Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2016, 19:08   #497
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Nevar zniżając lot dostrzegł skalę i zasięg ognia i wiedział że należy coś z tym zrobić póki można. Nie buzowała w nim jakaś większa żądza krwi bandziorów, po prosu ich eliminacja związana była z potrzebami Cormyru i tym co mnich uważał za swój obowiązek. Jednak pożar ... był w zasadzie większym obowiązkiem, zwłaszcza że on sam go wywołał.

Wiedział, że konsekwencje pożaru będą sięgać znacznie dalej niż do wypalonej części lasu. Wszelkie potwory rusza w kierunku osady uszczuplając i tak już mizerną załogę strażnicy.

Zwyczajnie tez nie mógłby spojrzeć swoim przełożonym w oczy mając świadomość że podpalił las i nie zrobił nic by zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia.

Jego pozycja w gaszeniu była unikatowa - mógł gasić ogień z góry - co dotyczyło zwłaszcza koron drzew na których pierwsza salwa bomb nieopatrznie się rozbiła. Ponieważ ogień lubił iść raczej w górę niż na dół to nie była to najgorsza wiadomość - nie miał już gdzie i jak piąć się wyżej. Mógł jednak rozprzestrzenić się na boki, dlatego Nevar pierwsze bukłaki z wodą zużył na wytyczenie granic ogniowi rozlewając go po brzegach okręgu - w jakim płonęła korona drzewa.

Zamierzał następnie zlecieć na dół do towarzyszy po wodę o dokończyć w razie potrzeby dzieło , lub zająć się gaszeniem ognia na ziemi, gdyby sytuacja w górze została opanowana.

Wiedział że czas gra tu istotną rolę i miał tylko nadzieje że znajdzie się jeszcze ktoś do pomocy...
 
Eliasz jest offline