Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2016, 16:45   #712
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Dla mnie to brzmi jak meta. - skomentował raport pajęczycy. - No nic, nie pozostaje nam nic innego jak czekać na resztę. Nie wiem czy nawet z naszą regenką damy tam radę. Za dużo ołowiu też szkodzi.
- Ale… to chcesz tam włazić? - zdziwiła się Cass, gdy rozdzwoniła się jej komórka. Kruczyca usadowiona na siedzeniu obok Marcusa zamigotała do Fianny wskazując na odbieranie połączenia. Po krótkiej rozmowie z Chrisem zakończyła połączenie, podczas którego raportowała znaleziska. - Chris mówił, żeby zaczekać chwilę. Ale pytanie co z tym w ogóle robić? Może zadzwonić na policję?
- Zaczekajmy na resztę tak jak planowaliśmy. Wtedy się zdecyduje dokładnie co robić. Drugi to już nie nasza działka dopóki nie uderza to w nas. Ale co innego kiedy ktoś strzela do członka watahy omal go nie zabijając. Jak mówiłem, jak tam wparujemy, nawet z Billem, to jest od chuja ołowiu na naszą dwójkę, wątpię żebyśmy to przeżyli. Lepiej wydaje mi się poczekać aż laska się ulotni stamtąd, i wtedy ją dorwać, a na to miejsce nasłać odpowiednich ludzi.
- No ale czekać możemy nie wiadomo ile na to, żeby laska wyjechała z domu. No i kogo chcesz posyłać? Ja bym dała cynk na policję. Anonimowy. I zobaczyła co wyjdzie z najazdu policji, którego się ci w domu nie spodziewają. -
mała zakręciła się w miejscu. - Może ich osłabią i wtedy będzie można tam wleźć.
- No pewnie że gliny. Ale jest jeden problem, jak tam wparują, to nie ma pewności czy laska ucieknie, czy ją załatwią, czy zgarną. Sprawa dotyczy Chrisa, jego zdanie ma tu spore znaczenie. Jak będzie chciał dorwać laskę, to z glinami na karku nie mamy takiej gwarancji że się uda. A wyjść kiedyś będzie musiała.
- Może Marva wciągnąć? Wiesz… przysługę mu wyświadczyć? -
spytała Cass - A przynajmniej mógłby może dobrać ludzi takich co z pijawami by dali radę? - dodała bez przekonania.
Marcus na imię Marv skrzywił się lekko.
- Chuja to da, Marv to obyczajówka albo morderstwa. Do drugów jest oddzielny wydział. I wątpię żeby mieli przeszkolenie do walki z pijawami. A oddział alfa będzie miał to w dupie, nie wadzą nam bezpośrednio.
Rozmowę przerwał kolejny dzwonek.
- Czekaj, Chris. - rzuciła.
- Chris wrzucam Cię na głośnomówiący.
- Obserwujesz ich w Weston? - odezwał się kotołak.
- Ta, siedzimy i czekamy na was.
- usłyszał głos Marcusa - Jak możesz to przywieź po drodzę pączki. - zażartował.
- Okey. Cass? Popcorn?
- Co popcorn? No siedzimy, tylko nie wiem ile…
- dziewczyna się zawahała. - Coś do żarcia bym chciała bo głodna jestem. - nie zrozumiała “żartu”. - Tylko Chris, Kaszlaka nie bierz. Bo tu mało zabudowy. Prawie wcale. I ze zgaszonymi światłami jakby co… wiesz o co chodzi, co nie, Panie Sitko?
- Załatwie coś do żarcia, popcorn i piwko. Obserwuj, dawaj znać o każdym ich ruchu. I znajdźcie jakieś miejsce gdzie będziemy mogli usiąść i pooglądac fajerwerki.
- Chris, tylko jest problem. Jeśli będziesz chciał coś z tym zrobić, to nawet my nie koniecznie przetrwamy taki deszcz ołowiu. Przemyśl co chcesz z tym zrobić.
- My? Przecież mówię, że my piwko i oglądanie fajerwerków.
