Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2016, 17:51   #25
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Davy siedząc na cmentarzu i grzejąc się w słońcu minę wciąż miał zaciętą. Jego oczy spoglądały nie w przyszłość, ale w przeszłość…


To był paskudny dzień. Davy wracał złapał dziś kłusownika. Roberta. Syna Emilii, ptrzyjaciółki jego żony. Chłopaka nie czeka świetlana przyszłość. Ale wiedział co robi i wiedział czym to grozi. Polowanie na zwierzynę kapłanów Malara nigdy nie było niczym bezpiecznym. Chciał nakarmić swoją żonę i dziecko… tak się tłumaczył. Ale Davy też chciał nakarmić swoją żonę. W tym paskundym okresie jedynie praca pozostała jednyną stałością w jego życiu.
Wracał do swego domu z oboma ogarami. Celefasem po prawicy, Agamemnonem po lewicy.
- No tak. Jeszcze wy jesteście - pogłaskał je po głowach przed drzwiami swego niewielkiego domu. Stał przed nim tak długo aż psy przysiadły. Nie chciał wchodzić do środka. Chciał być sam. Oddać się swojej żałości z dala od tej chlipającej od trzech dni suki. Gdyby tak tylko mogła się zamknąć w sobie i przeżywać ten okres w ciszy...
Westchnął głośno i wszedł do środka.
- Sarah… jestem… - powiedział cicho. Smutno. Nagle jego oczy się rozszerzyły. Kał… cały dom śmierdział gównem. Psy były zdenerwowane.
- Sarah! - zawołał głośniej wchodząc do środka.

Gdyby mieszkali głębiej w mieście sąsiedzi zbiegliby się na dźwięk ryku rozpaczy, który rozległ się gdy tylko do Davyego dotarł co zobaczył w sypialni. Jego kolejnym krzykom akompaniowały wierne ogary. Nawet głupie zwierzęta rozpoznały rozmiar tragedii swego pana.
Jednak nikt ich nie słyszał...

Davy opuścił sypialnię dopiero dwa dni później. Nie dlatego, że jego małżonka śmierdziała już tak, że nie dało się wytrzymać.
Musiał nakarmić psy.

- Możemy jeszcze spróbować konfrontacji z kapłanami. Tylko na naszych warunkach. Mogę to być ja. Wdam się w rozmowę z którymś z nich, ale wy będziecie mnie ubezpieczać. Szybka rozmowa na środku ulicy, albo jakiejś alejce. Byleby nie dać się otoczyć, czy zapędzić w róg. Wysłuchamy co oni mają do powiedzenia. Co wy na to?
Alternatywnie wynosimy się stąd. Dajcie mi tylko dwie godziny i możemy ruszać. Zawsze mogę was też dogonić. Agamemnon i Celefas mają już wasze zapachy więc łatwo podążę za wami.
 
Arvelus jest offline