Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2016, 12:23   #21
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Gonili ich!
Musieli uciekać!
Co sił w nogach!

Nagle zabrakło ziemi pod kopytami. Bazylia zamłóciła rękoma w powietrzu w tej przerażającej chwili gdy wnętrzności podchodzą do serca, a ono samo ma ochotę zapaść się w sobie. Krótkotrwały stan nieważkości skończył się bolesnym przeturlaniem bo zboczu i ugrzęźnięciu w czymś zimnym, miękkim, ale zarazem sztywnym.

Trupy. Rzeka trupów. Martwe ciała leżały powyginane, skłębione w makabrycznym węźle. Część już zmieniła się w kości, część świeża, a część... gdzieś pomiędzy. Diabelstwu tym razem żołądek podszedł do gardła. Gdyby zjadła więcej tego dnia, co kilka pozostałych to zawartość żołądka znalazła by ujście. Lepiej było patrzeć gdzieś indziej. Jak na przykład do góry, aby dostrzec z jak wysoka spadli. To "zbocze" było w zasadzie ścianą. Przeciwległa ściana wąwozu z trupami stanowiła kolejną ścianę. Być może nieco bardziej przystępną, ale i tak ścianę.

Diabelstwo z osłupieniem patrzyło na jednego z ludzi bezczelnie grzebiącego w tej stercie zwłok. Zaprotestowała przypominając sobie, że nie mogą tracić czasu. Szok po upadku minął i należało przypomnieć sobie, że goni ich pościg. Za ile będą? Co zrobią jak już przybędą? Tego Bazylia nie wiedziała i wolała się nie dowiedzieć. Wolała być już daleko stąd, albo przynajmniej ukryta w względnie bezpiecznym miejscu. Tak jednak nie było i należało zadziałać aby to zmienić. Szybkim spojrzeniem odnalazła półorka. Widząc, że żyje i nie jęczy z bólu ruszyła za tym rozsądniejszym człowiekiem, który postanowił oddalić się od miejsca ich upadku. Niestety nie na tyle daleko, aby dziura w murze stała się niewidoczna. I on zaczął grzebać, ku przerażeniu kobiety, pomiędzy zwłokami. Wyglądało iż poszczęściło mu się, gdyż znalazł broń. Z gwoli potrzeby diabelstwo westchnęło ciężko i samemu zaczęło uważniej patrzeć na te nieruchome już istoty. Dostrzegła coś i ostrożnie podeszła w jego kierunku. Krzywiąc się niezmiernie i ledwo łapiąc równowagę wydobyła dziwny zakrzywiony kawałek drewna. Był płaski i gdy tak na niego patrzyła, coś jej podpowiedziało, że odpowiednio rzucony powróci do ręki. O ile nie trafi w cel.

Szelest i głuche uderzenie wraz z cichym trzaskiem oraz jęknięciem odwróciło kobietę od chwilowego zamyślenia. To człowiek, za którym podążyła zsunął się ze ściany. Bazylia od razu do niego podeszła wyciągając butelkę wódki z torby. Nawet specjalnie się nie zastanawiała co robi. Po prostu pomogła mu. Wciąż uważała, że jeśli sobie pomogą mają większą szansę uciec. Wolała przed sobą nie przyznawać, że gdyby nie okoliczności pewnie nie odważyła by się zrobić czegokolwiek. Sama czekała by aż zrobią z nią co chcą i skończyła by w tym właśnie rowie. Przegapiła by pewnie moment ucieczki, nie odezwała się do strażnika. Samej by zdechła mimo tego pragnienia jakie siedziała głęboko w niej. Pragnienia życia. Pewnie tylko by w ostatnich chwilach życia zawalczyła, aby umrzeć w ogniu walki. Taka ostatnia wola przetrwania.

Bazylia stała patrząc się na plecy człowieka starającego się wspiąć po raz drugi i trzeci na górę. Samej też spróbowała. I oczywiście jak to zrobiła to coś musiała schrzanić. Zerwała wszystkie pnącza po jakich mogli by się wspiąć. Takie było jej szczęście. Nawet to, że odsłoniła jakieś przejście nie poprawiło humoru. Rognir posłał jej dziwny uśmiech, którego nie zrozumiała. Nad głową przekrzywiali się ludzie, coś się działo, a diabelstwo tylko myślało czy naprawdę musi wszystko utrudniać. Do rzeczywistości przywróciły ja strzały jakie zaczęły świszczeć w powietrzu. Głośna wymiana zdań musiała przyciągnąć uwagę strażników dając im znać, że jednak ich uciekinierzy przeżyli. Nie było czasu na wspinaczkę. Chociaż Bazylia nie widziała co było na górze wąwozu, wolała by się znajdować tam niż wbiegać do kolejnego klaustrofobicznego tunelu. Podniosła mimo to te pachruście już mając cichą nadzieję, że utrudnią strzelanie i pogoń za nimi gdy już zasłoni wejście. Nawet gdyby ten dziwnie gładki na twarzy człowieczek jej nie potrącił i tak konstrukcja byłaby wątpliwej jakości. Cokolwiek było w tym tunelu zapewne okaże się gorsze niż na cokolwiek natrafią ci na górze.
 
Asderuki jest offline