- He he he - zarechotała Cass gibając się na swoim miejscu - To jeszcze ciemne okularki he he he.
- No, w kinie samochodowym to mnie jeszcze nie widzieli haha
- zasmiał się wilk kiedy dotarło do niego co miał Chris na myśli.
- To do zobaczenia - kotołak rozłączył się.
- No to czekamy - Cass uśmiechnęła się szeroko do Marcusa. - To już tak na stałe będzie? - wskazała upaćkaną gołą klatę wilkołaka - Nowy image?
- Ale że brudno czy że goło? A co? Podoba ci się? - dopowiedział zaczepnie.
Cass spojrzała na wilkołaka paciorkowatymi oczkami:
- Jedno i drugie się pytam. - resztę pytań zignorowała. Celowo.
Marc obserwował twarz dziewczyny.
- To zależy. Jeśli chcesz to może tak zostać - nie odpuszczał, był ciekaw jej reakcji na zaczepki, tak jej jeszcze nie dręczył.
Coś mruknęła pod nosem i poczochrała grzywkę:
- Daj fajka. - zakręciła się nerwowo na siedzeniu.
Wyciągnął paczkę papierosów ze schowka i wysunął jej jednego. Gdy wzięła go podpalił jej. Sam też zapalił.
Odezwał się po chwili ciszy.
- A jak tam areszt domowy? Niegrzeczna z ciebie dziewczynka skoro włóczysz się po nocach z dorosłymi mężczyznami. - kontynuował dręczenie Cass.
Cassey wybauszyła oczy na Marcusa:
- Co ty robisz? - spytała zaciągając się fajkiem i ciągle kręcąc się niespokojnie na miejscu.
- Nic. - wzruszył ramionami - Podtrzymuję konwersację. To źle?
- Niee-eee - odpowiedziała niepewnie - Tylko… - urwała i zaczęła rozglądać się wszędzie tylko nie na Marcusa.
- Śmiało. Tylko co? Jesteśmy tu sami, nikt nie usłyszy. - dobrze wiedział jak dwuznacznie to brzmi.
Cass zaczerwieniła się mocno i roześmiała nerwowo by pokryć zmieszanie:
- Przestań - trąciła wilka lekko łokciem po kumpelsku - Widziałam te zagrania - pokazała mu język wciąż omijając Fiannę wzrokiem.
Wilk nie wytrzymał już dłużej, buchnął śmiechem.
- Hahahahah. Szkoda że nie widzisz swojej miny. Strzelić ci fotkę? - patrzył się na nią uśmiechnięty.
Kruczyca przez chwilę miała minkę jakby miała się rozpłakać. Szybko jednak zamrugała i pokryła to krzywym uśmiechem.
- Nie… dzięki - odpowiedziała jakoś niemrawo. Podciągnęła kolana pod brodę, dopalając fajka w ciszy.
Fianna spoważniał.
- Coś znowu taka markotna? Ciebie rozweselić to nawet całe stado klaunów by nie potrafiło.
- Nic, nic… - uśmiechnęła się. - A ty nadal nie odpowiedziałeś. - zgasiła fajka nadal unikając Marcusa wzrokiem.
- Nie miałem czasu się przebrać, a że jest gorąco to nie widziałem wielkiej potrzeby. - odchylił się do tyłu zakładając ręce za głowę.
- Zresztą teraz…. - zastanowił się.
- Co teraz? - Cass skubała lakier na paznokciach.
- Zastanawiam się co dalej. Jeszcze wczoraj wystarczyła mi muzyka i że głodny nie chodzę. A odkąd wszedłem do dworku coś się zmieniło.
To zwróciło w końcu uwagę kruczycy, która wróciła do swoich normalnych kolorów:
- Sprawdziłeś Umbrę? - spytała ciekawie z ulgą przy zmianie tematu.
- Ta. Pracujemy nad tym z Mikem i Eilen. - nie chciał wtajemniczać w coś takiego Cass, dopóki da się utrzymać w tajemnicy znalezisko, będzie się starał to robić.
- Mhm… - pobudził tym jedynie ciekawość kruczycy - a to to co to jest? Coś znaleźliście?
