - Skaczesz z nami?!
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline