Rozdział 7 - Krwawa Matka Londyn Choć
JD nie miał doświadczenia w spadochroniarstwie, poradził sobie całkiem nieźle. Nie udało mu się co prawda wylądować w rzece, jak to zrobił
Mały John, ale na tyle opanował sterowanie linkami, by miękko opaść na ziemię pomiędzy parkowymi drzewami.
Ledwo zdążył wyplątać się z płachty materiału, gdy jego komórka obwieściła nadejście sms-a.
Ashford odczytał wiadomość:
Cytat:
Musimy to kiedyś powtórzyć. Gdybyś nas szukał, dzwoń pod ten numer. Twój M. |
No tak, ponownie został sam, zdany na siebie.
Nagle mięśnie
JD napięły się. Nie, wcale nie był sam. Ktoś go obserwował... I to nie jeden ktoś! Wyczuwał czyjąś obecność za kontenerem na śmieci, w koronie wierzby oraz... tak, za pniem pobliskiego kasztana. Sam nie wiedział w jaki sposób udało mu się tak dokładnie określić pozycje obserwatorów, ale wiedział, że się nie myli. Oto spuścizna
Cooka czyniła zeń potężniejszego wampira niż sam przypuszczał. Musiał tylko poznać swoje nowe talenty i nauczyć się je wykorzystywać.