- Zwykła anomalia. Dzień, dwa i śladu nie będzie. Nie ma co się martwić. Idę się odlać. - wysiadł z samochodu i przeszedł na jego drugą stronę, bliżej Cass. Nie przejmując się że wbrew pozorom jest na widoku i widać jego sylwetkę (na szczęście dla kruczycy tylko plecy), oddał się potrzebie.
Cass w między czasie zamknęła drzwi do auta. We wszystkich zamki poprzestawiała na off. Usiadła z zadowoloną minką czekając na reakcję Fianny.
Gdy Marcus wreszcie skończył i chciał wrocił do samochodu spotkała go niemiła niespodzianka.
- Lepiej to otwórz. Uwierz mi, lepiej będzie dla ciebie jak to otworzysz. - wbrew pozorom nie wyglądał na wściekłego.
Cass przyłożyła chudziutki paluszek do ust:
- Ciiiiii bo zwrócisz uwagę. No, wsiadaj! - na buzi miała minkę niewiniątka jakby zupełnie nie rozumiała o co chodzi Marcusowi.
- No dobra. Sama chciałaś.
Wilk nawet przez chwilę się nie wachał, mało tego, na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Odpiął pasek od spodni i zaczął je zdejmować. Gdy wkońcu je ściągnął położył je dachu.
- Gacie też mam ściągnąć?
- Co?! - Cass zatkało. Zupełnie niespodziewała się takiej reakcji Marcusa. - Cze…. czemu się rozbierasz? - spytała ostrożnie nie patrząc w stronę Fianny.
- Bo mi gorąco, a nie ma tu klimy. Zaraz chyba i gacie zdejmę. - rozejrzał się na luzie po bokach ocierając czoło.
- Nie przesadzaj, aż tak gorąco nie jest - Cass jakoś jednak zaczęła odczuwać podwyższającą się temperaturę mimo klimatyzacji. Wpatrzyła się w dom, żeby skupić się na czymś innym niż półnagi wilkołak prężący się na zewnątrz. Niech go szlag trafi…
- Ufff. Ale upał. Wiesz co? - zaczął ściągać bieliznę - Maska samochodu jest taka chłodna. Chyba się na niej położę.
Kruczyca jęknęła w duchu.
- Może idź sobie pobiegać? - zaproponowała chociaż sama słyszała, że tekst kulawy. - To jest obserwacja a nie pokaz Chip’n’Dales’ów….
- Co ja poradzę że tu tak gorąco a w Wendy taka fajna klima? - mówiąc to wskoczył na maskę auta - Aaaah, od razu lepiej. Wiesz, jak się nagrzeję maska to wtedy mogę pobiegać na około Wendy.
Dziewczyna zasyczała:
- Złaź stamtąd. Ktoś nas może zauważyć. - poddała się i pstryknęła zamek drzwi. Bądź co bądź po coś tu kiblowali. I nie było to oglądanie umięśnionego ciała Fianny… chyba?
Marcus zeskoczył z maski i zaczął się ubierać spowrotem. Gdy już skończył wszedł do auta.
- O jak tu fajnie. - powiedział z niewinną miną. - Jakby nas zauważyli to zawsze możemy poudawać młodych zakochanych. - puścił oko do Cass.
- Pfffffff - Cass zapowietrzyła się i prychnęła w tym samy momencie. - A co z tą rudą? - słabowicie odbiła piłeczkę.
- Była całkiem niezła, gibka, silne uda. Rude są ogniste. Ale to jeszcze nie to. - nie przeszkadzało mu mówienie o takich sprawach, mówił swobodnie jakby był z kumplem przy piwie.
Dziewczyna już nic nie powiedziała. Zaczęła bawić się telefonem by ukryć zmieszanie. Zapaliła jeszcze jednego papierosa bezczelnie wyciągniętego z paczki Marcusa.
Wilkołak już się nie odzywał. Postanowił dać jej już spokój, co za dużo to też się nudzi. No i mogli przeoczyć jak laska wychodzi z budynku.
 
Raist2 jest offline