Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2016, 18:15   #215
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Praca wspólna

Garion w tym czasie stał w pozycji, z jakiej mógł szybko reagować. Gra archiwistki była nieco ryzykowna, ale mogła osiągnąć zamierzone rezultaty. - Jak się jej nie powiedzie, to przyda się ta modlitwa, której użyłas na wzorach, może pomoże a nawet skłóci część modronów ze sobą. - Przekazał czarodziej bezpośrednio do myśli kapłanki.
Eladrinka obserwowała działania archiwiski z dużym niepokojem i z dłońmi ściśniętymi jak do modlitwy. Kiwnęła głową na sugestię Odłamka ale nie odwracała wzroku od otaczających Ender konstruktów.
Rewolucyjna tyrada archiwistki wywarła wrażenie. Może niekoniecznie takie, na jakie liczyła Brent, bowiem maszyny jedynie się zatrzymały zamiast przystąpić do bratobójczej walki, ale przynajmniej bezpośrednie zagrożenie zostało zażegnane.
- Kto wy?- ciszę przerwał upaćkany zieloną farbą kwadron, trzymający się z tyłu. Modrony miały wyraźny problem ze skatalogowaniem poszukiwaczy przygód, wahając się to w jedną, to w drugą stronę w reakcji na usłyszane słowa.
- Jesteśmy tymi, którzy podjęli tą decyzję. Nie należymy do żadnego systemu. Wiemy, co znaczy wolność i potrafimy ją odróżnić od iluzji. Nie dajemy nikomu podejmować decyzji za nas. - Ender na chwile przerwała uznając swoje wolnościowe twory za zbyt bezsensowne, by je dalej kontynuować. - Kim wy zatem jesteście? Jednością w idei i zamyśle Primusa słuchającej cudzych rozkazów, czy niezależnymi od nikogo jednostkami stanowiącymi sami za siebie?
- Ło jejuńciu, ale ma gadane - mruknął pod nosem wojownik, ale tak, że nikt poza nim samym nie mógł usłyszeć. - Dobra jest - choć zachowanie modronów nie wskazywało jeszcze na skuteczność akcji.
- Jednostkami- rozeszły się zgodne okrzyki wśród maszyn zdolnych do wydania z siebie okrzyku. Atmosfera wrogości jakoś się rozwiała, ponownie zastąpiona hałaśliwym językiem konsultujących się modronów.
- Możecie iść do Delon-Estin-Oti - oznajmił w końcu obładowany kwadron w hełmie. - Nie jesteście od Primusa, możecie odejść- wyciągnął rękę wskazując odległą, choć doskonale widoczną, zębatkę.
- Proszę państwa, zapraszam - oznajmiła Ender zwracając się do towarzyszy. Sięgnęła pod szaty wyciągając spod nich fajkę, a następnie ruszyła w wyznaczonym kierunku.
- Wobec tego owo zaproszenie jak najbardziej pewnie wszyscy przyjmujemy - oznajmił Faeruńczyk. Skoro oratorskie popisy poskutkowały, tym lepiej. Wojownik doskonale bowiem wiedział, iż jeśli da się załatwić sprawę bez użycia oręża, lepiej sprawy załatwiać po prostu pokojowo.
- Ruszajmy póki nie zmienili ponownie zdania. - Przekazał mentalnie Garion do towarzyszy. Czuł, że w zasadzie powinien zniszczyć zbuntowane modrony, albo przynajmniej spróbować je doprowadzić do porządku. Ta myśl z kolei natchnęła go niejako do działania. - Estel, czy mogłabyś ich otoczyć taką modlitwą jak wcześniej wzory, kiedy ich już miniemy? Może jako prezent pożegnalny - zasugerował kapłance odłamek.
Eladrinka przyglądała się rozwojowi sytuacji z niedowierzaniem malującym się na twarzy. W końcu pokręciła lekko głową i ruszyła z towarzyszami.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, Garionie - odpowiedziała cicho Odłamkowi idąc obok niego. - Zdrowe modrony mogłyby próbować nas powstrzymać. - To, że ona, kapłanka, nie chciała kogoś czy czegoś uzdrowić było paradoksem, z którego doskonale zdawała sobie sprawę ale w tym wypadku nie wydawało się jej koniecznym interweniować.
- To był największy stek bzdur, jaki kiedykolwiek udało mi się wykorzystać - zaznaczyła archiwistka w wystarczającej już odległości. Była wyraźnie zdegustowana. Nie wynikiem urobienia pokręconych modronów a bezsensowną wolnościową papką, którą im zaserwowała. Inhalowanie się fajką działało i uspokajało lekkie poirytowanie. Przed Ender był długi marsz.
"Jak głupim trzeba być, by pójść na takie bzdury?" - zastanawiała się we własnych myślach.
- Primus nie byłby pocieszony słysząc te słowa. Nie mniej, spędzając więcej czasu w Gmachu Mówców, słyszeli by państwo jeszcze gorszy kicz ale również i ten. Bzik, który samotnie prawił takie rzeczy na szczęście został usunięty z placówki.
Ja z kolei nie jestem pewien, czy zostały spaczone, czy po prostu są jak nowo stworzone istoty, które nagle dostały indywidualną świadomość a zdjęto im kajdany ślepego posłuszeństwa. Muszę to przemyśleć. - Myśli odłamka, które skierował do Estel były niejako nieobecne, jakby faktycznie zajmowały się przyglądaniu się każdemu aspektowi tego zagadnienia z każdej strony. Całkiem prawdopodobnym było, że właśnie tak działo się w istocie. -Ostatnio zdarzyło nam się korzystać w Sigilijskim sądzie z obrońcy, który był chaosytą, twoja przemowa była dobra, ale powinnaś kiedyś stanąć do rozmowy z nim, to byłaby ciekawa obserwacja. - Słowa Gariona odbiły się głucho w umysłach towarzyszy, były jednak równie odległe, jak te wcześniejsze skierowane wyłącznie do kapłanki.
- Tania pompatyczna farsa podparta samymi błędami poznawczymi i rzeczowymi, panie Garionie - oznajmiła archiwistka między buchami fajki, za nic nie dając sobie przypisywać omawianej żenady swoim imieniem.
 
Kelly jest offline