17-04-2016, 23:39
|
#516 |
| Kargar rozejrzał się wokół obłędnym spojrzeniem, ale nie było już żadnych wrogów do ubicia. Adrenalina uchodziła z niego. Jakby przypomniał sobie o tkwiącej w jego ciele strzale bandyty, którą wyciągnął i odrzucił, następnie przysiadł sapiąc ze zmęczenia. Strzepał z siebie i ze swojej broni ślady krwi i wnętrzności bandytów, ale wiedział, że będzie później musiał poświęcić na to więcej czasu żeby doprowadzić miecz i zbroję do właściwego połysku.
"Nareszcie Mithrilowe Czaszki odzyskują honor! Dobra robota Lino" -z abrobatą skinął głową zwiadowcy.
"Teraz trzeba tym łotrom zabrać głowy, bo nagrody są za nich, i co tam jeszcze cennego mieli, a jak któryś jeszcze ducha nie wyzionął to weźmy go do pozostałych - już nam wyśpiewa gdzie są i co knują jego kamraci". - Powiedział po chwili. |
| |