Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2016, 09:28   #149
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dalsza droga upłynęła w milczeniu. Przynajmniej ze strony Klausa. Nieco odetchnął gdy Dieter przejął prowadzenie grupy z drugiej strony pochód na końcu wcale nie był lepszy było to miejsc narażone na atak, a na dodatek można było sobie skręcić kark od ciągłego obracania się za siebie...

W końcu dotarli przed pieczarę która nikogo nie nastrajała do jakichś brawurowych działań. Wszyscy przejęci nabożnym lękiem przed wchodzeniem w ciemną czeluść , rozstawili się na zewnątrz , planując...

Katarina odgarnęła niesforny kosmyk włosów, powoli przesuwając się na przód grupy, lecz wciąż pozostając za prowadzącymi pochód. Przymrużyła lekko oczy analizując sytuację, po czym wysunęła z kołczanu jedną strzałę chcąc posłużyć się nią jako wskaźnikiem.

- Chyba mam pomysł
- powiedziała cicho do reszty nie chcąc, by zamieszkujące jaskinię stworzenie ją usłyszało - Przydałoby się jakaś przynęta, na przykład sarna - zerknęła tutaj znacząco na Klausa - Poderżniemy jej gardło i położymy przed jaskinią. Bestia powinna zwęszyć krew. W tym czasie łucznicy powinni stanąć na tamtej półce skalnej - powiodła grotem strzały po wzniesieniu, póki nie wskazała odpowiedniego miejsca - Walczący wręcz mogą stanąć na flankach. Jeśli bestia wyjdzie, to będzie mogła zaatakować tylko jedną stronę, wtedy będzie narażona na ataki od góry i zza pleców.
-Tak mi się nasunęło...Nie brałam nigdy udziału w takich polowaniach - mocniej ścisnęła promień strzały w swej dłoni. Trochę się bała tego, co może wyjść z jaskini - Zróbcie jak chcecie.

- Bestie powinny wyciągnąć nawet hałasy dobiegające z zewnątrz jaskini. O ile jest w środku. Upolowanie sarny czy choćby nawet mniejszego zwierza z pewnością potrwa , czasem kilka godzin czasem dłużej. - Klaus westchnął wiedząc dobrze że to nie taka prosta sprawa, choć rozumiejąc intencje i zamiary Katariny - Ostatnio poszczęściło mi się z tą sarną że na nią natrafiłem , nie ma co liczyć na ponowny łut szczęścia. Jednak możemy zrobić częściowo jak zamierzasz, obstawić wejście i wyciągnąć bestie z pomocą jakiegoś hałasu, albo chociaż smażonego mięsa. Zapach od smażenia powinien być nawet intensywniejszy niż z rozlania krwi. Z pewnością dobrym pomysłem jest wyciągnięcie stwora na zewnątrz, w tych ciemnościach i małej przestrzeni w jaskini nie bylibyśmy w stanie wykorzystać przewagi z liczebności, tu możemy. Kto ma broń dystansową lub czuje się na siłach by wskakiwać bestii na grzbiet - Klaus uśmiechnął się - niech wchodzi za mną na tą półkę skalną , ewentualnie poszuka innych punktów strzeleckich. - stwierdził po czym zaczął przyglądać się śladom, by nieco później wdrapać się na ową półkę.

Po chwili jakby reflektując się dodał zwracając się do Katariny jak i Dziadka - W zasadzie wy tez znajdźcie sobie jakieś dobrze miejsce... - Nie skończył, nie przy obcych, a zarówno Katarina jak i Dziadek dobrze wiedzieli o co mu chodzi.

Adar przysłuchiwał się Katarinie i Klausowi. Swego czasu nasłuchał się opowieści o polowaniu na olbrzymie, przerażające bestie, opowiadane przez bardów i myśliwych wizytujących w tawernie. Tam jednak wszystko wyglądało prościej, bowiem łowcy zawsze byli niepokonani. Ich aktualna podróż udowodniła Szarakowi, jak kruche jest ludzkie życie, toteż zaczął wątpić w skuteczność tych opiewanych bohaterów.
- Mogę spróbować rozpalić ognisko przed jaskinią i przyrządzić trochę mięsnej przynęty na naszego stwora - wtrącił się do dyskusji, nerwowo zaciskając pięść na rękojeści miecza.

- Obawiam się, że bestia zaatakuje ciebie zanim zdążysz rozpalić ognisko. Pewnie już się nam przygląda, teraz kiedy swobodnie ze sobą rozmawiamy - zwrócił się do Adara Schulz.
- Może nasze wioskowe czaromioty posiadają jakieś zdolności, które mogłyby się nam przydać w wywabieniu bestii - spojrzał znacząco na Katarinę i Dziadka Rybaka.

- Jeśli bestia zaatakuje, to nie będzie trzeba jej wywabiać - stwierdził Ernst. - Równie dobrze może być tak, że zrobiła sobie drzemkę po ostatnim posiłku.

W trakcie wypowiedzi łowcy potworów dziewczyna niepewnie spojrzała na Alberta, a następnie na obu nowych członków grupy. Ten przed chwilą mówiący chyba nie zarejestrował wypowiedzi starca. To chyba lepiej.
Ścisnęła mocniej pięści spuszczając wzrok. Nie chciała już używać magii, nie w najbliższym czasie, ale skoro sytuacja tego wymagała, to nie miała wyjścia. Określenie “czaromiot” również się jej nie podobało. Gdyby wiedział jak bardzo niebezpieczne jest używanie tych mocy…
Wtedy by pewnie ją zabił.
- Zobaczę co jestem w stanie zrobić - zerknęła jeszcze raz z lekkim wyrzutem na Schulza i zaczęła myślowo przeglądać swój niewielki arsenał zaklęć zastanawiając się co z nim zrobić.

