- Nu, po mojujemu to uwalnianie brańców nie ma sensu. A bo co to taki: wydupczony czy obity, ucieknie i resztę swołoczy pobudzi albo i na nas w strach się rzuci z rukami. Ni to cwiet, ni to żopa z takiego chłopa. Gieroj Franz dobrze prawi - sobaka jebała tych pod drzewem, z zaskoczenia weźmiem sucze syny póki im kuśka jeszcze nie obeschła. I choj, o. - rzekł Atanaj.
Plan ataku był mu nie w smak, ale też samemu nie dałby rady strażnikom. Na czas obejrzał się ku zaroślom, by Ulli nie zauważył grymasu obrzydzenia na twarzy Ungoła, gdy ten słuchał romantycznych zachłystywań paniątka. "Wot, gaspadin, a tfa!", pomyślał Atanaj, słuchając jednym uchem wypowiedzi giermka. Na szczęście, młodzik sam zaofiarował się na wyzwoliciela - może chociaż odciągnie kilku z Norsmenów uciekając przed nimi? "A że młody i ładny jest to i może się nim dłużej zajmą malcziki, jak już na wierzch co mieli wyciągneli, hyhy...", pomyślał, uśmiechając się szeroko i przytakując giermkowi. Sam Atanaj uciekał już kilkukrotnie z niewoli a brzydki był jak noc - jeśli wszystko potoczy się nie po ich myśli i z Norsmenami jakoś targu dobije, a szto!