Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2016, 21:13   #147
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Walka z trollami bagiennymi szła Lexie jak każda inna, czyli najlepiej. Jej potężne ciosy rozchlapywały oklejonego błotem, śmierdzącego stwora, a jego paszcza rozdziawiała się szeroko rozciągając cuchnącą maź. Odór był na tyle nieznośny, że walka była trudniejsza od tych wcześniejszych, jednakże wszystko skończyło się pomyślnie; przynajmniej według blondynki. Zjedzona wcześniej, nieznana jej dziewka, nie wzbudziła w Lexie żadnych emocji. Właściwie, to nawet dobrze się stało, bo jeden kłopot mniej. Szkoda było Kasimira, który tak głeboko to przeżywał. Najwyraźniej postawił sobie za punkt honoru obronę kobiet, a tutaj sytuacja, w której był wręcz bezradny.
Dla wojowniczki nie było jednak czasu na użalanie się. Kiedy pierwszy stwór konając, chlusnął wymiocinami zakrywając tym samym grabarza, Lexa dała krok oddalający ją od tego niesmacznego widowiska. Nie mogła się rozpraszać ani rzucać na ratunek, ponieważ już druga bestia parła w ich stronę, a za nią ciągnęła się smuga smrodu, która łącząc się z odorem rzygowin, tworzyła w atmosferze istną perfumerię; dla tych co lubują się w takich zapachach. Blondynka oddychała płytko, aby jak najmniej musieć wprowadzać w płuca nieprzyjemny zapach.

Po całej walce okazało się, że Kasimir żył. Utopiony w rzygowinach wyłonił się łapiąc bardziej świeże powietrze, od tego pod mazią. Lambert zdumiony wyłowił go czym prędzej i wyciągnął na brzeg, na skraj lasu, gdyż na tych niepewnych, gęstych gruntach nie dało się swobodnie opatrzyć ran. Te już na pierwszy rzut oka były naprawdę poważne. Chłopak ledwo oddychał.
Lexa zaśmiała się na krótko pod nosem, ale nie ze złośliwości. Stojąc nad leżącym grabarzem pod kątem, żeby jej nie widział, przypomniała sobie jego waleczność.To, że zawsze był gotów rzucić się w wir, dzielnie tnąc przeciwników i ryzykując własne życie. Tak, to był powód do uśmiechu, jeśli już umrzeć lub cierpieć, to z siłą godną woja, a nie płacząc nad swoim losem, a Kasimir mimo bólu i poparzeń, które doprowadziły go na skraj śmierci, zaciskał zęby. Kobieta pokiwała z uznaniem głową.
Lambert od razu kazał jej iść po drewno, na co ta przerzuciła oczami. Za dużo chyba sobie pozwalał, za takie coś to powinien jej zafundować najlepszą zbroję i jeszcze całować umorusane stopy. Wzdychając zdjęła plecak i wygrzebała z niego miksturę leczniczą. Miała ich mało, ale były one najbardziej skuteczne przy leczeniu ran, a na pewno najszybsze. Podzieliła się też naparem, ale wpierw musiała skoczyć po to nieszczęsne drewno.

W lesie przybagiennym było mnóstwo nieznośnych owadów i robactwa. Latały bzycząc natrętnie koło ucha, łaskotały w nozdrza próbując w nie wlecieć, a co gorsza kąsały po rękach i nogach. Lexa kilkakrotnie sama przywaliła sobie z plaskacza w ramię czy udo, rozmazując na skórze napitego krwią komara. Obrzydliwe stworzenia, już o stokroć bardziej wolała walczyć z kozojebcami lub śmierdzącymi aż do porzygu trollami. W sumie zastanawiała się, czy ów troll nie zwymiotował, bo nagle mu się nos odetkał i poczuł jak bardzo jebie.
Z różnymi myślami i przeszkadzającymi,upierdliwymi komarami latającymi jej koło dupy i twarzy, Lexa nazbierała porządną ilość chrustu i bez problemu wróciła do tymczasowego miejsca spoczynku.


Blondynka bez problemu rozpaliła ogień i usiadła sobie przy nim. Nie wtrącała się ani do rozmów, ani do procesu leczniczego, co mogła zrobić to już zrobiła. Odstąpienie leczniczych płynów było jedną rzeczą, jaką dla niego zrobić mogła, kolejną mogło być jedynie oderżnięcie łba i skrócenie męki. Kobieta jednak była dobrych myśli, w końcu te mikstury były bardzo kosztowne, więc na pewno potrafiły zdziałać cuda.
Siedząc sobie w milczeniu spoglądała w stronę bagien, rozglądała się uważnie i pilnowała okolicy. Nie chciała, aby cokolwiek ich zaskoczyło.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline