Ja myślę, że w scenie Schielego nie musimy wcale się odnosić do tego, jak się sytuacja pozostałych potoczyła - Schiele poszedł w długą nie oglądając się za siebie i tyle. A tam z tyłu mogło się wszystko wydarzyć. Przypuszczam, że wrócimy do tej kwestii przy okazji sceny Kłykacza. Nawet mam już pewien pomysł, jak to wszystko zwieńczyć. I tam Skarbek dostanie, co mu obiecano, bez obaw.