Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2016, 17:30   #203
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Bieg, a od pewnego momentu włóczenie się przez las, uciekając przed niedźwiedziem, były wyczerpujące. Nic więc dziwnego, że gdy tylko wydostał się na skraj lasu, zwyczajnie sobie przysiadł. Musiał odpocząć. Troska o własne życie, która niosła go jak na skrzydłach aż tutaj, w końcu opadła. Przyjrzał się mieczowi trzymanemu w dłoni, zastanawiając się, czy za kawałek żelastwa warto było się poharatać. Kalkulacje nie wychodziły mu najlepiej. Dopiero kiedy pojawiła się Liska, opatrzyła jego rany i tchnęła w niego nową siłę swą pieśnią, stwierdził że nie jest aż tak źle, natomiast gdy dowiedział się że prawdopodobnie miecz jest magiczny, pogląd na sprawę zmienił się diametralnie. Co prawda plecy jeszcze jakiś czas na pewno będą mu dokuczały, ale szramami jakoś specjalnie się nie przejmował, a jak wszystko się ładnie zagoi, będzie miał o czym opowiadać. No i miecz, magiczny miecz. To było coś samo w sobie. Co prawda nie miał pojęcia co takiego ma w sobie, ale był to jakiś powód do dumy. Na dodatek udało mu się go wykraść spod pyska złowieszczego niedźwiedzia, z pomocą przyjaciół, ale jednak. Broń zdobyta w odpowiednio bohaterski sposób. - Koniecznie coś do leczenia. Torbę uzdrowiciela, albo może coś magicznego, jak myślicie? Torba się chyba bardziej przyda, ja się znam na leczeniu, ty nieco też. Ktoś jeszcze pewnie też, a jako strażnicy różnie może być. Zwłaszcza jak znowu będziemy mieli głupie pomysły. - Gnorst wyszczerzył się do dziewczyny i Korda. - Taaak, coś dla świątyni tez by się zdało. - Rzucił tylko odrobinę poważniejąc. - Co do koszuli, mam nową, ta chyba tylko na bandaże się nada. - Stwierdził oglądając swoje odzienie.


Gdy już udało mu się doprowadzić do jakiego takiego wyglądu, zajrzał do świątyni na krótką modlitwę, by podziękować za przeżycie. Potem poszedł do domu, wywiadując się najpierw o której dokładnie wyruszają. Miał jeszcze sporo rzeczy do zrobienia. Pożegnać się z rodziną, spakować i podreperować nieco zbroję. Magiczny miecz zamienił miejscami ze swoim zwykłym. Nie miał pojęcia czym jest, ale zawsze było to lepsze niż stare, wysłużone ostrze, które cudem uniknęło przekucia na lemiesz. Musiał się też najzwyczajniej w świecie wyspać. Wiedział że jego ciało zwyczajnie tego potrzebuje.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline