Saul miał już dość tych okropieństw, jakie serwowała przeklęta posiadłość. Wyglądało to tak, jakby najgorsi psychopaci ściągnęli do tego konkretnego miejsca. A teraz student i jego nowi towarzysze mieli okazję ponownie ujrzeć bestialstwo ludzi w pełnej krasie.
Feldmann wskazał na Lirael, by ta odciągnęła Sophie oraz Sarę. Następnie ruchem głowy zatoczył łuk od miejsca, gdzie stał Jack do kobiety z włócznią, co mogło symbolizować ostrożne podejście, bądź flankowanie.
- Rzuć to! - krzyknął wreszcie, wysuwając się tylko odrobinę na przód i dobywając swój sztylet. - Poddajcie się, a nikt już więcej nie ucierpi! - Adrenalinowy kop znowu wtłoczył się w jego żyły, przygotowując organizm do ewentualnego starcia. Nie chciał już więcej zabijać, ale przecież musieli uratować tamtych chłopców.
Czy można chronić, zabijając?, przebiegło mu jeszcze przez myśl, mierząc kobiety gniewnym spojrzeniem.