To, że Katarina jest wiedźmą, było jasne dla wszystkich, może z wyjątkiem Ernsta i Dietera, lecz i to było tylko kwestią czasu. Ta sprawa była przegrana. Zwłaszcza przy tak kretyńskich zagrywkach osób, które powinny wykazywać się większym rozsądkiem. Jednak nie był to jedyny powód nagłego wzburzenia Dziadka Rybaka.

- To żeś pierdolnął Schulz. Otępiały ciemnogród ignorancji... magia to nie w kij pierdział, jeno potęga, której unikać trzeba. Nie znam się na niej. Jeśli ktoś z was uważa, że potrafię władać tą potęgą niech zarzuci tą wiarę, bo tylko zaczernia wasze postrzeganie. Jestem jeno starcem, który wie jak patrzeć na świat. Wszystko co potrafię to tylko zdolność obserwacji i dostrzegania ukrytych przez bogów znaków. Doświadczenie lat. Czysta wiedza, bez tego okropnego plugastwa. Nigdy, powtarzam NIGDY nie sugerujcie nawet, by ktokolwiek używał magii, jeśli nie jest na to gotów. – ostatnie słowa były wypowiedziane z myślą o Katarinie. Przesłanie chyba było jasne dla wszystkich, może z wyjątkiem łowców potworów.

Schulz z pewnością miał w pamięci dawne lata, kiedy Pyotr nie stronił tak od magii. Wiedział, że starzec nie powiedział całej prawdy o sobie. Może Magnus także coś pamiętał. Prócz nich, wątpliwe by ktoś skojarzył chwilowe otępienie minotaura z poprzedniego dnia z magicznymi zdolnościami Pyotra. On sam działał wtedy pod silnym wzburzeniem i niewiele widział z poczynań osób wokół niego. Pyotr Koldun dawno temu porzucił czysto-magiczne praktyki, a ostatnie wydarzenia i wyjątki z nimi związane powinny odejść w zapomnienie. Odejść w zapomnienie tak samo, jak powoli zapominał w jaki sposób rzeczywiście korzystać z tej potęgi.

Kończąc swój wywód, starzec rozkaszlał się, a gdy się uspokoił rzekł jeszcze:
- Jak już żem mówił, bestii pewno wcale nie mo w jaskini. Karty mówią mi, że tak jest. Nie mo jej lub walka będzie łatwa i do diaska! To nie magia.

- A pokazałeś kartom te ślady krwi które prowadzą do jaskini? Klaus zapytał dziadka z nutką ironii, po czym poszedł w stronę jednego z zwalonych drzew, z okolic naściągał jeszcze nieco maskujących krzaków , przyszykował łuk i strzały. Wiedział że gdy bestia wylezie z nory będzie zajęta walką wręcz i nie szybko zorientuje się skąd przylatują kłujące igiełki. Przynajmniej miał taką nadzieje. Wiedział też że krew może należeć do kogoś innego niż bestia, jednak jeśli była to osoba to już dawno powinna wynurzyć się z jaskini, wątpił zresztą by ktokolwiek szukał tam schronienia. Nawet ranny. Jeżeli jednak ktoś tam faktycznie był , ktoś inny niż bestia to jego też zapach smażonego mięsa powinien wyciągnąć na zewnątrz. Kilka razy sprawdził swe stanowisko strzelnicze i dołożył nieco więcej krzaków. Po tym zamilkł obserwując okolice i wejście do jaskini.

Obecność dość świeżej krwi faktycznie, zmniejszała wiarygodność osądu Dziadka Rybaka, lecz nie przekreślała jej. Jeśli mają do czynienia ze Zwierzołakiem- zmiennokształtnym, scenariusz mógł wyglądać tak, że bestia po nocnym polowaniu i zaspokojeniu żądzy krwi przybyła do jaskini ranna, a później, po przemianie powrotnej, znacząc krwawym śladem ziemię, przerażona uciekła jak najdalej. Pyotr w pewnym sensie nawet radowałby się, gdyby okazało się że nie ma racji. Zmniejszyłoby to jego wiarygodność i wiarę wioskowych w jego magiczne zdolności, choć z powodu Severusa i tych dwóch łowców potworów, należało poważnie rozważyć ewentualność opuszczenia Imperium. Najbliższa ku temu okazja będzie w drodze do Mühlendorfu. Lecz to była trudna i póki co, jakże odległa decyzja, biorąc pod uwagę okoliczności.

Na razie Pyotr wycofał się i schował w względnie bezpiecznym miejscu. Nie wierzył, że dojdzie do starcia, ale gdyby okazało się, że źle odczytał wskazówki dane mu przez los, nie zamierzał nadstawiać karku… i bez tego ledwo trzymał się na nogach. Na pewno nie zamierzał sięgać po wiatry chaosu, lecz miał pewne obawy czy zdoła oprzeć się potędze, która już dwukrotnie go pokonała? Droga ku spaczeniu nęciła jak nigdy dotąd.

- Rozpalmy to ognisko i spróbujmy zagrywki z wyciąganiem potwora, jeśli nic nie wyjdzie to pójdę sprawdzić ta jaskinie, widzę w ciemności lepiej niż nie jeden z was, a może nawet wszyscy razem wzięci. - Klaus miał tylko nadzieje że przepowiednia dziadka jest prawdziwa i że cokolwiek siedzi w tej jaskini nie jest bestią... przynajmniej na razie.
 
Eliasz jest offline