Cytat:
Napisał Warlock Z tego co sam się orientuję Planescape: Wola prowadzony przez Zapatashure oparty jest o czwartą edycję zasad D&D, choć w opisie tego nie widać - być może bał się linczu ze strony tutejszej gromadki fanbojów 3-edycji |
O, zostałem wywołany do tablicy. Stres jak w szkole.
Owszem, moja sesja jest prowadzona w oparciu o mechanikę 4 edycji, choć jej wpływ jest zminimalizowany. Co gorsza, sesja jest też osadzona w kosmologii 4 edycji, przez co w opisie kłamię podwójnie. Nie dość, że ukrywam edycję, to jeszcze kłamię że to Planescape.
Merytorycznie do wątku trudno mi się odnieść, bo nie mam nic nowego do dodania. Zgadzam się z tym co piszą Warlock i Clutterbane, choć moje emocjonalne podejście do 4-ki jest chyba cieplejsze niż wymienionych panów. 4-ka jest przede wszystkim system prostym i przystępnym. Wizardzi (co może być szokujące) są firmą i muszą na siebie zarobić. World of Warcraft i inne MMO są po dziś dzień szalenie popularne i koncepcje tanka, healera i supportu są bardziej znane niż jakieś tam kapłańskie domeny w DnD, więc ich zaimportowanie do DnD było bardzo dobrym pomysłem. RPG to przecież odgrywanie ról, nie? No to gracz wybiera sobie rolę DPSa i wali masę obrażeń. Proste, eleganckie i łatwo przyswajalne. To, że postać w 4-ce można zrobić w przysłowiowe pięć minut, zamiast przez 30 minut dobierać rangi w umiejętnościach to kolejny plus. W ogóle mechanika jest spójna i szalenie grywalna, a walki emocjonujące. Rzucanina jest ograniczona do minimum, a każda klasa ma coś ciekawego w rękawie. Przedmówca Ulli krytykuje system za to, że łotrzyk może oślepić, powalić, czy odepchnąć przeciwnika zamiast przez całą walkę jak zdarta płyta powtarzać "ukradkowy atak", a ja uważam że to ogromna zaleta. A za opis fabularny, to przy stole odpowiada akurat mistrz gry i gracz, a nie kartka w podręczniku.
Z tym zarzynaniem settingów też się nie zgadzam, a przynajmniej nie całkowicie. Błędem wizardów była konwersja istniejących settingów na kolanie. Kompletnie nie przeszkadza mi to, że w Faerunie pojawiły się humanoidalne smoki, bo humanoidalne smoki są po prostu cool. Przeszkadza mi to, że o fakcie pojawienia się tych smoków mówi jakieś pół strony A4 w opisie krain. Pal licho, że tieflingi w czwartej edycji wyglądąją inaczej, przeszkadza to, że nikt nie zadał sobie trudu by wytłumaczyć czemu tak wyglądają w Faerunie, skoro podręcznik temu miały tylko kopyta i rozdwojony język. Potrzeba było lat i wielu książek, by te dziury połatać i dopiero w ostatnim roku dowiedziałem się, że tieflingi wyglądąja jak wyglądają z powodu rytuału wyznawców Asmodeusza, a dragonborni żyją w zigguratach i gardzą bogami uważając ich za tyranów. A jakbym miał takie fabularne smaczki od razu, to pewnie w ogóle bym na setting nie marudził, ale nie miałem więc... po prostu świat z czwartej edycji nie przystawał do świata z trzeciej, niezależnie od tego jak bardzo był ciekawy.
DnD 4 jest po prostu innym systemem niż DnD 3 (co powinno być dość oczywiste, bo to inne cyferki są), ale ogromna rzesza fanów tego nie zaakceptowała, bo chciała DnD 3,75, przez co poszła sobie do Pathfindera.