Mój pierwszy błąd polegał na tym, najpierw zapoznałem się z systemem rpg "zew cthulhu". Potem kilka razy grałem, wspaniały klimat, wciągnęło mnie (nie, ten temat to nie jest moja biografia, cierpliwości
) . Potem nadszedł czas na opowiadania Howarda Philipa - przeczytałem z przyjemnością, aczkolwiek dużo przyjemniej byłoby napewno najpierw zaznajomić się z opowiadaniami a potem z grą (tak myślę przynajmniej).
Kilka tygodni temu, jak zwykle po imprezie nie mogąc zasnąć i przeglądając wikipedię (mam głód wiedzy jak mnie ssie
) wpadłem na wypowiedź teologa Roberta Price'a, który uważa, że "sukcesor" Lovecrafta Derleth (a po nim gra rpg) źle zrozumiał autora i z lovecraftowskich przerażających , ale wcale nie nadprzyrodzonych (nie wiem jak to ująć
) kosmitów w nihilistycznym, surowym, mechanicznym kosmosie, uczynił panteon ZŁYYYYCH bogów.
Zamierzam przeczytać jeszcze raz mój lovecraftowski tomik i sam ocenić. Mi osobiście wydaje się, że gry zew cthulhu to nie koniecznie musi upłycać (w końcu i tak rzadko dowiaduje się prawdy), a oryginalną lovecraftowską wersję nie trudno byłoby wprowadzić.
A wy jak sądzicie ( i jak gracie - może tylko ja na całym świecie żyłem w niewiedzy
) wersja lovecrafta, czy wersja rpg? No i czy aż tak trudno byłoby zmienić swoje sesje, by pasowały pod opowiadania h.p.?